W 2016 roku nakładem białoruskiego wydawnictwa „Inbiełkult” wydano zbiór dokumentów pt. „Brześć. Lato 1941 r. Dokumenty, materiały, fotografie”. Ten ponad siedemset stronicowy tom, opatrzony szczegółowymi przypisami i komentarzami zawiera rozmaite, co do swego pochodzenia dokumenty źródłowe, znalezione w archiwach Austrii, Białorusi, Niemiec, Izraela, Polski i Rosji.
Większość z nich jest publikowana po raz pierwszy. Dotyczą działań wojennych na terenie Twierdzy Brzeskiej, sytuacji w mieście latem 1941 roku oraz początku terroru hitlerowskiego. Pod względem historiograficznym największe zainteresowanie wzbudzają archiwalia opowiadające o walkach na terenie twierdzy i towarzyszących im wydarzeniach, odbrązawiające sowiecką mitologię związaną z obroną tej warowni w czerwcu 1941 roku. Opublikowane dokumenty dowodzą, że aktywna faza walk trwała nie dłużej niż tydzień, nie zaś miesiąc, jak twierdziła propaganda sowiecka; że od pierwszego dnia potyczek bojowych odbywało się masowe poddawanie się żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, przeważająca większość których trafiła do niewoli niemieckiej. Liczbę jeńców liczono na tysiące. Książka opowiada również o pierwszych miesiącach codziennego życia mieszkańców miasta pod okupacją niemiecką.
W tym miejscu należy się kilka słów wyjaśnień ukazujących tło dominującej obecnie na Białorusi interpretacji historycznej związanej ze wspomnianą obroną. W pamięci dziejowej Związku Sowieckiego, a po jego rozpadzie w tejże tradycji Białorusi i Rosji, wydarzenia czerwca 1941 roku w Brześciu zajmowały i nadal zajmują jedno z czołowych miejsc. Obok obrony Leningradu i Stalingradu, Twierdza Brzeska i walki na jej terenie, uosabiając początek wojny niemiecko-sowieckiej, należą do najważniejszych miejsc pamięci byłego ZSRS. Jednak stricte naukowych badań wydarzeń 1941 roku w Twierdzy Brzeskiej nie prowadzono, czego skutkiem był brak fachowych publikacji na ten temat. Prócz dość obszernej memuarystyki ukazywały się tylko popularne, dziennikarskie publikacje i utwory literackie, będące autorską interpretacją wydarzeń. Wyboru i selekcji wspomnień przeznaczonych do publikacji dokonywano zgodnie z ówczesnymi realiami politycznymi i panującymi wymaganiami ideologicznymi. Z dokumentów niemieckich (mimo ich dostępności) w celu uzupełnienia ogólnego obrazu wydarzeń na terenie twierdzy, praktycznie nie korzystano.
Już w pierwszych sowieckich publikacjach opisujących walki o Twierdzę Brzeską podkreślano, że jej obrońcy nie tylko niewiarygodnie długo stawiali opór przeważającym siłom niemieckim, lecz odrzucali także wszelkie nawoływania do poddania się. W rzeczywistości, w okresie od 22 do 30 czerwca około 6800 z nich trafiło do niewoli, co stanowiło mniej więcej 75% wszystkich wojskowych Armii Czerwonej, którzy 22 czerwca 1941 roku rano znajdowali się w twierdzy. Te dane zawarte są w ponad czterdziestu dokumentach niemieckich datowanych 1941 rokiem. Niemniej jednak przez dłuższy czas niemalże jedynym cytowanym w ZSRS źródłem niemieckim, pochodzącym z tamtego okresu i podającym obszerną informację o toku walk w Twierdzy Brzeskiej, było „Sprawozdanie z działań bojowych związanych ze zdobyciem Brześcia Litewskiego” generała Fritza Schliepera, sporządzone na żądanie szefa Sztabu Generalnego Armii Franza Haldera.
Fragmenty tego dokumentu były publikowane w prasie sowieckiej już w 1942 roku, lecz w całości w Związku Sowieckim nigdy się nie ukazał. W ogłoszonych partiach tekstu zupełnie pominięto dane o jeńcach wojennych i stratach w ludziach, gdyż propaganda sowiecka nie była zainteresowana maksymalnie prawdziwą rekonstrukcją tamtych wydarzeń. Przede wszystkim ze względu na bardzo niekorzystny dla Sowietów bilans strat Armii Czerwonej i Wehrmachtu, oraz ośmiodniowy okres walk, a nie 32-dniowy, jak podawała propaganda sowiecka. Wszystko to oczywiście nie podważa bohaterstwa obrońców, ani też nie neguje faktu, iż poszczególni czerwonoarmiści jeszcze długo pozostawali w twierdzy i ostrzeliwali Niemców. Niemiecki historyk Christian Ganzer, jeden z redaktorów omawianego wydania, jako pierwszy odnalazł niemieckie dokumenty świadczące, że do wymiany strzałów w twierdzy dochodziło nawet 23 lipca 1941 roku.
