Uważnie przeczytałam artykuł Heleny Giebień «Rola i status języka polskiego wśród Polaków na Białorusi» w «Magazynie Polskim» (nr 11/2013). W tekście jest przytoczona jest tabela pokazująca liczbę Polaków uznających język polski za swój język ojczysty oraz rozmawiających w domu po polsku + na postawie spisów ludności RB.
W swoim czasie działacze ZPB krytykowali tak sformułowane pytania w spisie. Z terenu dochodziły różne wieści, że czasami te pytania nie były zadawane, albo akurat odpowiedzi na te pytania były zapisywane ołówkiem
itd. Zdumiewające, ale liczba mówiących po polsku w domu zmniejsza się, porównując ostatnie dwa spisy za czasów Łukaszenki. To dla mnie podejrzane. Jestem pewna, że tym statystykom nie można wierzyć. Oto przykład.
Według ostatniego spisu, 30% ludności rozmawia w domu po białorusku – w takiej sytuacji białoruski byłby powszechnie słyszany na ulicy. Przy całym szacunku do języka białoruskiego – czy Białorusini w swoim kraju wstydzą używać go w przestrzeni publicznej?
Moje pytanie do autorki artykułu: dlaczego Pani jako naukowiec na pewno wiedząc o ułomności białoruskiej statystyki posługuje się tymi danymi? + pyta MARIA GAPONIK z Grodna.
Szanowna Pani Mario, Przede wszystkim pragnę podziękować za zainteresowanie się tematyką języka polskiego, jego rolą i statusem dla osób polskiego pochodzenia na Białorusi. Jednocześnie chcę zaznaczyć, iż artykuł,
który został umieszczony w «Magazynie Polskim» nr 11/2013 nie jest esejem czy luźnym reportażem, lecz opracowaniem naukowym (choć bardzo okrojonym i bez przypisów). Od naukowca wymaga się obiektywnej prezentacji badań, w tym posłużenia się ofi cjalnymi statystykami. W celu podważenia oficjalnych danych statystycznych, udowodnienia ich niesłuszności należało by przeprowadzić niezależne alternatywne badania na reprezentatywnej grupie statystycznej. Jak dotąd podobne badania, lecz dotyczące postaw katolików obrządku łacińskiego na Białorusi wobec języka polskiego, przeprowadzili Julia i Oleg Gorbaniukowie pod kierownictwem księdza profesora Romana Dwonkowskiego w 2003 roku. Badania tych naukowców wykazały, iż dla ludności polskiej na Białorusi język polski w życiu religijnym i «w systemie wyznawanych przez nią wartości zachował bardzo wysoką rangę. Narastający brak tego języka w kościołach prowadzi w konsekwencji do nasilania się procesu zmian dotychczasowej, polskiej samoidentyfikacji narodowej wiernych – szczególnie wśród młodszego pokolenia – na inną».
Minęło już 10 lat od przeprowadzonych przez nich badań, prawdopodobnie w dniu dzisiejszym obraz statystyczny wyglądałby inaczej. Kolejna sprawa – ilu Białorusinów posługuję się literackim językiem białoruskim? Tego badania oficjalne nie ukazują. Jest jedynie powiedziane o języku białoruskim, który, jak wiadomo, ma kilka odmian. Wspomnę tu o «trasiance» (mieszanina białoruskiego i rosyjskiego) oraz języku prostym (mieszanina języka białoruskiego i polskiego), które, w zależności od interpretacji prowadzących powszechny spis ludności bądź respondentów jest definiowany jako białoruski lub polski. W swoim innym opracowaniu pisałam, iż
nie możemy mówić o «czystym», literackim języku białoruskim, ponieważ posługuje się nim nieliczne grono osób. Faktem jest, iż na wsi literacki język białoruski nie jest w ogóle używany, poza nielicznymi przypadkami (dotyczy to także języka rosyjskiego, który przeważa w miastach). Większość używa na co dzień «trasianki» lub «mowy prostej». Zjawisko to opisuje I. Kabzińska w książce pt. «Wśród «kościelnych Polaków», Warszawa
1999.
