Agresja na Ukrainę była możliwa tylko dlatego, że świat pozwolił Rosji ukraść Krym i nieadekwatnie zareagował na okupację półwyspu – oświadczyła na konferencji ministrów spraw zagranicznych w Genewie, zainicjowanej przez szefów MSZ Ukrainy, Litwy i Łotwy, wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej Ukrainy Iryna Heraszczenko.
Sprawa wydaje się jednak nie być taka „jednoznacznie oczywista”, jak prezentuje ją wiceszefowa ukraińskiego parlamentu. Przypomnijmy: w marcu 2014 roku, ówczesny minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Deszczyca tłumaczył, że wojsko na Krymie nie stawiało oporu, bo żołnierze nie chcieli dopuścić do rozlewu krwi. „Najważniejsze jest życie i bezpieczeństwo ludzi” – mówił wówczas Andrij Deszczyca po spotkaniu z Radosławem Sikorskim w Kijowie, wyjaśniając, dlaczego ukraińskie wojsko nie stawiało oporu Rosjanom, kiedy przejmowali bazy wojskowe na Krymie.
Dodatkowe światło na aneksję Krymu rzucają dokumenty. W 2016 roku, na prośbę jednego z deputowanych Rady Najwyższej, ujawniono stenogram posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) z 28 lutego 2014 roku – przeprowadzonego dzień po tym, jak tzw. rosyjska samoobrona zajęła siedzibę parlamentu Autonomicznej Republiki Krym w Symferopolu i wywiesiła nad nim flagę Rosji.
„Według informacji, które otrzymujemy z różnych źródeł, kierownictwo wojskowe Federacji Rosyjskiej poważnie rozpatruje aneksję Autonomicznej Republiki Krym” – ostrzegał cytowany w stenogramie prowadzący posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ówczesny przewodniczący ukraińskiego parlamentu, pełniący jednocześnie obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow. Jak wynika ze stenogramu, w raportach ówczesnych szefów Służby Bezpieczeństwa Ukrainy oraz MSW, Wałentyna Naływajczenki i Arsena Awakowa, informowano o współpracy władz Krymu z dowództwem stacjonującej tam rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, o przechodzeniu na stronę Rosji milicjantów i wojskowych oraz o przejmowaniu kontroli nad obiektami infrastruktury.
Na tym samym posiedzeniu RBNiO minister obrony admirał Ihor Teniuch oświadczył, że Rosja zgrupowała wzdłuż granicy z Ukrainą na odcinku kijowskim, charkowskim i donieckim 38 tys. ludzi, 761 czołgów, 2,2 tys. pojazdów opancerzonych, 720 systemów artyleryjskich, 40 śmigłowców bojowych i 90 śmigłowców wielozadaniowych, a na wodach Morza Czarnego znalazło się w gotowości bojowej 80 okrętów Federacji Rosyjskiej. Teniuch informował też, że obiekty na Krymie przejmują żołnierze rosyjskich sił specjalnych. Proponował, by w przypadku rzeczywistego ataku Rosjan ukraińska armia użyła lotnictwa. – Będę mówił otwarcie: nie mamy dziś armii. (…) Możemy zebrać z całego kraju zgrupowanie wojskowe w liczbie około pięciu tysięcy żołnierzy, którzy są zdolni do wykonywania zadań bojowych. Możemy ich rzucić na Krym, ale to nie rozwiąże problemu Krymu. My ich tam po prostu wyślemy na śmierć – oświadczył Teniuch.
