NATO i Ukraina powinny być gotowe do interwencji na Białorusi.
Były szef NATO Andres Fogh Rasmussen zasugerował, że jeśli Kijów nie otrzyma gwarancji członkostwa i gwarancji na okres przejściowy na szczycie Sojuszu w Wilnie, państwa członkowskie NATO mogą wysłać swoje wojska na Ukrainę. O komentarz w tej sprawie portal charter97.org poprosił eksperta wojskowego, szefa Centrum Studiów Wojskowych i Prawnych Oleksandra Musijenko.
– Oświadczenie Rasmussena ma na celu utrzymanie jedności NATO wokół wsparcia dla Ukrainy. Na szczycie w Wilnie należy poważnie potraktować dwie kwestie. Po pierwsze, Ukraina powinna otrzymać gwarancje przyszłego członkostwa i mapę drogową akcesji. Po drugie, Ukraina musi otrzymać gwarancje bezpieczeństwa od wszystkich państw Sojuszu.
– Dlaczego?
– Jeśli nie będzie gwarancji i jedności poparcia dla Ukrainy, NATO faktycznie się podzieli. Będą tacy, którzy będą gotowi wprowadzić wojska na Ukrainę, a NATO i tak zgodnie z piątym artykułem Karty NATO będzie zobowiązane reagować. Albo przygotować wszystko razem, przygotowując Ukrainę, zapewniając gwarancje bezpieczeństwa. W rzeczywistości Rasmussen mówi, że albo jesteśmy zjednoczeni, wszyscy, we wspieraniu Ukrainy, dając gwarancje i przygotowując się na możliwy rozwój wydarzeń, który może doprowadzić do wojny między NATO a Rosją, albo nieprzygotowani zostaniemy wciągnięci w wojnę z Rosją.
– Jakie powinny być warunki wejścia krajów NATO z kontyngentem wojskowym na Ukrainę?
– Tylko ich chęć i porozumienie z Ukrainą. Wymaga to decyzji ukraińskiego parlamentu o zaproszeniu ich i rozmieszczeniu kontyngentów wojskowych na terytorium Ukrainy. W gruncie rzeczy to wszystko.
– Jakie kraje mogłyby uczestniczyć w tej koalicji?
– Polska, Wielka Brytania, USA, kraje bałtyckie. Myślę, że to są te kraje.
– Nie tak dawno polski generał, były wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak stwierdził, że na Białorusi wybuchnie powstanie zbrojne i kraje zachodnie muszą je wesprzeć. Czy uważa Pan, że kwestia Łukaszenki może zostać rozwiązana również w sposób militarny?
– Myślę, że rozważane są różne scenariusze. Scenariusz zamachu stanu jest po pierwsze podyktowany tym, że pojawiają się informacje o pogarszającym się stanie zdrowia Łukaszenki. Jeśli dojdzie do pewnych działań wojskowych na terytorium Białorusi, w których prawdopodobnie weźmie udział pułk Kalinowskiego (walczący na Ukrainie w ramach SZU) i inne formacje, Polska, inne kraje NATO, kraje bałtyckie i Ukraina muszą mieć swoje stanowisko. Powinny być gotowe do ingerencji na tym lub innym etapie, jeśli dojdzie do odpowiedniego porozumienia z białoruską opozycją, przedstawicielami białoruskich formacji zbrojnych i tak dalej.
Moim zdaniem musi istnieć pewien scenariusz takich wydarzeń. Prawdopodobnie to właśnie ma na myśli Skrzypczak.
– Przez długi czas część środowiska eksperckiego na Ukrainie mówiła, że „trzeba się dogadać z Łukaszenką”. Inna część twierdziła, że jest on marionetką. Jaka jest obecnie opinia na Ukrainie w tej kwestii?
– Nie badałem opinii publicznej, ale mogę wyrazić swoją osobistą opinię. Ukraina nie może mieć obecnie żadnych kontaktów z Łukaszenką i nieuznawanymi władzami białoruskimi.
Musimy patrzeć na Białoruś z perspektywy rozwoju przyszłych stosunków, kiedy nastąpią tam zmiany, kiedy władza wybrana przez naród dojdzie do władzy, a wtedy, jestem pewien, nawiążemy normalne stosunki robocze.
Z Łukaszenką i jego współpracownikami nie widzę żadnych podstaw do negocjacji, żadnych gwarancji i tym podobnych. To już przeszłość. Musimy uznać Łukaszenkę za przeszłość i rozmawiać z tymi, którzy są przyszłością Białorusi – przedstawicielami opozycji. Taka jest moja opinia.
– Ostatnie wydarzenia w obwodzie biełgorodzkim, gdzie wkroczyli ochotnicy, wywołały dyskusję na temat analogicznego scenariusza na Białorusi. Myśli Pan, że Łukaszenka przymierza się do tego?
– Myślę, że się tego boi. Z tego, co wiem, a także komunikuję się z przedstawicielami pułku Kalinowskiego, nastroje w białoruskiej armii są dalekie od przychylności dla obecnych władz. Nie sądzę, by doszło do gwałtownego oporu wobec działań białoruskich ochotników.
Myślę, że to jest powód, dla którego Łukaszenka wydaje ogromne budżety na różne jednostki organów ścigania, siły operacji specjalnych, ale nie na regularną armię. Nie ma do niej zaufania. Dlatego tak, obawia się takiego scenariusza.
– Przedstawiciele ukraińskich władz twierdzą, że rosyjscy ochotnicy „znaleźli broń u dilerów wojskowych”. Jeśli białoruscy ochotnicy zdecydują się wrócić na Białoruś, czy broń „znajdzie się” w ukraińskich sklepach wojskowych?
– Nie należy ograniczać się do „ukraińskich dilerów wojskowych”. Jest ich wystarczająco dużo na świecie. Rynek broni na świecie jest bardzo duży i zajmuje pierwsze miejsce pod względem ekonomicznym. Myślę, że będą „wojskowi dilerzy”. Wydaje mi się, że jeśli obywatele Białorusi będą chcieli wrócić do domu, nikt nie będzie się im sprzeciwiał.
ba za charter97.org
3 komentarzy
PI Grembovitz
9 czerwca 2023 o 10:25Raczej kogo!?
Siebie samego!…
Paranoja
Schiza
Deprecha
PI Grembovitz
9 czerwca 2023 o 13:42Czyli tego, co ma w swojej chorej, obolałej, sowieckiej głowie.
Antyczłowieczeństwo.
A mamy przecie XXI stulecie.
Maciej
9 czerwca 2023 o 23:17Kiedys jeden z Białorusinów powiedział że dla tak plugawego bydlaka i zbrodniarza jakim jest kolchoznik powinna byc jedna kara. Ściana pamieci ze zdjeciami obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiwgo zwanymi przez kacapow nieslusznie Białorusinami. tych ktorych pomordowal ten czubek i psychopata. Powinien on być nadziany na pal naprzeciwko tej ściany, aby zdychal w mekach bardzo dlugo patrząc sie na dziesiatki tysiecy ofiar ktore pomordowal. A do czola powinien miec perzybite krótkim gwoździem zdjecie pedala Putina. To jedyna kara na jaka zasluguje ten pojeb