Roman Protasiewicz i Sofia Sapieha pozostają zakładnikami białoruskiego reżimu, oświadczyła liderka białoruskiej opozycji Swietłana Tichanowska, komentując informację o przeniesieniu więźniów politycznych do aresztu domowego.
„Fakt, że Roman i Sofia zostali umieszczeni w areszcie domowym i nie są za kratkami, to dobra wiadomość. Ale areszt domowy to nie wolność, wciąż są oskarżeni, każdy ich krok jest nadal monitorowany przez strażników. Pozostają więc zakładnikami” – powiedziała Tichanowska.
Opozycjonistka podkreśliła, że rodzice Protasiewicza nie są informowani o losach swojego syna i nie mają nadziei na spotkanie z nim.
„Są przekonani, że reżim gra w tę grę, wykorzystując życie Romy i Sofii ” – powiedziała.
Nawiasem mówiąc, prawnik Sapiehy Anton Haszyński powiedział dziennikarzom, że rodzicom Sofii pozwolono zobaczyć dziewczynę w czwartek, pod eskortą funkcjonariuszy w cywilu zorganizowano im spotaknie w restauracji.
„Sofia sama zadzwoniła do rodziców. Byli w szoku. Spotkanie odbyło się w restauracji w obecności osób trzecich” – powiedział DW prawnik Haszyński .
Według prawnika Sofia mieszka w wynajętym mieszkaniu z ochroną. Rodzice mogą się z nią spotykać tylko za zgodą śledczego.
Czynności śledcze są nadal intensywnie prowadzone.
Tichanowska przypomniała, że na Białorusi ponad 500 więźniów politycznych pozostaje za kratkami, a tysiące ludzi jest prześladowanych z powodów politycznych.
„Wciąż w ich celach rozlewają chlor, nie mają czym oddychać w przepełnionych celach, nadal są torturowani. I nie dopuścimy do handlu życiem i losem więźniów, bo tylko w ten sposób osiągniemy wolność dla każdego z tych niewinnych ludzi”– stwierdziła.
oprac. ba/svaboda.org/dw.de/euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!