Kolejne zapisy stenogramu z posiedzenia RBNiO w 2014 roku to dyskusja na temat możliwych działań Ukrainy. Premier Arsenij Jaceniuk stwierdził, że kraj nie jest w stanie bronić się przed agresją Rosji i że rozmawiał o sytuacji z partnerami zagranicznymi, w tym z wiceprezydentem USA. Dyskutowano też o hipotetycznej pomocy ze strony NATO – ze świadomością, że Ukraina, która nie tylko nie jest członkiem Sojuszu, ale nie posiada nawet tzw. Planu Działań na Rzecz Członkostwa, nie może liczyć, że „NATO zajmie się jej problemami” (mówił tak, jak wynika ze stenogramu, ówczesny sekretarz RBNiO Andrij Parubij). Zastanawiano się też nad wprowadzeniem stanu wojennego (Turczynow poniformował, że polecił przygotować projekt odpowiedniego dekretu wobec zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej), jednak Arsenij Jaceniuk ostrzegł, że „dla Rosji oznaczałoby to otwarte wypowiedzenie wojny”, określił ten krok jako „pułapkę, w którą wcześniej wpadła Gruzja” i podkreślił, że Ukraina nie ma na wojnę pieniędzy. W głosowaniu wprowadzenie stanu wojennego poparła tylko jedna osoba. Był to Ołeksandr Turczynow.
16 marca 2014 r. , a więc w dwa tygodnie od opisywanego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, w należącej do Ukrainy Autonomicznej Republice Krymu odbyło się referendum w sprawie jej przyłączenia do Federacji Rosyjskiej. Dzień po referendum parlament w Symferopolu przyjął uchwałę o niepodległości Krymu i zwrócił się do władz w Moskwie o przyjęcie w skład FR. Kreml spełnił tę prośbę 18 marca.
Rosyjska aneksja Krymu nie została uznana przez większość państw. Otwarcie potępiła ją Rada Europy, a Zgromadzenie Ogólne ONZ stwierdziło ponadto, że była złamaniem prawa międzynarodowego.
Kresy24.pl
19 komentarzy
jw23
1 marca 2017 o 12:57Ale Krym zdaje się należał do Ukrainy (a nie do całego świata), więc coś mi się wydaje, że to przede wszystkim Ukraina pozwoliła ukraść Rosji Krym.
gosc
1 marca 2017 o 13:44racja
profesor
1 marca 2017 o 14:23))) dobre, inteligentnie napisane, właśnie, to Ukraina pozwoliła na przewrót państwowy i oddanie terenu nad którym nie panują i już nigdy nie będą panowali.
tomaszk-poz
2 marca 2017 o 22:06Tez mi sie wydaje i mysle, ze Ukraina zrobila to specjalnie.
Darek
5 marca 2017 o 19:56Szanse na obronę Krymu były takie same jak Szczecina za czasów PRL. Gdyby z jakiegokolwiek powodu ruscy chcieli nam go odebrać, to mieli w tym miescie wystarczajaco dużo wojska. Na dodatek jego położenie praktycznie uniemozliwiało pomoc. Z taktycznego punktu widzenia jakakolwiek walka była z góry skazana na przegraną, a rozlew krwi zostałby wykorzystany przez kremlowską propagandę.
Precedens był w Gruzji, pokazywali ofiary ruskich sołdatów jako „zamordowanych przez reżim Saakaszwilego”. Nigdy nie gra się z szulerem jego kartami!
abc
1 marca 2017 o 13:46Krym wrócił tam gdzie należał wcześniej do domu! A że z naruszeniem prawa, no cóż! Inaczej by się nie stało,miał autonomię i mógł decydowwać, do kogo chce należeć?
Luk
1 marca 2017 o 20:45Krym należał do Tatarów (Chanat Krymski) i został włączony do Imperium Rosyjskiego tym samym okresie kiedy Rosja dokonywała rozbiorów Rzeczypospolitej.
Większość ludności tatarskiej została wysiedlona za rządów Stalina i dopiero od tego czasu można w zasadzie mówić o rosyjskiej większości na Krymie.
Autonomia sama w sobie nie daje prawa do decydowania o niepodległości.
SyøTroll
2 marca 2017 o 08:06Zgadza się, demokracja republikańska polega na tym, że obywatele (naród) są wraz z ziemią aktywami państwa, a nie jego suwerenem.