Spróbujmy więc odtworzyć niektóre epizody wydarzeń, które znalazły swoje odbicie w dokumentach.
Dzięki opublikowanym fragmentom pamiętnika gefrajtra Josefa Arnreitera dowiadujemy się m. in. szczegółów pierwszych minut wojny. Notuje w swym marszowym diariuszu: „Na wielkim moście kolejowym pełnili wartę żołnierze niemieccy i rosyjscy. (…) Pierwszy strzał oddano z naszego posterunku na moście. Był to nasz lejtnant, który strzelił do rosyjskiego wartownika i, w ten sposób, rozpoczął wojnę z Rosją. Jeden rosyjski żołnierz upadł, drugi przeskoczył przez poręcze mostu i hycnął do Bugu”.
Jeden z pierwszych meldunków niemieckich, datowany 22 czerwca, zawiadamiał, że 135 Pułk Piechoty 45 Dywizji napotkał silny opór, zwłaszcza na Północnej Wyspie i w centralnej części twierdzy. Tę ostatnią udało się jednak zdobyć podczas pierwszego ataku. Z kolejnego meldunku wynika, że garnizon twierdzy wyrażał chęć poddania się, jednakże, „jak świadczą zbiegowie, sprzeciwiają się temu komisarze”.
Wszelako część Sowietów broniła się zacięcie. Jak wynika z dziennika działań bojowych niemieckiej 45 Dywizji Piechoty, obrońcy, wykorzystując dobrze im znane fortyfikacje, stale nękali poruszające się na terenie twierdzy oddziały niemieckie. W szczególności dobrze zamaskowani strzelcy na dachach i na drzewach wyrządzały duże straty, zwłaszcza wśród składu oficerskiego. Na skutek napotkanego silnego oporu 23 czerwca oddziały 133 i 135 niemieckich pułków piechoty wycofano na pozycje pierścienia okrążenia poza obszar twierdzy. Tego samego dnia o godz. 18.30, po oddaniu na pozycje obrońców zmasowanego ognia ześrodkowanego, poddało się ok. 1900 żołnierzy sowieckich.
O zmierzchu pozostający w twierdzy obrońcy przedsięwzięli próby przedarcia się w kierunku miasta, a 24 czerwca nadal intensywnie ostrzeliwali pozycje niemieckie. Atakujący zrozumieli, że do niewoli poddali się tylko niektóre oddziały Rosjan. Pozostali zdecydowani byli kontynuować walkę, odrzucając jakąkolwiek kapitulację. „Ze słów jeńców – pisał w swym raporcie generał F. Schlieper – byli to oficerowie i komisarze, którzy z jednej strony związani byli pisemnym zobowiązaniem walczyć co do jednego, z drugiej zaś zmuszali swoich żołnierzy do walki, grożąc rozstrzelaniem i strasząc tym, że Niemcy i tak ich rozstrzelają”.
W niespełna cztery dni po pierwszym ataku sztab niemieckiego 53 Korpusu Armijnego był informowany, że Twierdza Brzeska, z wyjątkiem jednego punktu obronnego, „została oczyszczona z wroga”. Tym jednym niezdobytym stanowiskiem obronnym był wschodni fort Północnej Wyspy, którego, według ówczesnych szacunków niemieckich (jak później się okazało niedokładnych), broniły 150 żołnierzy i 20 oficerów sowieckich.
