Trudno przecenić znaczenie jakie dla geopolityki regionu będzie mieć powrót talibów do władzy. Tym bardziej, że zapowiada się, że może być on trwalszy niż w latach 90. Talibowie wcześniej nigdy nie opanowali całego Afganistanu, szczególnie w rejonach północnych działała silna opozycja przeciw ich rządom, wśród Tadżyków i innych mniejszości narodowych. Dziś wsparci przez nowych sojuszników z tzw. państwa islamskiego, mimo że to sojusz skomplikowany i taki, który za niedługi czas może być przyczyną nowych walk, na chwilę obecną mogą czuć się zwycięzcami – pisze Łazarz Grajczyński.
Zwycięstwo muzułmańskich fundamentalistów to domknięcie pewnej politycznej epoki, która zapoczątkowana była w 2001 r. Czyli epoki obecności USA w Azji Centralnej. Od początku wojny w Afganistanie Amerykanie poszukiwali w regionie sojuszników, często dość kontrowersyjnych, z którymi mogliby nawiązać wojskowe i polityczne relacje. Szybko krajami zainteresowanymi nawiązaniem współpracy z Waszyngtonem były Turkmenistan, Uzbekistan czy Kirgistan. Po raz pierwszy od XIX wieku został przełamany monopol Kremla w regionie.
Współpraca ta nie mogła jednak okazać się trwała. Kraje środkowoazjatyckie to trudni partnerzy. Od Uzbekistanu trzeba było się zdystansować po 2006. czyli po masakrze w Andidżan. Amerykańska baza wojskowa w tym kraju została zamknięta rok wcześniej. Od tego czasu Taszkient nie jest chętny na tak daleko idącą współpracę.
Swoją bazę wojskową USA miało także w Kirgistanie, do 2014 r. Po przewrocie w 2010 r. i dojściu do władzy w tym kraju prorosyjskich sił Kreml naciskał na Biszkek by współpracę tę zakończyć. W 2018 r. wszelka współpraca militarna między Biszkekiem a Waszyngtonem ustała. Od tego czasu Kirgizi liczą prawie wyłącznie na wsparcie Rosji (z pomocą Chin). W 2019 r. zdecydowano o rozbudowie rosyjskiej bazy w stolicy kraju.
Po wycofaniu się z Afganistanu Amerykanie, jak na razie, opuszczają region. Czy zagrożenie jakie powodują talibowie skłoni rządy Azji Centralnej do zmiany podejścia? Od kwietnia tego roku w prasie słychać głosy o tym, że któryś z krajów może się na to zdecydować.
Jednak zagrożenie dla bezpieczeństwa jakie może powstać za sprawą talibów będzie starała się skonsumować Rosja, która ma więcej atutów niż USA. To oczywiście geograficzna bliskość, związki polityczno-ekonomiczne i militarna obecność (bazy w Kazachstanie, Kirgizji i Tadżykistanie). To na chwilę obecną kilka tysięcy ludzi. Podczas szczytu genewskiego prezydent Rosji przekazał prezydentowi USA, że Rosja nie życzy sobie samodzielnych baz amerykańskich w regionie. Choć Putin był skłonny „użyczyć” Amerykanom baz rosyjskich. Co można odczytywać jako wyraz pewnego realizmu (Rosja sama z problemem sobie nie poradzi) lub zademonstrowania dominacji.
Od tego jak wielkie zagrożenie mogą stanowić nowe władze w Afganistanie i od tego jak bardzo Rosja będzie sobie radzić z ochroną regionu, zależy czy kraje środowoazjatyckie będą otwarte na współpracę z Waszyngtonem. Jednak drugim konkurentem dla amerykańskich wpływów są Chiny. Od dekady mówi się o wzroście militarnej obecności Pekinu w Azji Centralnej. Jednak na razie to ciągle sprawa przyszłości. Pekin sprzedaje broń do środkowoazjatyckich krajów, prowadzi szkolenia wojskowe, posiada też militarne placówki w Tadżykistanie jednak mające bardziej symboliczne niż realne znaczenia. Dla rządów środkowoazjatyckich Chiny to łatwy partner. Nie stawia on żadnych politycznych czy aksjologicznych wymogów, sprzedaje dużo i taniego, i jak na warunki lokalne nowoczesnego sprzętu (przeszło 18% sprzętu wojskowego w Azji Centralnej pochodzi z Chin).
Kontakt z Chinami pozwala zawsze zaakcentować pewną niezależność od Moskwy i na razie nie niesie ze sobą niebezpieczeństwa uzależnienia od Pekinu. USA wprawdzie było większym od Chin gwarantem suwerenności, lecz jak historia pokazała nie zbyt stabilnym. Relacja same Moskwy i Pekinu są oczywiście bardzo złożone, usytuowane między rywalizacją a współpracą, przy dużej nierówności partnerów. Rosja ma gaz i geopolityczne wpływy, Chiny całą resztę: dynamikę, dominację w zakresie technologii, demografii i potencjału finansowego. Jednak Rosja dalej posiada znaczną przewagę nad „przyjaciółmi” z Pekinu, gdy chodzi o Azję Centralną.
