Ekspert Centrum Strategii Obronnych Wiktor Kewliuk ocenił zdolność Rosji do zmobilizowania kolejnych 500 tys. poborowych na wojnę z Ukrainą.
Jak zaznaczył w rozmowie z gazetą RBK-Ukraina, zmobilizowanie takiej liczby osób to jedno, ale Federacja Rosyjska najprawdopodobniej będzie miała trudności z wyszkoleniem i wyposażeniem tych „wojaków”. Ekspert uważa, że w rzeczywistości armia rosyjska może wyszkolić 100-120 tys. żołnierzy, a maksymalnie 150 tys.
„Baza szkoleniowa i materialna Sił Zbrojnych FR jest w stanie „połknąć” około 100-120 tys. zrekrutowanych. Biorąc pod uwagę fakt, że zorganizowali już kursy szkoleniowe dla młodszych oficerów w 16 uniwersytetach – niech będzie jeszcze 8-10 tys. W sumie wychodzi 130 tys., maksymalnie 150 tys.” – ocenił.
Na podstawie takich wyliczeń powstaje pytanie retoryczne, co zrobić z kolejnymi 350 tys. poborowych. Raczej nie będą mogli stacjonować w stałych lokalizacjach: w końcu trzeba ich karmić, ubierać, zaopatrywać w paliwo i inne zasoby. W przeciwnym razie nie będzie to już armia rosyjska, ale „plemię w gumiakach”.
„To będzie plemię w gumiakach i dresach? Formalnie zostaną zarejestrowani jako personel wojskowy. Co dalej, gdzie ich zakwaterować? Nie da się umieścić 2 tys. osób w hali, w której mieści 200 osób” – uważa Kewliuk.
Ekspert wspomniał również o częstych przypadkach podpaleń na terytorium Federacji Rosyjskiej, do których dochodzi głównie właśnie w miejscach składowania mienia wojskowo-technicznego prywatnych firm wojskowych, np. firmy „Wagnera”.
„Nie wiadomo, kto je podpala. Jednak poruszanie się po tych centrach handlowych specyficznych osób, specyficznej narodowości pozwala stwierdzić, że nie mylą się ci, którzy twierdzą, że są to magazyny prywatnej formy wojskowej „Wagnera” – podkreślił.
Podobny los może spotkać magazyny z wyposażeniem nowych poborowych. Przecież w ten sposób bardzo łatwo przypisać straty na kradzież i korupcję w rosyjskim aparacie wojskowym, a następnie zrzucić winę za podpalenie na ukraińskich sabotażystów – uważa.
Ekspert stwierdził, że nawet teraz Rosja zsunęła się do poziomu wojny z lat 20.: Moskwa aktywnie wysyła wojsko na linię frontu nawet bez elementarnej ochrony balistycznej. Formalnie Kreml może więc zmobilizować kolejne 500 tys. Rosjan, ale już z nimi sobie nie poradzi.
Niedawno Andriej Kartapołow, przewodniczący Komisji Obrony Federacji Rosyjskiej Dumy Państwowej, zapewniał, że łączna liczba poborowych w ramach wiosennej kampanii mobilizacyjnej pozostanie na tym samym poziomie, czyli 200 tys. osób.
Media dowiedziały się jednak, że podniesienie wieku poborowego z 27 do 30 lat w Rosji doprowadzi do wzrostu ogólnej liczby rekrutów o ponad jedną trzecią – będzie ich więcej o 70-80 tys.
Wcześniej inicjatywę zmiany wieku poborowego z 18 na 21 lat i z 27 na 30 lat w grudniu 2022 roku przedstawił szef rosyjskiego resortu obrony Siergiej Szojgu. Pomysł ten poparł rosyjski dyktator Władimir Putin.
Ukraiński wywiad wojskowy uważa, że Rosja stara się stworzyć dwumilionową armię, stąd przeprowadza nowe fale mobilizacji.
Opr. TB, www.rbc.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!