Ponieważ wszystkie próby zdobycia fortu przez wojska lądowe kończyły się niepowodzeniem, podjęto decyzję bombardowania lotniczego. 29 czerwca rano na pozycje sowieckie spadły półtonowe bomby, sześć z których trafiły prosto w cel. Lecz nawet spowodowane nimi zniszczenia nie złamały oporu garnizonu. Wieczorem tego samego dnia dokonano drugiego ataku powietrznego, podczas którego zrzucono bombę o wadze 1800 kg i 12 bomb półtonowych. Od detonacji tej pierwszej zadrżało nawet miasto. Wszystkie trafiły w cel. Po tym piekielnym zbombardowaniu garnizon opuścił fort, do którego wstąpiły oddziały 45 Dywizji Piechoty. Do godziny 20.00 poddało się 384 obrońców. „Długim sznurem – notował Josef Arnreiter – z twierdzy wychodzili Rosjanie z podniesionymi do góry rękami, trzymając białe chusteczki i szmaty. Wszyscy pokryci czerwonym ceglanym kurzem. Wciąż jeszcze drżeli na skutek nalotów lotnictwa, widać było wśród nich rannych”. Dowodzących obroną majora i komisarza wśród nich się nie okazało. Przypuszczalnie popełnili samobójstwo. A więc cała twierdza wraz z miastem znalazły się w rękach niemieckich 29 czerwca wieczorem.
Straty sowieckie
Ostatecznie, jak wynika z raportu F. Schliepera, do niewoli niemieckiej dostało się 7122 żołnierzy i podoficerów, oraz 101 oficer. Przypuszczalnie podczas obrony twierdzy zginęło 2000 żołnierzy Armii Czerwonej. Straty niemieckie także były bardzo dotkliwe: zginęło 32 oficera, 421 podoficerów i żołnierzy; rannych – 637 podoficerów i żołnierzy oraz 31 oficerów.
Sowieckie błędy dotyczące obrony
Niepowodzenia i błędy taktyczne Sowietów wynikały z wadliwej strategii, zakładającej, iż Niemcy pierwsi nie zaatakują. Stąd zaskoczenie i chaos, które doprowadziły do klęsk w pierwszym okresie wojny niemiecko-sowieckiej. Sekretarz komitetu obwodowego KP(b)B w Brześciu, Michaił Tupicyn, w swym raporcie skierowanym 25 czerwca 1941 roku do KC WKP(b), zwracał uwagę na rażące uchybienia dotyczące gotowości bojowej w Twierdzy Brzeskiej. Rozlokowano w niej, przy samej granicy, dwie dywizje strzelców, które nawet w warunkach pokoju potrzebowały sporo czasu by wyjść z fortecy i rozwinąć szyk w celu przeprowadzenia operacji obronnej. Mimo wyraźnych oznak wskazujących na realne zagrożenie ze strony Niemiec, dowództwo garnizonu nadal było rozkwaterowane poza twierdzą, w Brześciu. W momencie rozpoczęcia działań wojennych pozbawieni dowództwa czerwonoarmiści ulegli panice, zaś potężna nawała ognia niemieckiej artylerii szybko zdziesiątkowała stacjonujące w twierdzy dywizje. „Można było obserwować sytuacje, kiedy to tysiące szeregowców i dowódców (od majorów i pułkowników zaczynając, i kończąc na podoficerach) salwowali się ucieczką” – pisał M. Tupicyn. O tym błędzie wspomina również w swym raporcie sekretarz obwodowego komitetu KP(b)B Nikołaj Krasowskij: „… starsze rangą dowództwo mieszkało w mieście. Dzień wolny od pracy, większość oficerów przebywała w Brześciu. Gdy rozpoczęła się strzelanina już nie było sposobu dostania się do twierdzy, gdyż została ona odcięta od miasta”.
(Brześć – miasto)
Szef Sztabu 4 Armii Leonid Sandałow meldował dowódcy Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego Dmitrijowi Pawłowowi, że 6 Dywizja Strzelców zmuszona była o 7 godzinie rano 22 czerwca 1941 roku opuścić Brześć, tocząc nieustanne walki. Współpracownik obwodowego komitetu KP(b)B w Brześciu relacjonował: „Znajdując się w miejskiej wojskowej komendzie uzupełnień obserwowaliśmy jak z niektórych domów przy ulicy Białostockiej nieznane nam osoby prowadziły ogień karabinowy przeciw naszym ustępującym jednostkom wojskowym. Widziałem jak niektóre panie, Polki, witały kwiatami niemieckich motocyklistów”. Komendant polskich sił zbrojnych w kraju, generał Stefan Rowecki, depeszował do rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie: „Społeczeństwo polskie wybuch wojny przyjęło radośnie jako odciążenie Anglii i przyśpieszenie końca wojny. Koła bardziej uświadomione łączą to ze zmniejszeniem niebezpieczeństwa Rosji dla ziem wschodnich. Hasło neutralności Polaków ogólnie przyjęte. (…) Pierwsze wiadomości z terenów zdobytych wskazują na odruchowe sympatie dla wybawców spod ucisku bolszewickiego…” Przez rok i osiem miesięcy swych rządów w mieście musieli bolszewicy nieźle zaleźć za skórę jego mieszkańcom, skoro tamci cieszyli się z przyjścia wroga, który w 1939 roku zniweczył ich ojczyznę. Szeregowiec Heinrich Elenseder notował w swym dzienniku: „Polacy nie znoszą Rosjan, cieszą się że przyszliśmy”. Po tygodniu pobytu w mieście wyjaśnia dlaczego: „Polacy wymyślają ruskim i opowiadają, iż tamci rozstrzeliwali Polaków, wtrącali do więzień, wywozili na Sybir i tam mordowali”. O negatywnym stosunku Polaków do Sowietów pisze również wspomniany wyżej J. Arnreiter, powołując się na rozmowy z mieszkańcami Brześcia. Jeden z nich powiedział mu, że przyjścia Niemców oczekiwano od 1939 roku, gdyż nikt nie był zadowolony z władzy sowieckiej i wszyscy na nią narzekali.
