Polak mówiący o tym terytorium powie – Kresy Wschodnie, Białorusin – Zachodnia Białoruś, Rosjanin będzie twierdził, że to terytorium Rosji i jej zachodnie regiony. Nie zmienia to faktu, że około jedna trzecia terytorium współczesnej Białorusi była w latach 1921-1939 częścią Polski. Językiem urzędowym był polski, obowiązującą walutą złoty i, jak wszędzie, duża część „tutejszych” miała ambiwalentny stosunek do władz.
We wrześniu 1939 r., po sowieckiej agresji, te ziemie stały się częścią ZSRR. Jednak w dwudziestoleciu międzywojennym Polska inwestowała w rozwój regionu – tzw. „Polski B”, tak aby do roku 1950 wschodnie województwa stały się jednolite pod względem społecznym i gospodarczym.
Na Kresach Wschodnich rozwijała się turystyka. Najpopularniejsze szlaki turystyczne były na Wileńszczyźnie, Nadniemniu i Polesiu.
Najwięcej turystów przyjeżdżało z centralnych i zachodnich województw Polski. W latach 30. XX w. w kresowych miejscowościach aktywnie rozbudowywano bazę turystyczną – domy wczasowe, pensjonaty, ośrodki wypoczynku. Popularny był wynajem prywatnych domków i miejsc noclegowych w majątkach ziemskich, przekształcając je w ośrodki agroturystyczne. Największy rozkwit turystyki na Kresach Wschodnich nastąpił w latach trzydziestych XX wieku.
Latem 1938 r. na ziemię brasławską odwiedziło około 4 tys. turystów. Popularnością cieszyły miejsca wypoczynkowe nad jeziorami Świteź i Narocz, Charakter ówczesnej turystyki był czymś na kształt dzisiejszej agro- i ekoturystyki. Te jeziora celowo nazywano Morzem Wileńskim. Kursowały tam pociągi z Wilna. Podróż trwała kilka godzin. Turyści docierali do stacji Narocz w pobliżu wsi rybackiej Kupa. Niedaleko znajdowało się miasteczko Kobylnik. W okolicy ze świecą szukać można było hoteli z bazą gastronomiczną i wypoczynkową. Brak sieci oświetlenia ulicznego czynił tę okolicę miejscem niemal dziewiczym, z dala od cywilizacji. Niezwykle atrakcyjne były koszty pobytu. mile zadowolony z niskich cen. Z relacji Kazimierza Leszczyckiego, opublikowanej na łamach „Kuriera Wileńskiego” w lecie 1937 roku, wynika, że śniadanie kosztowało 60 groszy, obiad – 1 złoty 20 groszy, kolacja – 80 groszy. Dla porównania, mniej więcej w tym samym czasie (1935 r.) pensja murarza wynosiła 50 groszy dziennie i 5 złotych miesięcznie plus żywność i odzież. Noclegi dla turystów kosztowały złotówkę, ale pensjonatów było za mało. Goście korzystali także z kwater prywatnych: najczęściej w stodołach lub w zwykłych domach, czasem z pluskwami. Studenci, którzy opisali swoją podróż w 1935 r., podają, że nocleg na sianie kosztował ich 20-25 groszy.
„Na pewno na wybrzeżu są jakieś stare łodzie motorowe [na 20-30 osób], które można naprawić i przewieźć z naszego ukochanego morza w Gdyni i Gdańsku na nasze słodkie północne morze, Morze Wileńskie” – projektował reporter „Kuriera Wileńskiego”.
Pewną popularnością cieszyła się turystyka samochodowa. Liczby samochodów i sieci dróg nie da się porównać z dzisiejszymi, ale we wschodnich województwach RP swoje zloty i rajdy organizowali członkowie polskich klubów samochodowych.
Pierwszy taki zlot turystyczny odbył się w 1927 r. nad Jeziorem Narocz, a w 1938 r. odbył się XI Międzynarodowy Polski Zlot Motorowy, w którym wzięło udział 67 samochodów z różnych krajów. Organizowano też zloty i rajdy w strefie przygranicznej, co irytował sowiecką straż graniczną.
W 1937 roku na Bracławszczyźnie powstał oddział Ligi Morskiej i Kolonialnej dla entuzjastów żeglarstwa. Wokół okolicznych jezior zaczęła więc powstawać odpowiednia infrastruktura – przystanie, wieże do skoków do wody z trampolinami i tarasy do opalania.
Podobną popularnością turystów cieszyło się także Polesie. W tej terra incognita przyjezdnych – również turystów z zagranicy – interesował też miejscowy folklor, a więc ubiór, sposób życia i rodzaje dochodów, mentalność i styl życia miejscowych.
W 1934 r. na Pińszczyznę przybyła amerykańsko-polska ekspedycja naukowa pod kierownictwem odkrywczyni i podróżniczki Louise Boyd. Podróżowała samochodem Packard z dwoma polskimi geografami i wykonała około 700 zdjęć, które później prezentowała na wystawach.
Co roku, począwszy od 1930 r., w czerwcu odbywały się w Nowogródku Dni Mickiewiczowskie, które gromadziły gości z całego kraju. W latach 1924-1931 w Nowogródku usypano kopiec ku czci Wieszcza. Ziemię do jego wykonania przywożono, przynoszono, a nawet wysyłano pocztą.
Dla chłopów z Kresów Wschodnich organizowano także wycieczki po całej Polsce (Warszawa, Gdynia, Kraków). Większość kosztów pokrywało państwo.
Na potrzeby turystyczne w „białoruskich” województwach RP stworzono tzw. pociągi okolicznościowe”. Np. do Wilna zorganizowano pociąg „Pogrzebu serca Piłsudskiego”, a z okazji Dni Budsławia – pociąg z Mołodeczna do Budsławia. Dla uczniów szkół podstawowych często organizowano wycieczki do Wilna. Dla gimnazjalistów – do Warszawy i Krakowa. Z Wilna organizowano „pociągi okolicznościowe” do Gdyni. Dotowane przez państwo ceny biletów były przystępne.
Latem 1939 r. jedna z polskich gazet na zachodniej Białorusi wezwała mieszkańców do przejażdżki luksusowym pociągiem turystycznym na trasie Wilno-Warszawa-Gdynia. „Trzy dni nad morzem. Dzień w stolicy w pociągu można podziwiać występ kabaretowy. W Gdyni turyści zatrzymują się w Hotelu Turystycznym. A to wszystko za 33 złote” – zachęcano w folderze reklamowym.
Do dziś popularnością cieszą się trasy turystyczne, które funkcjonowały w okresie międzywojennym. W Budsławiu organizowane są dni miasta. W letnim kurorcie Brasław odbywa się festiwal muzyki współczesnej Viva Braslav, a sanatoria nad Jeziorem Narocz przyjmują obecnie głównie turystów z… Rosji.
Opr. TB,
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!