Po 20 latach na stanowisku przewodniczącego zarządu Belgazprombanku (własność rosyjskiego Gazpromu), menadżer Wiktor Babaryko chce zostać białoruskim prezydentem.
20 maja odpowiadał na pytania dziennikarzy dotyczące jego pierwszej kampanii politycznej.
Wiktor Babaryko uważany za „sparingpartnera” Łukaszenki w wyborach prezydenckich jest przekonany, że kampania wyborcza będzie przebiegać bez zakłóceń, zgodnie z regułami sztuki. Nie wierzy, że członkom jego sztabu wyborczego może zagrażać jakieś niebezpieczeństwo ze strony służb specjalnych. Ma pewność, że nie będą prześladowani w trakcie kampanii – ani fizycznie ani psychicznie.
Jak powiedział podczas konferencji prasowej 20 maja, on i jego zespół nie mają nic do ukrycia i będą pracować otwarcie.
„Chciałbym, aby mój sztab wyborczy znajdował się w gmachu Komitetu Bezpieczeństwa Państwa (KGB- red.)” – powiedział Babaryko.
Przyznał, że od 1993 roku ma w KGB swojego – jak to określił – kuratora, i wszystkie jego ruchy, cała działalność są ściśle monitorowane przez siły bezpieczeństwa. Babaryka jest przekonany, że gdyby KGB miało obciążające go dowody, zostałyby one już dawno użyte przeciwko niemu.
Wiktor Babaryko odrzuca oskarżenia, że jest człowiekiem Moskwy. A takie pojawiły się i chyba nie bez powodu. Kandydat na białoruskiego prezydenta ma bowiem dobre układy w Moskwie, przez 20 lat kierował na Białorusi Biełgazprombankiem – własnością rosyjskiego Gazpromu. Teraz twierdzi, że „Moskwa nie jest tak głupia, żeby wystawić na wybory menadżera, który pracował dla niej 20 lat, i nikt się nie domyślił, że reprezentuje interesy Rosji”.
Babaryko deklaruje, że głównym celem jego ewentualnej prezydentury będzie rozwiązanie problemów gospodarczych Białorusi.
„Dzisiejsza gospodarka jest jedynym i głównym zagrożeniem dla naszej suwerenności” – podkreślił Babaryko.
Według niego, jeśli Białoruś zachowa suwerenność, rozwiązane zostaną wszystkie problemy, takie jak symbolika narodowa i język państwowy.
Przypomnijmy, 18 maja Centralna Komisja Wyborcza RB zarejestrowała grupę inicjatywną (komitet wyborczy) Wiktora Babaryki, złożony z 10 101 osób. Liczniejszy, bo ponad 11 tys. osób ma sztab wyborczy Aleksandra Łukaszenki.
oprac. ba na podst.nn.by/belaruspartisan/ euroradio.fm
1 komentarz
Rejtan
21 maja 2020 o 22:51Że gospodarka jest jedynym i głównym zagrożeniem dla suwerenności Białorusi niejednokrotnie mówił Łukaszenka właśnie. Nic w tym nowego. Gdyby ta Ba-ba-ryka stanowiła realne zagrożenie wyborcze – dawno siedziałaby w mamrze.