Amerykańskie władze znają szczegóły operacji „Pajęczyna” , którą Ukraina przeprowadziła 1 czerwca. W wyniku skoordynowanych ataków dronów na cztery lotniska w głębi Rosji zniszczono i uszkodzono 41 samolotów. Jednocześnie jedną z ważnych lekcji, jakie można wyciągnąć z wojny rosyjsko-ukraińskiej, jest to, że terytorium amerykańskie jest o wiele bardziej narażone, niż myśli większość obywateli USA. Sprawę przeanalizowali dziennikarze „The Wall Street Journal”.
Dziennikarze zauważają, że szczegółów na temat operacji specjalnej Ukrainy jest niewiele, ale Ukrainie udało się przemycić „tanie” drony w głąb Rosji, aby zniszczyć rosyjskie obiekty wojskowe. Jednak, jak uważają amerykańscy żurnaliści, nie trzeba oglądać thrillerów, aby wyobrazić sobie ten sam scenariusz w USA.
„Czy mogły to być B-2 [amerykański bombowiec – red.] atakowane przez irańskie drony, wylatujące z kontenerów, nie wspominając o chińskich?” – pyta analityk wojskowy Fred Kagan. Amerykańscy dziennikarze przypominają, że flota amerykańskich bombowców strategicznych, skoncentrowana w kilku bazach, jest niewielka – stanowi około jedną trzecią jej wielkości z czasów zimnej wojny.
Zauważają też, że jedną z lekcji tej operacji dla Stanów Zjednoczonych jest to, że tarcza antyrakietowa „Golden Dome” planowana przez prezydenta Donalda Trumpa nie jest marnotrawstwem pieniędzy, jak pisze prasa.
„Nagłówki są pełne informacji o przechwytywaczach kosmicznych. Ale Stany Zjednoczone są narażone na wiele zagrożeń oprócz rakiet balistycznych – od dronów i szpiegowskich sterowców po rakiety manewrujące wystrzeliwane z okrętów podwodnych. Amerykanie są przyzwyczajeni do wojen prowadzonych daleko od domu przez ochotników, ale w następnym konflikcie wszyscy w Stanach Zjednoczonych znajdą się na linii frontu. Przywódcy polityczni mogliby zrobić o wiele więcej, aby poinformować kraj o tej podatności, zamiast przechwalać się, że amerykańska armia jest najlepsza w historii. Ale tak nie jest” – uważają autorzy artykułu.
Uważają też, że Ukraina zrobiła przysługę Stanom Zjednoczonym, eliminując bombowce wroga Ameryki i „budząc” kraj „z samozadowolenia”.
Przypomnijmy, 1 czerwca Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła na kilku lotniskach wojskowych w Rosji atak dronowy, w wyniku którego uszkodzono i zniszczono kilkadziesiąt samolotów. Drony uderzały w samoloty, które codziennie bombardują ukraińskie miasta, w tym A-50, Tu-95 i Tu-22 M3.
Dyrektor SBU, Wasyl Maljuk, ujawnił szczegóły i wyniki operacji specjalnej „Pajęczyna”. Według niego w wyniku ataków dronów zniszczono i uszkodzono 41 samolotów.
Zwrócił uwagę, że operacja specjalna odbywała się jednocześnie w trzech strefach czasowych i była niezwykle skomplikowana logistycznie.
„Najpierw SBU wysłała do Rosji drony FPV, a następnie mobilne drewniane stelaże. Po dotarciu na terytorium Federacji Rosyjskiej drony ukryto w przyczepach ciężarówek. W odpowiednim momencie dachy przyczep zostały zdalnie otwarte, a drony poleciały, aby uderzyć w konkretne cele – rosyjskie bombowce” – wyjaśnił.
Z kolei media relacjonowały, jak Rosjanie zareagowali na operację „Pajęczyna”. Na przykład na Syberii mieszkańcy byli zszokowani takimi atakami. Zrozumieli, że wojna dotarła do nich.
Po takich atakach Rosjanie również wątpią, czy ich władze są w stanie uchronić ich przed takimi incydentami.
Opr. TB, wsj.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!