Agro-führer z Mińska staje się coraz mniej „agro”.
Na naradzie w białoruskim Ministerstwie Rolnictwa padły zatrważające cyfry: w pierwszym kwartale tego roku pogłowie bydła na Białorusi zmniejszyło się aż o 54,4 tys. sztuk. Padło o 8,7 tys. rogacizny więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Biorąc poprawkę na zwyczajowe fałszowanie danych, z powodzeniem może to być nawet 2 razy więcej.
Władze oceniają, że główną przyczyną masowego pomoru jest zła sytuacja sanitarna, złe żywienie bydła, brak rąk do pracy i niedostateczna opieka weterynaryjna – w niektórych regionach w ogóle nie ma żadnych weterynarzy. Ponadto brak importowanych technologii i zachodnich preparatów objętych sankcjami.
Nikt jednak nie odważył się wyjaśnić, dlaczego ludzie tak masowo uciekają z białoruskich kołchozów i sowchozów. A powód jest prosty: żebracze pensje, czasem równowartości 50 dolarów. Za to nie da się przeżyć nawet na wsi. Wcześniej można było to i owo ukraść z państwowego mienia i jakoś wiązało się koniec z końcem. A teraz nie za bardzo jest już co kraść.
W tej sytuacji białoruskie krowy wolą przenieść się z łukaszenkowskiej Krainy Szczęścia do swojego krowiego raju.
MAB
1 komentarz
Jagoda
1 czerwca 2024 o 12:41Zawsze można konika wyklepać …