Zwykle Ukraina chwali się dostawami nowego uzbrojenia z Zachodu. Tym razem wszyscy nabrali wody w usta.
Na Ukrainę przybędzie z Estonii transport rakiet przeciwlotniczych wyprodukowanych przez kompanię Frankenburg Technologies. Ani producent, ani ukraińskie władze nie chcą ujawnić, co to za pociski, jak wyglądają, ani jakie są ich możliwości. Ministerstwo Obrony w Kijowie informuje tylko skąpo, że „Ukraina dostała je do testowania” i będą one „głównie” zwalczać rosyjskie drony.
Na stole rozmów ukraińskiego gen. Anatolija Kłoczko z przedstawicielami Frankenburga dziennikarze dostrzegli tylko mały gadżet – makietę rakiety, ale przecież prawdziwa wcale nie musi tak wyglądać.
Pojawiła się też nieoficjalna informacja, że pociski te mogą strącać wrogie cele powietrzne do wysokości 2 km, ale to również nie musi być prawda, a może być celową dezinformacją wojskową.
Pierwszy transport rakiet ma nadejść do końca tego roku. „Nasz cel to pomóc Ukrainie wygrać wojnę z Rosją. Po to właśnie dostarczymy te niedrogie rakiety” – podkreślił Kusti Salm, dyrektor estońskiej kompanii. Niewykluczone, że uzgodniono rozpoczęcie wspólnej produkcji tych rakiet bezpośrednio na Ukrainie.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!