Groźby nuklearne Moskwy to raczej subtelna gra, która nie szkodzi bezpośrednio Rosji, ale szkodzi Joe Bidenowi i gra na korzyść Donalda Trumpa. Pisze o tym brytyjski dziennik „The Telegraph”.
W artykule czytamy, że aktualizacja rosyjskiej doktryny nuklearnej ma dla Kremla wiele korzyści: trafia na pierwsze strony gazet, wygląda przerażająco i, przy odrobinie szczęścia, sprawi, że Amerykanie dwa razy zastanowią się nad dostawą rakiet Ukrainie.
Dodaje także amunicji krytykom Bidena, którzy oskarżają go o eskalację wojny. Jednocześnie wzmacnia to pozycję nowo wybranego prezydenta Donalda Trumpa, który deklaruje chęć jak najszybszego zakończenia wojny.
Ale dla samej Rosji zmiana doktryny nuklearnej nie stwarza żadnych problemów, ponieważ jest to po prostu podpisanie wewnętrznego dokumentu, a nie zrzucenie bomby.
Tatiana Stanowaja, specjalistka w Carnegie Russia Eurasia Center, uważa, że Kreml aktualizując swoją doktrynę nuklearną wzmocnił argumenty Trumpa o konieczności bezpośredniego dialogu z Putinem, a tym samym zwiększył szanse na rozwiązanie wojny na rosyjskich warunkach.
Przypomnijmy, wczoraj Putin zatwierdził niedawno zaktualizowaną doktrynę nuklearną Rosji. Za pomocą tego dokumentu Rosja zwiększyła zakres użycia broni nuklearnej, również w czasie obecnej agresji na Ukrainę.
Ekspert wojskowy Mychajło Samus uważa, że Putin celowo zastrasza Trumpa i jego zespół, aby sami zaczęli wywierać presję na Ukrainę, zmuszając ją do ustępstw.
Opr. TB, telegraph.co.uk
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!