
Collage za fot: W.Smirnow – Itar-TASS
Kolejna próba demonstracji rosyjskiej potęgi jądrowej zakończyła się żałośnie.
Rosji nie powiódł się kolejny test międzykontynentalnego pocisku balistycznego RS-24 Jars, zdolnego do przenoszenia głowic jądrowych – podaje Defense Express.
Rakieta miał zostać wystrzelona przez 433 pułk (42 Dywizja, 31 Armia Strategicznych Wojsk Rakietowych) z bardzo nietypowego miejsca – z obwodu swierdłowskiego na Uralu, 25 km od miasta Niżnij Tagił – informuje ukraiński wywiad wojskowy.
Zdaniem ekspertów, gdyby rakieta wystartowała pomyślnie, ślad jej przelotu zauważyłaby miejscowa ludność, jeśli nie nad Uralem, to później nad Syberią i Dalekim Wschodem, gdyż Rosjanie wystrzeliwują te pociski na poligon Kura na Kamczatce. Nikt jednak rakiety nie widział i nie ma też żadnych nagrań.
Jest bardzo prawdopodobne, że albo rakieta nie odpaliła, albo Rosjanie wstrzymali test tuż przed startem z powodu wykrycia jakichś usterek. Putin zapewne przestraszył się, że przed jego planowaną rozmową z Donaldem Trumpem coś pójdzie nie tak i słabość rosyjskich sił jądrowych wyjdzie na jaw.
To już kolejna nieudana rosyjska próba z RS-24 Jars. W 2023 roku armia rosyjska dwukrotnie wykonała nieudane starty tych pocisków, które po odpaleniu zaszły z kursu.
Tymczasem Anatol Chrapczynski – ukraiński ekspert rakietowy, szef kompanii produkującej systemy WRE twierdzi, że problemy Rosjan z Jarsami wynikają z braku informacji technologicznych, których dysponentami są ukraińscy inżynierowie z zakładów Jużmasz.
Rakiety te – zmodernizowane dawne Topole – opracowano bowiem jeszcze w czasach sowieckich i potem aż do 2007 roku głównie z udziałem ukraińskich specjalistów. Kiedy po 2014 roku Ukraina zerwała powiązania technologiczne z Rosją, zaczęły się problemy.
Rosjanie zdążyli wprawdzie przeprowadzić ok. 10 udanych testów Jars-ów, ale było to w czasach, gdy informacje technologiczne od Ukraińców jeszcze napływały. Z innymi typami rosyjskich rakiet balistycznych problemy są jeszcze większe. Np. pocisk RS-28 Sarmat (Szatan II) rozerwał się w czasie testu na jednym z poligonów.
W tej sytuacji Rosjanie prowadzą różne operacje pozorowane i dezinformacyjno – propagandowe mające przekonać świat, że ich potencjał rakietowo – jądrowy nadal jest w dobrym stanie.
Jednym z takich działań było odpalenie w ukraińskie miasto Dniepr pocisku “Oresznik” w listopadzie 2024 – oczywiście bez głowicy jądrowej. Według Putina miała to być najnowsza rosyjska “wunderwaffe”, a okazało się, że to tylko modyfikacja dawnej rakiety RS-26 Rubież.
Zobacz także: Tego Putin nie dostaniesz! Polskie służby przechwyciły ważny ładunek.
KAS
1 komentarz
qumaty
19 maja 2025 o 21:38Putin to idiota który nie rozumiał i nigdy nie zrozumie, że podstawą potęgi dowolnego państwa jest solidna gospodarka, wsparta równie solidną nauką. Dopiero na tym można budować solidne siły zbrojne. Im wiecej technologii w armii tym bardziej to aktualne. Tymczasem rosyjska nauka jest w stanie agonii, szkolnictwo podobnie, wszystko jest zdegradowane i jest tylko cieniem dawnej potęgi. Do tego dochodzi legendarna korupcja. Celem każdego, dowolnego projektu naukowego jest tam nie wymyślić coś przydatnego, tylko ukraść ile się da. RosNano, RosTech bożesz ile tam świetlanych projektów było. Gigantyczne środki tam szły i wszystko jak woda w piach. Zero efektu. Tymczasem udział rosji w światowym przemyśle kosmicznym spadł właśnie do 5%. Nowa Zelandia ich wyprzedziła. I to nie przypadek. Kto tylko ma coś między uszami ucieka stamtąd. To kto pytam ma te rakiety obsługiwać? A to w gruncie rzeczy postsowieckie starocia jeszcze są. Ważniejszym pytaniem jest kto wymyśli i zbuduje nowe? No ale putin na takie bzdury nie zwraca uwagi i podbój świata twardo planuje 😀 ..źle to zabrzmi, ale mamy trochę szczęścia, że mają tam takiego przygłupa u władzy. Jakby im ktoś mądrzejszy się trafił, to mając takie zasoby zbudowałby w te 25 lat kraj przy którym Chiny byłyby ubogim krewnym. I wtedy mielibyśmy dziś naprawdę problem.