Wczoraj, 9 maja, amerykański prezydent zwolnił Jamesa Comeya z funkcji szefa Federalnego Biura Śledczego. To drugi taki przypadek w historii USA.
Prawdę powiedziawszy, dymisji Comeya należało się spodziewać od momentu zaprzysiężenia Trumpa. Kierowane FBI z jednej strony interesowało się wpływem służb rosyjskich na przebieg kampanii prezydenckiej, z drugiej strony dość nagle zrezygnowało z dochodzenia w/s wyciekłej korespondencji kandydatki Demokratów Hillary Clinton.
Swoją decyzję prezydent Trump poparł zgodną opinią, jaką otrzymał od Prokuratora Generalnego Jeffa Sessions oraz jego zastępcy Roda Rosensteina. Jednocześnie wysłał swych prawników do Senackiej Komisji Sprawiedliwości z komunikatem, że nie prowadzi żadnych interesów, ani „nie ma innych związków z Rosjanami”. A zatem uderzył w dwóch miejscach frontu jednocześnie.
Poniżej przedstawiamy treść listu do Comeya (tłum. redakcja):
Szanowny Panie:
Otrzymałem dołączone niżej pisma od Prokuratora Generalnego oraz Zastępcy Prokuratora Generalnego Stanów Zjednoczonych rekomendujące Pańską dymisję z funkcji Dyrektora Federalnego Biura Śledczego. Poparłem ich wspólną rekomendację, w związku z czym przestaje Pan sprawować swój urząd ze skutkiem natychmiastowym.
Jakkolwiek ogromnie doceniam fakt, iż poinformował mnie Pan trzykrotnie, że nie prowadzi się wobec mnie śledztwa, podzielam opinię Departamentu Sprawiedliwości, że nie jest Pan w stanie skutecznie szefować FBI.
Najważniejszym teraz jest, abyśmy znaleźli taką dyrekcję, która przywróci publiczne zaufanie do kluczowej w przypadku FBI misji egzekucji prawa.
Życzę Panu wszelkiej pomyślności w przyszłych zamierzeniach.
– Donald J. Trump
Decyzję zdążyli już skrytykować Demokraci. Ustami senatora Boba Caseya z Pensylwanii określili ją jako „nixońską”, czyniąc tym samym aluzję do faktu zwolnienia przez prezydenta Richarda Nixona jednego z prokuratorów badających aferę Watergate, co przeszło do historii jako „masakra sobotniej nocy”.
Z kolei reprezentujący stan Maryland senator Ben Cardin stwierdził, że wczorajsza decyzja prezydenta niszczy spoistość śledztwa i stanowi najlepszy argument za tym, że trzeba powołać niezależną komisję do zbadania udziału Kremla w kampanii prezydenckiej.
Przypomnijmy: w styczniu 2017, a więc w miesiącu zaprzysiężenia Donalda Trumpa amerykański wywiad wydał opinię, z której jasno wynikało, że Władimir Putin zarządził interwencję w przebieg kampanii prezydenckiej w Ameryce, z jednej strony podważając zaufanie do kandydatki Demokratów, z drugiej jawnie popierając nominata Republikanów.
Biały Dom jednak ma już przygotowaną linię obrony. Po pierwsze kwestii rosyjskiej nie tyka. Po drugie zmienia temat rozmowy. Oto wzmiankowany wyżej z-ca Prokuratora Generalnego Rod Rosenstein wystosował notatkę, w której ex-dyrektor FBI został poddany miażdżącej krytyce w związku z fatalnie – jego zdaniem – prowadzonym dochodzeniu w/s korespondencji Clinton.
A zatem klasyczne odbijanie piłeczki. Tak czy owak, dla porządku stwierdzić wypada, że James Comey piastował swój urząd niespełna cztery lata Na stanowisko powołał go Barrack Obama we wrześniu 2013 r.
Kresy24.pl
4 komentarzy
andy
10 maja 2017 o 17:37Ruskie zadowolone.
SyøTroll
11 maja 2017 o 07:38Z tego powodu, albo z powodu strasznie ślimaczącego się śledztwa w sprawie przecieków Hilarii ?
jubus
11 maja 2017 o 08:14To początek końca Trumpa. Nie sądzę, aby ten debil i populista, który zdanie zmienia co parę dni, utrzymał się na stanowisku do końca. Ja, osobiście wolę Pence’a, który przynajmniej jest amerykańskim aonserwatystą, podczas gdy Trump to taki pomieszaniec, ni to liberał, ni to konserwatysta, ni to nacjonalista, takie fiksum dyrdum.
Cały czas żywię nadzieje, że prezydentem USA zostanie David Duke i pogodni w końcu syjonistów z Waszyngtonu, którzy de facto, stoją na czele tych wszystkich instytucji, z FBI na czele.
Sam Comey to zresztą typowy syjonista, liżący dupę Izraelowi.
obserwator
11 maja 2017 o 15:36Agenci Kremla w Waszyngtonie czyszczą przedpole.