Autorka zwraca uwagę, że podczas powszechnego spisu ludności na Białorusi, osoby wskazujące język białoruski jako ojczysty prawdopodobnie zaliczyły do niego «mowę prostą» czy też «trasiankę ».
Białoruscy socjologowie, na podstawie przeprowadzonych badań nad językiem w RB (2001r.) stwierdzają, że w języku białoruskim, na co dzień, rozmawia tylko 4% Białorusinów. 34,7% posługuje się «językiem mieszanym». Jedna trzecia obywateli Białorusi rozmawia «trasianką» (До чего доводит«трасянка», «Кур’ер» 2001, № 3, Mинск, s. 27)
A. Zielińska podkreśla, że «trasianka» «nie należy do tradycyjnego systemu pojęciowego mieszkańców wsi i okolic (A. Zielińska, «Mowa prosta» i inne pojęcia ze słownika badacza polszczyzny północnokresowej»).
Do mowy informatora trafiła z mediów w ciągu ostatnich kilku lat. Jest ona zjawiskiem nowym i dotyczy języka ludności miejskiej. W gwarach białoruskich «trasianka» oznacza pokarm dla bydła składający się z mieszanki słomy i siana. Właśnie w taki pejoratywny, ironiczny sposób określa się mowę osób, które posługują się białoruskim z rosyjską bazą artykulacyjną lub na odwrót mówią po rosyjsku z fonetycznym podkładem
białoruskim.
Wspomniana wyżej autorka, pisząc o mowie prostej, zwraca uwagę na to, że pojęcie «języka prostego» przeszło ze słownika informatorów do słownika naukowców, np. w opracowaniu I. Maryniakowej, I. Grek-Pabisowej,
A. Zielińskiej «Polskie teksty gwarowe z obszaru dawnych Kresów północno-wschodnich» autorki charakteryzując informatorów często używają sformułowań typu: «w domu informatorka posługuje się mową prostą». Definiują to pojęcie w następujący sposób: «mową prostą lub mówieniem po prostu nazywamy lokalną gwarę białoruską, którą posługują się Polacy» (A. Zielińska, «Mowa prosta»…).
Inni autorzy zagadnienia ujmują mowę prostą jako «nasyconą polonizmami i lituanizmami północno–zachodni dialekt białoruski» (L. Bednarczuk, za: A. Zielińską, op. cit.). Koji Morita z kolei zaznaczył, iż na Kresach Wschodnich od wieków była rozpowszechniona «mowa prosta» tak wśród Polaków, jak i innych narodów zamieszkujących te tereny. Co więcej, «język prosty» czy też «mowa prosta» pełni funkcję języka «międzynarodowego» – «są one tworami «mieszanymi» [«mowy proste»– H.G.] powstałymi w celu porozumiewania się ludności wielojęzycznej, dawniej głównie w wersji pisanej, a obecnie w wersji ustnej»
(Koji Morita, «Mowa prosta» na Kresach Wschodnich w aspekcie historycznym», referat został wygłoszony podczas konferencji międzynarodowej w Krzydlinie Małej 10 – 12.10.2002 r. pt. «Kultura i świadomość etniczna Polaków na Wschodzie. Tradycja i współczesność.» Zob. też T. Kruczkowski, «Polacy na Białorusi na tle historii i współczesności», Słonim 2003 r.).
Biorąc powyższe pod uwagę oraz to, o czym wspomniała Pani, czyli domniemaną «ułomność białoruskiej statystyki», trudno jest stwierdzić, czy dane oficjalne są odzwierciedleniem stanu faktycznego. W obliczu braku już wspomnianych badań niezależnych (a co istotne – wiarygodnych) nie mogę jako badacz posługiwać się domniemanymi danymi. Jeśli Pani wskaże mi źródło takich badań, będę niezmiernie wdzięczna.
DR HELENA GIEBIEŃ Magazyn Polski nr 1, styczen 2014
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!