Prezydent Białorusi wyraził rozczarowanie postępowaniem swojego najbliższego sojusznika – Rosji, która blokuje dostawy kazachskiej ropy dla białoruskich rafinerii.
Po tym, jak w konsekwencji wprowadzenia przez Rosję tzw. manewru podatkowego, cena na ropę naftową poszła w górę, władze w Mińsku intensywnie poszukują dla niej alternatywy. Jedną z opcji jest sprowadzanie surowca z Kazachstanu. Problem polega na tym, że dostawy do białoruskich rafinerii są możliwe jedynie przez terytorium Rosji.
W wywiadzie dla agencji Chabar Kazachstan Aleksander Łukaszenka poinformował, że w najbliższym czasie przeprowadzi w tej sprawie konsultacje z Rosją;
— Jeszcze raz powtarzam: jeśli w naszym związku (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej – red. ) istnieją bariery, to Kazachstan zaczyna się rozglądać: w jakim kierunku się rozwijać, no bo jeśli jest zatkany, jeśli nie ma ruchu ropy w kierunku sojusznika, Białorusi, bo Rosja ropy nie przepuszcza, wtedy Kazachstan zaczyna patrzeć na Chiny, zaczyna patrzeć na południe – na Pakistan i Indie. Tam będzie dostarczać swój produkt. Czy to w porządku? To nie jest normalne, cytuje słowa Łukaszenki jego serwis prasowy.
Mińsk chciałby sprowadzić z Kazachstanu 3,5 mln ton ropy. Dziś w Nur-Sułtanie rozmawiał o tym ze swoim kazachskim odpowiednikiem Kasymem-Żomartem Tokajewem. Umowa ma być wstępnie podpisana do końca roku.
Jeszcze w maju informowano, że oficjalny Mińsk porozumiał się z władzami Kazachstanu, choć te wyraźnie zastrzegły: musiałaby się zgodzić Rosja.
Jak wynika z oświadczenia Łukaszenki, nigdy takiej zgody nie uzyskał od Moskwy. Eksperci zauważyli, że Rosja raczej nie udostępni swoim sojusznikom ropociągu.
Negocjacje między władzami białoruskimi i kazachskimi można również postrzegać jako instrument oficjalnej presji Mińska na władze rosyjskie w kwestii cen energii.
oprac.ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!