„Albo praca w fabryce, albo członkostwo w niezależnym związku zawodowym” – usłyszał Dmitrij Sokołowskij od kierownictwa fabryki w Bobrujsku, w której przepracował 11 lat. 31 października mężczyzna został pozbawiony pracy, ponieważ był aktywnym działaczem organizacji broniącej prawa pracownicze. On i jego rodzina pozostali bez środków do życia.
Wszystko zgodnie z prawem, nikt z pracy go nie wyrzucił, po prostu nie przedłużono człowiekowi kontraktu (na Białorusi zatrudnieni podpisują roczne kontrakty. Taki opresyjny system pracy pozwala władzy rozprawiać się z niewygodnymi pracownikami. Jego ofiarami padają przede wszystkim działacze opozycyjni i społeczni, członkowie wolnych związków zawodowych i ci wszyscy, którzy nie boją się głośno wyrażać niezadowolenia z rządów Łukaszenki).
Mężczyzna nie należy do żadnej partii politycznej, angażuje się za to w działalność Wolnego Związku Zawodowego, ale według kierownictwa fabryki stanowił zagrożenia dla ładu w fabryce. Jak poinformowało kierownictwo zakładowej komórki związkowej, administracja fabryki już w ubiegłym roku chciała pozbyć się mężczyzny, który jako konserwator szlifierek zdobył spore doświadczenie – przepracował na stanowisku 11 lat. Ale wówczas zwrócił się z prośba o interwencję do władz miejskich – umowę przedłużono.
Przewodniczący niezależnych związków zawodowych fabryki w Bobrujsku Michaił Kowalkow powiedział agencji BielaPAN, że władze fabryki postawiły Sokołowskiemu ultimatum, albo praca w fabryce, albo członkowstwo w niezależnym związku zawodowym.
„On odmówił wystąpienia z wolnych związków zawodowych i nie nie chciał już prosić o wstawiennictwo w komitecie wykonawczym. 31 października został zwolniony z powodu wygaśnięcia kontraktu. Na jego utrzymaniu jest niepracująca żona i dwuletnie dziecko. Administracja fabryki wiedziała o jego sytuacji, a mimo to nie przedłużyła z nim kontraktu. Tym samym pokazała jaka ideologia obowiązuje w naszym kraju. Nie chodzi o zapewnienie ochrony socjalnej, jak deklaruje się na najwyższym poziomie władzy, ale chodzi o to, by pozbywać się niewygodnych, tylko dlatego, że należą do wolnych związków, pozostawiając rodzine bez środków do życia” powiedzial Kowalkow, deklarując, że jeśli interwencja nie przyniesie skutku, podejmie protest głodowy pod fabryką, by zwrócić uwagę świata na bezprawie dziejące się na Białorusi.
Dmitrij Sokołowskij zapowiedział, że będzie walczył o wznowienie na stanowisku, ale nie wyklucza konieczności wyjazdu za pracą do Rosji. Zdaje sobie sprawę, że na znalezienie zatrudnienia w rodzinnym Bobrujsku nie ma szans. Nazwiska członków niezależnych związków zawodowych są powszechnie znane, więc państwowy pracodawca odmówi jego przyjęcia, a prywatni przedsiębiorcy nie zechcą podejmować ryzyka ciągłych wizyt KGB.
Podobny przypadek miał miejsce w tej samej fabryce latem br. Pomimo protestów załogi został zwolniony z fabryki Dmitrij Kurmaz – wykwalifikowany pracownik, również aktywny członek związku zawodowego.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!