„Przywróćmy dobrą pamięć o ZSRS” – słychać coraz głośniej po wyborach parlamentarnych wygranych przez „Gruzińskie Marzenie” Bidziny Iwaniszwilego.
Symbolem odchodzenia od jednoznacznie antysowieckiej retoryki Micheila Saakaszwilego, zgodnie z którą ZSRS był okupantem, jest akcja na rzecz przywracania pomników Stalina w gruzińskich miastach. (Czytaj: Stalin wrócił do Zemo Alvani. Do Gori też wróci?) .
Zwolennicy rosyjskiego kursu w polityce domagają się też zlikwidowania Muzeum Sowieckiej Okupacji w Tbilisi, bo „psuje stosunki gruzińsko-rosyjskie”. Regularnie organizują wiece w centrum Tbilisi, a ich głównym żądaniem jest „naprawienie konsekwencji działalności Saakaszwilego” i zamknięcie muzeum.
To zaledwie kilkadziesiąt osób, głównie działacze partii komunistycznej i prorosyjskich organizacji, ale słychać ich coraz głośniej. „Rozwijają” ideę nowego gruzińskiego rządu, który zasugerował, że trzeba zmienić nazwę muzeum, bo… „irytuje ona Kreml”.
Muzeum Sowieckiej Okupacji zostało otwarte w Tbilisi 26 maja 2006 roku, w dniu niepodległości Gruzji, na wniosek prezydenta Michaiła Saakaszwilego. Znajdują się tu zdjęcia, rzeczy osobiste zamordowanych przez KGB przeciwników władzy sowieckiej, żelazne drzwi więziennej celi, w której byli katowani, kolekcja fotografii, filmów archiwalnych, plakatów i dokumentów związanych z inwazją Armii Czerwonej, czystkami stalinowskimi i walką Gruzji o niepodległość.
Muzeum przypomina okres rządów komunistycznych, podczas których zginęło około 800 tys. Gruzinów, a około 400 tys., uznanych za wrogów ludu, deportowano. Nie daje zapomnieć, że 91 lat temu odziały sowieckie opanowały Gruzję i zaanektowały kraj, tłamsząc młodą republikę, niezależną od Moskwy, wprowadzając reżim komunistyczny, który trwał przez 70 lat, do rozpadu Związku Radzieckiego.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!