Rosyjskie komisje wojskowe dostały już rozkazy.
Rosyjski reżim szykuje nową mobilizację wojskową na niespotykaną dotychczas skalę. Liczba powołanych żołnierzy ma przewyższyć wszelkie dotychczasowe mobilizacje i pobór do służby zasadniczej – twierdzi były rosyjski deputowany Giennadij Gudkow, który ma kontakt z pracownikami komisji wojskowych.
Według niego, do wojska zostanie zabranych 800 tys. ludzi lub nawet więcej, przy czym w odróżnieniu od poprzedniej „częściowej mobilizacji” tym razem obejmie ona na pełną skalę wszystkie duże miasta: Moskwę i Obwód Moskiewski, Petersburg i Obwód Leningradzki, Krasnodar, Jekaterynburg, Nowosybirsk i szereg innych.
„Nie znam dokładnych liczb, ale wiem, jakie rozkazy dostały komisje wojskowe w miastach. Rozmach kompletnie dyletancki. Pracownicy komisji z góry zastrzegają, że nie są w stanie zmobilizować i wyposażyć takiej liczby ludzi. Czym ich wykarmić? Skąd wziąć dla nich mundury? Gdzie ich zakwaterować? Jak ich wyszkolić? Proszą o wytyczenie realnych liczb i terminów” – mówi Gudkow.
Prawdopodobieństwo takiej mobilizacji deputowany ocenia na 90 procent. Powód jest prosty: mimo poprzedniej mobilizacji z jesieni 2022, która w ukrytej formie trwa w zasadzie nadal oraz masowego wysyłania na wojnę więźniów, a także – wbrew obietnicom Putina – poborowych, rosyjska armia coraz dotkliwiej odczuwa brak żołnierzy.
Tymczasem mimo horrendalnych, raz po raz podwyższanych wynagrodzeń obiecywanych ochotnikom za wstąpienie do służby kontraktowej, chętnych by zginąć na Ukrainie jest z tygodnia na tydzień coraz mniej i biura werbunkowe świecą pustkami.
Czy zmobilizowanie blisko miliona ludzi jest możliwe? Teoretycznie tak. W praktyce jednak już przy 300 tysiącach w poprzedniej mobilizacji pojawiły się ogromne kłopoty z ich wyposażeniem i utrzymaniem, a był to jeszcze okres kiedy istniały jakieś względne rezerwy logistyczne.
Ponadto absolutnie minimalny okres szkolenia, żeby z cywila zrobić żołnierza, a nie tylko bezwartościowe mięso armatnie, to 6 miesięcy. Kto ma tych żołnierzy szkolić i gdzie, skoro cała kadra albo walczy już na Ukrainie, albo tam zginęła?
A jak gospodarka, która i tak odczuwa już dramatyczny brak siły roboczej, wytrzyma taki potężny odpływ młodych mężczyzn? Na te pytania nikt chyba nie jest dziś w stanie odpowiedzieć, z samym Putinem włącznie.
KAS
4 komentarzy
validator
28 sierpnia 2024 o 18:07Im mniej tej zarazy, tym lepiej. Osłabiona Rosja będzie bardziej podatna na konflikty wewnętrzne. Podniosą głowy Czeczeńcy, Dagestańczycy, Ingusze, Jakuci, Buriaci i wiele innych. Za kilkadziesiąt lat będziemy graniczyć albo z Chinami albo z jakimś kalifatem.
LT
28 sierpnia 2024 o 20:08Wiecej wojska na froncie,bedzie oznaczac wiecej zabitych i rannych.
Czy ktos sie zastanawial ile bedzie po tej wojnie kalek?
I co sie z nimi stanie?
iwona1
29 sierpnia 2024 o 13:07Jak znam rosję, to ,, państwo zaopiekuje się wszystkimi rannymi i pomoże im wejść na rynek pracy”- zostaną pozostawieni samemu sobie i pies z kulaw,ą nogą o nich się nie upomni… przecież to państwo zawsze tak robiło…
Bogdan
31 sierpnia 2024 o 08:58Kto mieczem wojuie to od miecza ginie. Mądrzy ludzie rozmawiają a nie nóż przykładają, myśleli że sprawę szybko załatwią,ale się oszukali.