Czy ktoś mógł przeżyć katastrofę smoleńską? Pytanie powraca po zeznaniach złożonych w śledztwie przez b. szefa Wydziału Politycznego ambasady polskiej w Moskwie, Tomasza Turowskiego. Przytacza je „Gazeta Polska Codziennie”.
Turowski zeznał w prokuraturze, że na miejscu katastrofy znalazł się po ok. 5 minutach od tragedii. Zdumiewa sposób, w jaki mówi o osobach, które mogły przeżyć katastrofę, a ciała których były, jak twierdzi, w zasięgu jego wzroku: „Jeden z funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa, wychodząc z terenu katastrofy, powiedział mi, że trzy osoby dawały „żyzniennyje riefleksy”.
Po tym, jak użył w zeznaniach rosyjskiego określenia, Turowski miał prokuratorom tłumaczyć, że chodzi o „pośmiertne drgawki” i, jak twierdził, „odruchy bezwarunkowe, które mogą przejawiać szczątki ludzkie nawet po zakończeniu funkcji życiowych.
Pytany przez polskich śledczych dlaczego w takim razie rosyjskie karetki jeździły na sygnale, Turowski wyjaśnił, że było tak, ponieważ sanitariusze i kierowcy byli… zestresowani.
„GPC” przytacza też inny fragment zeznań Turowskiego. Wynika z niego, że towarzyszącej mu pracownicy ambasady przerwał filmowanie miejsca katastrofy, „aby nie utrudniać pracy służbom ratowniczym”.
Kresy24.pl
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
__________
Tomasz Turowski – były agent wywiadu PRL, tzw. nielegał, został zatrudniony w ambasadzie polskiej w Moskwie niedługo przed katastrofą smoleńską jako szef wydziału politycznego. Przygotowywał wizytę śp. Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia w Katyniu ze strony ambasady RP. To właśnie „ Wydziałowi Politycznemu Ambasady RP w Moskwie przypadła decydująca rola w organizacji i przygotowaniach do uroczystości katyńskich w kwietniu 2010” – czytamy w uzasadnieniu umorzenia cywilnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. (red. Kresy24.pl)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!