Popierałem w odróżnieniu od pana, majdan pokojowy, a nie radykalny, który ostatecznie wygrał.
hist
2 marca 2017 o 10:08@ SyøTroll Ma Pan całkowitą rację. Lecz co należy zrobić, gdy „obywatele (naród)” pokojowo nie chcą być „aktywami państwa”? Po pierwsze; można ich przymusić. Po drugie; niechcących obywateli, można deportować do Azji bez ich ziemi i bez prawa powrotu. Zwolnioną ziemię zasiedlić swoimi obywatelami, i przeprowadzić demokratyczny plebiscyt.
profesor
1 marca 2017 o 14:21Świat pozwolił, aby wschodnia Polska została zagrabiona i przyłączona do innych Państw. Jaki ten świat jest nieuprzejmy)).
Rob
1 marca 2017 o 14:29Ukraina, oprócz werbalnych, nie podjęła żadnych działań aby uniemożliwić Rosji przejęcie Krymu. Nie rozumiem zatem tych pretensji do „całego świata”. Być może brak reakcji wojskowej ze strony Ukrainy wynikał nie z obawy o rozlew krwi, ale z obawy o postawę mieszkańców Krymu, których bardzo duża część mogła otwarcie poprzeć ZIELONE LUDZIKI opowiadając się za powrotem półwyspu do Rosji. My Polacy też mamy pretensje do np. Francji i Anglii, że nam nie pomogły w 1939 r. ale państwo polskie i Polacy z całych sił przeciwstawili się podwójnemu najeźdźcy i nie czekali aż inni ich obronią.
hist
1 marca 2017 o 16:29Warunkiem udzielenia Polsce pomocy, w wypadku wojny z Niemcami, przez Francję i Wielką Brytanię, było stawianie czynnego oporu Niemcom. Polska spełniła wszystkie warunki, a pomocy nie otrzymała. To była zdrada – nie ostatnia – Francji i Wielkiej Brytanii w stosunku do Polski. Natomiast Ukraina powinna mieć pretensje do gwarantów integralności jej granic z 1994 roku.
hist
1 marca 2017 o 19:00Przepraszam za błąd w ostatnim zdaniu mojego wpisu powyżej, powinno być: Natomiast Ukraina powinna mieć pretensje do gwarantów umowy o integralności jej terytorium z 1994 roku.
SyøTroll
2 marca 2017 o 08:15Zgadza się Ukraina powinna mieć pretensje do gwarantów, zwłaszcza tych którzy mieszanie się w wewnętrzne sprawy Ukrainy i jej powiązania międzynarodowe, uznawali za nie mieszanie się, tj do FR, USA i chociażby nasza RP. Po drugie Ukraina powinna mieć pretensje do sił wewnętrznych które doprowadziły do konfliktu wewnętrznego potocznie nazywanego wojną „nie”domową oraz „rosyjską agresją”.
hist
2 marca 2017 o 08:42@ SyøTroll. Aż strach pomyśleć, co obecnie mogłoby się stać, gdyby nie doszło do rozbrojenia Ukrainy w 1994 roku.
Historyk
1 marca 2017 o 15:38Czekam na chwilę gdy Syberyjska Narodnaja Republika (SNR) i Mandżurska Narodnaja Republika (MNR) ogłosi niepodległość. Następnie poprosi rząd w Pekinie o przyjęcie do Chińskiej Republiki Ludowej. Ziści się wówczas sprawiedliwość dziejowa i Syberia i Mandżuria wrócą do domu.
:(
1 marca 2017 o 17:16„świat pozwolił Rosji ukraść Krym”
A może inaczej :
Świat pozwolił Rosji aby odebrała sobie to co zawsze do niej należało a co ukraińcy jej ukradli .
hist
1 marca 2017 o 19:36Oby Rosja, nie przypomniała sobie, że od „zawsze” połowa Europy – bez Berlina Zachodniego – należała do niej. Świat miałby problem, gdyby to chciała sobie odebrać.
observer48
2 marca 2017 o 02:55@:(
Jeśli szczurek Putlerek porządzi jeszcze z 10 lat, RoSSja powróci w swoje historyczne granice. http://a.disquscdn.com/uploads/mediaembed/images/1597/5078/original.jpg