To Moskwa jest centrum politycznej i ekonomicznej integracji regionu, dostarcza 60% uzbrojenia i literalnie chroni region na jego południowej flance. Chiny podchodzą do wszystkiego bardziej interesownie, nie kierują nimi tak naprawdę przesadne ambicje geopolitycznej. Ich cel to nade wszystko ochrona swoich inwestycji.
Usunięcie Amerykanów było jednym z ważnych zadań strategii Kremla. Udało się. Jednak warunki, w jakich przyszło świętować polityczne zwycięstwo, są dość gorzkie. Nie znaczy to, że Afganistan talibów nie może być politycznym i ekonomicznym partnerem. Talibowie mogą wyciągnąć lekcję z historii i być świadomi, że jak długo nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla Zachodu, to Zachód ten nie będzie skłonny ryzykować wojny. Pekin i Moskwa też będą zainteresowane pozytywnymi relacjami z Kabulem. Nie mniej Indie. Afganistan to przecież „serce Azji”, wielkie ekonomiczne skrzyżowanie licznych dróg, we wszystkich kierunkach.
Jednak dynamika wewnętrzna może to wszystko zakłócić. Przecież gdyby nie ataki z 11 wrześnie Talibowie mogliby spokojnie rządzić do dziś. Dla sojuszników z Al-Kaidy i „państwa islamskiego” zwycięstwo to znaczy coś innego. To ma być początek globalnej ofensywy. Tym samym talubowie mogą być pchani przez część dżihadystowskiego środowiska do kontynuowania walki.
Poza Kazachstanem, który osiągnął pewną wewnętrzną stabilność, sytuacja w Tadżykistanie, Uzbekistanie, Turkmenistanie i Kirgizji jest daleka od niej. Wszystkie te kraje borykają się z poważnymi socjoekonomicznymi problemami, jakie łatwo fundamentalizm islamski może wykorzystywać na swoją korzyść. Rosja nie będzie katalizatorem zmian politycznych w państwach Azji Centralnej; z oczywistego powodu, gdyż Putinowski system dzieli z nimi zbyt wiele zbieżnych cech.
Od sprawności militarno-politycznej Rosji zależy czy będzie ona w stanie utrzymać swoją dominację nad regionem, regionem, który może jednak za chwilę stać się źródłem poważnych problemów. Skoro strategicznym celem Rosji było usunięcie zewnętrznych wpływów z Azji Centralnej i „zamknięcie” jej dla swojej polityki lub też kontrolowania kto wchodzi tam i na jakich warunkach, oczywiście w ramach realnych możliwości, to zwycięstwo talibów może być postrzegane jako osiągnięcie wspomnianego celu lub też jako wyłącznie nowy etap w walce o panowanie nad środkowoazjatyckim regionem.
W tym sensie że Kabul nie może stanowić przeciwwagi dla Moskwy, lecz może być czynnikiem korodującym jej wpływy. Tym samym największym zagrożeniem dla Kremla i jego wpływów mogą być ruchy wewnętrzne w Azji Centralnej, zmiany społeczne, kulturowe (religijne) i polityczne. Nie bez powodu prezydent Putin podczas sierpniowego szczytu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym zapewniał, że powstrzymanie napływu radykalnego islamu do Azji Centralnej to obecnie priorytet. Nie można też zapominać, że sami talibowie poszukują kontaktów z krajami Azji Centralnej. Udało im się w ciągu ostatnich lat nawiązać je z Taszkientem i Aszchabadem. Czy tą pośrednią drogą uda się Rosji wciągnąć talibów w swoją strefę wpływów? Dla Kremla problemem jest to, że akurat Uzbekistan i Turkmenistan są od lat dość samodzielne i ich kontakty z nowymi władzami w Kabulu raczej będą służyć ich dalszemu usamodzielnieniu.
Kreml był tak bardzo zabsorbowany kontrolowaniem amerykańskiej i chińskiej obecności Azji Centralnej, że nie zauważył jak bardzo kraje tego regionu stanowią zagrożenie same dla siebie. Jak bardzo postsowieckie reżimy nie są zdolne sprostać wymaganiom współczesnego świata. Ekonomiczna zapaść Turkmenistanu czy polityczna Kirgistanu to tylko przedsmak problemów jakie czekają Kreml w regionie. A w tym przypadku to właśnie talibowie mogą być, niepożądanym, czynnikiem zmian.
Łazarz Grajczyński
Autor jest dziennikarzem, specjalizującym się w polityce międzynarodowej i kwestiach bezpieczeństwa, współpracował m.in. z Radiem Poznań, portalami Jagiellonia.org, Kresy24.pl, Centrum Schmpetera i Blasting News
fot. VOANews. Youtube. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!