Szef policji i SD meldował 30 czerwca, że ludność Brześcia jest nastawiona wobec Niemców przyjaźnie, w tym również Polacy. Proponował także jak najszybsze zorganizowanie magistratu składającego się ze sprawdzonych Białorusinów. Z podobną propozycją występowało również niemieckie dowództwo grupy Armii Środek, sugerując konieczność mianowania na stanowiska w lokalnej administracji właśnie Białorusinów. Chodziło przede wszystkim o urząd burmistrza oraz policję pomocniczą. Zarząd miejski już w drugim swoim obwieszczeniu, datowanym 3 lipca 1941 roku, nakazywał oczyszczenie ścian domów i parkanów z wywieszek, afiszy, ogłoszeń oraz wszelkiego rodzaju znaków władz sowieckich. Jednocześnie kazano przywrócić polskie napisy na latarniach i domach.
Widocznie nowy okupant był pewny swego rychłego zwycięstwa. W publikowanych dokumentach znajdują się informacje świadczące o stosunkowo łagodnym traktowaniu przez Niemców sowieckich jeńców-szeregowców na samym początku wojny. Potwierdza to m. in. relacja przebywającej wówczas w okupowanym Brześciu sowieckiej urzędniczki Aleksandry Chromowej: „Jeżeli miejscowi mieszkańcy znajdowali swoich wśród jeńców i potrafili dowieść, że są ich krewnymi, Niemcy wtedy jeszcze uwalniali”.
Obecnie dokonano dodruku tego unikatowego wydania, którego pierwszy nakład został już wyczerpany.
Źródło: „Брест. Лето 1941 г. Документы, материалы, фотографии”, Инбелкульт, Смоленск 2016, s.s. 22-23, 31, 34-35, 40, 65, 77-78, 101, 158, 171,173, 185-187,203-206, 254, 264, 272, 301-302, 305-307, 324, 359, 371, 374-375, 398, 417, 429-430, 448, 479, 483, 485-486, 494-496, 547-548.
Jerzy Waszkiewicz/Echa Polesia
3 komentarzy
peter
10 stycznia 2019 o 14:59Cala sowiecka historia to mity I polprawdy Rosjanie naprawde wierza w wielka bitwe Aleksandra Newskiego czy zwyciestwo pod Borodino Rozmawialem kiedys z jednym Ruskim patriota na temat Napoleona ktory mnie przekonywal ze Borodino to wielkie zwyciestwo Kutuzowa Na moje pytanie jak to bylo zwyciestwo do dlaczego spalono Moskwe razem ze swoimi rannymi okolo 20tys zaperzyl sie I zaczal cos mamrotac o rusofobii podobnie jak kiedys chirurg
peter
10 stycznia 2019 o 15:02O 1939 cos napomkneli w tej ksiazce/?
MIECIO
2 sierpnia 2019 o 17:38OPOWIADAŁ ROSJANIN, ŻE JEDNYCH Z ODDZIAŁÓW BRONIĄCYCH SIĘ W TWIERDZY BYLI
ŻOŁNIERZE KTÓRZY DOKONALI MORDU POLSKICH JEŃCÓW W KATYNIU i BRONILI SIĘ ROZPOZNANIA i TEGO CO BY ICH SPOTKAŁO ZA ŚMIERĆ JEŃCÓW POLSKICH – DOWÓD –
CZAPKI PRZYNALEŻNOŚCI DO ODDZIAŁÓW NKWD i ŚMIERSZY – KOLORU NIEBIESKIEGO