Rosja będzie nadal próbowała zająć coraz więcej terytorium Ukrainy, ale nie ma jeszcze siły, aby przejąć większe miasta. Oświadczył to przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Andrij Czerniak w komentarzu dla RBC-Ukraina.
„Według naszych szacunków nie mają dość sił, aby zająć nasze miasta. Zasoby ludzkie to jedno, ale okupacja i utrzymanie wymagają znacznie więcej niż zmobilizowanego niedoświadczonego personelu wojskowego” – powiedział.
Czerniak zauważył, że Kreml znalazł się w impasie, gdyż wcześniej zapowiadał aneksję terytoriów, nad którymi nie panuje. Próbując coś osiągnąć, Putin będzie nadal poświęcał rosyjskich żołnierzy.
„Tak, w Moskwie nie liczą ludzi, ale liczą tam pieniądze. Mają wystarczające środki finansowe na wojnę do 2025 roku. A potem zobaczymy” – podkreślił.
Dyrektor Centrum Wojskowych Studiów Prawnych Ołeksandr Musienko również uważa, że rzeczywiście na biurku rosyjskiego dyktatora może znajdować się jakiś plan kampanii wojskowej do końca 2026 roku, ale jego realizacja to już zupełnie inna sprawa.
Ekspert wyraził poważne wątpliwości co do rosyjskich planów zajęcia Charkowa, Zaporoża i Dniepru do końca 2026 roku.
Przypomnijmy, wczoraj analityk wojskowy niemieckiego pisma „Bild” Julian Röpke, powołując się na dane ze źródeł niemieckiego wywiadu, poinformował, że Rosja rzekomo planuje zająć większość lewobrzeżnej Ukrainy w ciągu najbliższych trzech lat.
Uważa on, że do końca 2024 roku Rosja chce przejąć pełną kontrolę nad obwodami donieckim i ługańskim, a także zająć wschodnią część obwodu charkowskiego aż do rzeki Oskoł. Z kolei do końca 2026 r. będzie chciała opanować znaczną część obwodów zaporoskiego, dniepropietrowskiego i charkowskiego, w tym miast Charków, Dniepr i Zaporoże.
Zdaniem niemieckiego analityka Kreml jest gotowy co roku tracić na Ukrainie do 100 tys. żołnierzy.
Opr. TB, www.rbc.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!