
Fot: Glavred / screen
Najważniejsze rosyjskie systemy radarowe za 300 mln dolarów przestały istnieć.
Południowe dowództwo obrony Ukrainy przeprowadziło w nocy na 2 lipca niezwykle udaną operację zniszczenia rosyjskich mobilnych stacji radiolokacyjnych Niebo-M, które stanowiły trzon systemu obrony powietrznej Krymu.
W nocy do wybrzeży okupowanego półwyspu podkradły się niezauważone ukraińskie morskie drony Łazarz. Z ich pokładów wystartowały następnie powietrzne drony bojowe, które uderzyły bombami aż w trzy rosyjskie stacje radiolokacyjne Niebo-M na raz. Widać, że Ukraińcy doskonale znali miejsce ich dyslokacji.
Straty Rosjan są ogromne. Zdaniem ekspertów, każda taka stacja kosztuje bowiem 100 mln dolarów. To super-nowoczesny sprzęt, który zaczęto produkować dopiero w 2012 roku i w całej rosyjskiej armii było co najwyżej 15 takich systemów. W warunkach sankcji na zagraniczne komponenty Rosjanie nie mogą ich obecnie ani produkować, ani nawet skutecznie naprawiać.
Te radary są w stanie śledzić nadlatujące ukraińskie myśliwce, rakiety i drony z odległości nawet 400-600 km. “To są oczy i uszy armii rosyjskiej. Bez nich rosyjska obrona powietrzna jest po prostu ślepa” – oceniają eksperci.
I właśnie na Krymie Rosjanie zostali teraz oślepieni, a Ukraińcy będą mogli dzięki temu o wiele skuteczniej atakować ich cele pociskami ATACMS, Storm Shadow, dronami, czy bombami kierowanymi.
Ponieważ wcześniej Rosjanie stracili już co najmniej trzy stacje Niebo-M, w tym dwie w ubiegłym roku, pozostało im już mniej niż 10 takich systemów. Czy zaryzykują przerzucenie na Krym kolejnych wiedząc, że nie są w stanie ich ochronić przed kolejnym atakiem z morza, czy też pogodzą się z faktem, że okupowany półwysep stanie się bez nich bezbronny przed ciosami z powietrza?
Zobacz także: Rosja zdobyła cały ukraiński obwód! Pierwszy raz od aneksji Krymu.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!