O Pani Ninie Bagińskiej, siedemdziesięcioletniej emerytce z Mińska pisaliśmy na okoliczność nękania jej przez białoruski wymiar sprawiedliwości za to, że wychodzi na ulice Mińska z biało-czerwono-białą flagą. Szykany władz, liczne grzywny i groźba konfiskaty mienia nie osłabiły jej imperatywu i nadal demonstruje swoją białoruskość.
Pani Nina Bagińska jest stałą uczestniczką akcji ulicznych. W ubiegłym roku za niezapłacone grzywny na jej mienie wszedł komornik. Stara pralka i telewizor jednak nie zaspokoiły roszczeń wymiaru sprawiedliwości, więc postanowiono zlicytować jej daczę czyli działkę we wsi Domaszany w powiecie smolewickim. Cena wywoławcza nieruchomości wynosiła 10 tysięcy rubli (około 20 tysięcy złotych), ale nigdy jej nie sprzedano.
– Na żadnej z aukcji, które się odbyły, nie pojawił się ani jeden nabywca – opowiada pani Nina „Narodnej Woli”. – W departamencie egzekwowania kar w Smolewiczach poinformowano mnie, że na trzech licytacjach moja dacza nikogo nie zainteresowała, więc zamknęli sprawę i odesłali moje dokumenty do kolegów w Mińsku, do dzielnicy Pierwomajska, gdzie mieszkam. A stamtąd ciągle słyszę: „Zapłaćcie grzywny!”.
– Ile już się tego nazbierało?
– Podobno ponad 30 tysięcy rubli (około 15 tysięcy dolarów). Chociaż, szczerze mówiąc nie prowadzę dokładnych obliczeń, po prostu już mnie to nie interesuje. Nawet już nie chodzę na pocztę żeby odbierać kolejne wezwania do zapłaty kar.
Pani Nina mówi, że od 2015 roku z jej emerytury potrącano 20 procent, ale teraz zmieniły się przepisy i dostaje 50 procent należności.
– Ostatnim razem otrzymałam tylko 135 rubli (równowartość ok. 250 złotych), a moja emerytura wynosi 270 rubli. Tak u nas cenią emerytów! Zabierają pół emerytury za to, że „demonstrujesz biało-czerwono-białą flagę i głośno krzyczysz ”Niech żyje Białoruś!”, – konstatuje Białorusinka.
Kresy24.pl/AB
1 komentarz
Polak z Białorusi
3 listopada 2017 o 16:40HAŃBA rządam Łuki i jego pachołkom!!!