
Andrzej Poczobut przed sądem. 16.01.2023. Fot. belta.by
Skazany na 8 lat ciężkiej kolonii karnej grodzieński dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut 16 kwietnia skończył 52 lata.
Andrzej Poczobut został uwięziony ponad 4 lata temu, 25 marca 2021 roku. Siedzi za to, że jest Polakiem, że działał w organizacji zrzeszającej naszych rodaków na Białorusi, bronił praw polskiej mniejszości do nauki języka, walczył o pamięć o obrońcach Kresów Wschodnich, o antysowieckim podziemiu na Grodzieńszczyźnie, upominał się prawdę historyczną.
Od czasu aresztowania przebywa w totalnym odosobnieniu, nawet jego najbliższej rodzinie, rodzicom, żonie i dzieciom nie pozwolono na widzenie z Andrzejem. Wyrok odbywa w najcięższej kolonii karnej na Białorusi, w oddalonym od jego rodzinnego Grodna o prawie 500 kilometrów Nowopołocku. Z informacji, jakie udaje się zdobyć dzięki ludziom, którzy wychodzą na wolność dowiadujemy się, że administracja kolonii wciąż nakłada na Andrzeja uciążliwe kary. Jest systematycznie wtrącany do karceru, ma zakaz odbierania paczek żywnościowych, rzeczowych, a gdy wraca z karceru, współwięźniowie nie mają prawa się z nim kontaktować. Nie wiadomo, czy docierają do Niego informacje o tym, co się dzieje na zewnątrz, ale z pewnością próby wywierania na niego presji są podejmowane. No i najważniejsza niewiadoma; w jakim stanie zdrowia jest Andrzej po czterech latach w nieludzkich warunkach.
Jest więźniem pod specjalnym nadzorem. Nic dziwnego, Aleksander Łukaszenka wykorzystuje Polaka jako karty przetargowej. Zresztą wspomina o nim dość często w publicznych wystąpieniach. Tak było w ubiegłą sobotę, gdy wraz z propagandystami odpoczywał na ławce w trakcie „subotnika” (czynu społecznego).
Dyktator Białorusi powtórzył, że władze białoruskie chciały kiedyś dokonać ekstradycji uwięzionego dziennikarza do Polski, ale….. „strona polska odmówiła”. A i sam Poczobut rzekomo odmawia wyjazdu do Polski.
„Oczywiście — ten Poczobut to odwieczny problem. I jeszcze jeden temat: „żeby (Polacy) chcieli z nami rozmawiać, Białorusini muszą to zrobić”. Ja mówię: Nikomu nic nie jesteśmy winni. Jeśli chcecie, to siadajmy i rozmawiajmy. Nie chcecie – no cóż… Kiedyś powiedzieliśmy im: „Jeśli chcecie, weźcie tego Poczobuta. Odmówili”. A Poczobut powiedział: „Ja tam nie pójdę”. Mamy wszystko nagrane. Jesteśmy oskarżani o uciskanie kogoś. Nie uciskamy nikogo. „Miejsca wystarczy dla wszystkich” – powiedział Łukaszenka.
Tymczasem ostatnie informacje pochodzące od Andrzeja Poczobuta dotarły za pośrednictwem szefowej Związku Polaków Andżeliki Borys. Z niejasnych powodów, zamiast na spotkanie z najbliższymi, wiosną 2024 roku reżim właśnie jej pozwolił na wizytę w kolonii karnej.
Szefowa ZPB – przypomnijmy, została aresztowana dzień przed Andrzejem w marcu 2021 roku, odsiedziała rok za kratkami i wyszła zanim rozpoczął się proces. Została ułaskawiona przez samego Łukaszenkę i teraz – jak twierdzi, z powodzeniem prowadzi na Białorusi działalność oświatową. Borys podkreśla w wywiadach, że pozwalają jej na to oficjalne władze Białorusi.
Po widzeniu z Andrzejem w nowopołockiej kolonii powiedziała w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, że nie jest prawdą, jakoby Andrzej nie chciał opuścić Białorusi. Podkreśliła, że rozmawiała z Andrzejem przez dwie i pół godziny o sytuacji Związku Polaków.
Poprosiłam go, żeby rozważył możliwość opuszczenia kraju, jeśli byłaby taka możliwość. Odpowiedział mi: jeśli uważasz, że to słuszne, to to zrobię. Na moją prośbę zgodził się opuścić kraj. „Życie mojego kolegi jest dla mnie najważniejsze” – powiedziała wówczas Andżelika Borys.
„Russkij mir” pokazał „siłę” wobec Polaków z Grodna. I to w rocznicę Zbrodni Katyńskiej
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!