Rosyjski resort obrony twierdzi, że tureckie wojsko znalazło się pod ostrzałem syryjskich sił rządowych w prowincji Idlib w Syrii, bo Ankara nie ostrzegła Moskwy, że będzie w tym regionie przeprowadzać operacje militarne.
Jednocześnie, Moskwa podaje, że tureckie samoloty nie naruszyły syryjskiej granicy i nie ma żadnych informacji o atakach na syryjskie wojsko.
Jak wiadomo, w wojnie domowej w Syrii Rosja wspiera wojskowo reżim w Damaszku. Turcja natomiast niektóre ugrupowania w prowincji Idlib i na niewielkiej części prowincji Aleppo (bez miasta Aleppo), która jest jednym z ostatnich bastionów połączonych antyrządowych sił w Syrii (od sił protureckich do islamistycznych powiązanych z al-Kaidą) atakowanym od miesięcy z lądu i powietrza wspólnie przez syryjskie oraz rosyjskie siły lądowe i lotnictwo. Dyktator Syrii Baszar al-Asad jest także wspierany przez irańską Gwardię Rewolucyjną oraz proirańskich szyickich dżihadystów. Turcja i Rosja starają się jednak nie wchodzić sobie w drogę. Uzgodniono, że będą informować o swoich uderzeniach, jeśli zagroziłoby to wojskom tureckim lub rosyjskim. Rosyjskie i tureckie wojska wspólnie również działają w kontrolowanej przez Turcję północnej Syrii, zamieszkałej w większości przez Kurdów, skąd jesienią wycofali się Amerykanie. Amerykanie wciąż kontrolują jednak złoża naftowe w tamtej części Syrii.
Wojska tureckie rozmieszczone są na niektórych obszarach prowincji Idlib w ramach porozumienia z Rosją, oficjalnie w celu powstrzymania przemocy na terenach zdominowanych przez sunnickich dżihadystów i innych rebeliantów. Jednak siły reżimu prezydenta Baszara al-Assada od kilku tygodni nasilają ofensywę w Idlibie, zwiększając liczbę bombardowań, które pociągają za sobą ofiary w ludziach.
Dziś, według informacji podanych przez Ankarę, od 30 do 35 syryjskich żołnierzy zginęło w wyniku działań odwetowych sił tureckich na atak syryjskich wojsk rządowych w prowincji Idlib. Z przekazanych przez stronę turecką informacji wynika, że użyto i artylerii, i lotnictwa. Wcześniej co najmniej czterech tureckich żołnierzy zginęło, a dziewięciu zostało rannych, w tym jeden ciężko, w ostrzale artyleryjskim ze strony syryjskich sił rządowych.
Do wymiany ognia doszło niedaleko miasta Sarakib. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, organizacji z siedzibą w Londynie, liczba ofiar była mniejsza i w odwecie tureckim w Idlibie śmierć poniosło co najmniej sześciu syryjskich żołnierzy.
Recep Tayyip Erdogan, prezydent Turcji, sprecyzował, że turecka artyleria uderzyła w 46 celów. Wezwał Rosję, która jest sojusznikiem reżimu prezydenta Syrii Baszara Al-Asada, by nie utrudniała tureckiej odpowiedzi. Jednocześnie oskarżył Damaszek i Moskwę o odpowiedzialność za katastrofę humanitarną w prowincji Idlib i kolejny milion uchodźców zmierzających do Turcji. Dodał, że Turcja będzie starała się ich rozmieścić w północnej Syrii kontrolowanej przez Turcję.
Tymczasem rosyjska grupa dziennikarzy śledczych Conflict Inelligence Team podała, że 4 rosyjskich oficerów oddziałów specjalnych zginęło w sobotę w Syrii. Byli to najprawdopodobniej funkcjonariusze FSB. Nie podano dokładnie, gdzie i w jakiej akcji zginęli. Kanał Baza na rosyjskim portalu społecznościowym, specjalizujący się w wiarygodnych przeciekach, podał, że 4 oficerów FSB wpadło w rękę bojowników na północ od Aleppo. Inne niezależne rosyjskie źródła podają, że funkcjonariusze zginęli w wyniku ataku moździerzowego.
Ani FSB, ani rosyjski MON nie potwierdził tych informacji.
Oprac. MaH, defence24.pl, themoscowtimes.com
fot. Türk Silahlı Kuvvetleri (VOA), Wikimedia Commons, CC
1 komentarz
Jędrzej
4 lutego 2020 o 02:16złapał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma,nie sie mordują nawzajem,lepiej dla nas