Rodzina Bursche od pokoleń osiadła w Saksonii, na Górnych Łużycach, w małej miejscowości Oppach, położonej kilkanaście kilometrów od Budziszyna i dwadzieścia kilka od dzisiejszej granicy Polski.
Materiały o historii tej rodziny oraz niektóre ciekawe dane o życiu Teodora Bursche, zdjęcia rodzinne przekazał mi wnuk architekta, Tomasz Bursche, mieszkający obecnie w Warszawie.
Jak świadczą materiały, zebrane przed wojną przez ks. prof. Edmunda Bursche, pierwszy z tamtejszych Burschów, Daniel, urodził się w 1580 roku w Bawarii, był pastorem i przez Czechy dotarł do Oppach, w którym został proboszczem. W tej parafii spędził 27 lat (1608-1635). Był tam ósmym proboszczem od czasów reformacji. Jego potomkowie mieszkali w Oppach, byli wśród nich pastorzy, nauczyciele, większość to tkacze, zapewne byli i rolnicy. Do teraz stoi w Oppach kościół, w którym modlili się Burschowie, obecnie w tej miejscowości nie mieszka już jednak nikt o tym nazwisku (ostatnia osoba o nazwisku Bursche została pochowana na przykościelnym cmentarzu w 80. latach XX wieku, jednak nie zachowały się na cmentarzu żadne wcześniejsze nagrobki Burschów. Nie wiadomo także, gdzie mieścił się dom, w którym co najmniej przez siedem pokoleń mieszkali Burschowie.
Polska historia Burschów zaczyna się wraz z Johannem Bursche, urodzonym w 1803 roku w Oppach. Był tkaczem i w latach dwudziestych XIX wieku wraz z żoną zdecydował się na przeprowadzkę do Turku w Królestwie Polskim. Musiał mieć pewne fundusze, założył bowiem własny warsztat pracy i stał się z czasem pracodawcą, należał do względnie zamożnej, mieszczańsko-obywatelskiej warstwy. Miał kilkoro dzieci, najstarszym z których był Wilhelm Ernest, urodzony w Turku w 1831roku.
Zasoby pozwoliły Johannowi Bursche na wysłanie pierworodnego Ernesta Wilhelma na naukę do szkoły hernhuckiej (Braci Morawskich)w Niesky nieopodal Zgorzelca.
Na przełomie lat 40.-50. XIX wieku panowała w województwie kaliskim cholera, na którą najpierw zmarł Johann Bursche, potem jego żona i ich dzieci – rodzeństwo Wilhelma Ernesta. W tych latach Wilhelm Ernest kończył już naukę. Jak pisze kronikarz rodziny Bursche Tadeusz Wegener, jeszcze przed śmiercią Johann gromadził dokumenty potrzebne do przyjęcia jego syna, Ernesta Wilhelma na Uniwersytet w Dorpacie (dzisiejsze Tartu w Estonii) na Wydział Teologii Ewangelickiej.
W 1854 roku Ernest wstąpił na studia w Dorpacie. Był to jedyny w cesarstwie rosyjskim uniwersytet z niemieckim językiem wykładowymi jedyny, na którym można było studiować teologię ewangelicką. Ukończenie teologii w Dorpacie było warunkiem, aby zostać ordynowany na duchownego kościoła ewangelicko-augsburskiego w cesarstwie rosyjskim. Na studiach był członkiem konwentu «Polonia». W tym czasie uczestnictwo w „Polonii» nie miało jednak charakteru deklaracji narodowościowej, raczej terytorialną.
Po zakończeniu studiów w 1858 roku, po 8 latach wikariatu, został wybrany w 1866 roku na stanowisko proboszcza parafii w Zgierzu i zajmował je aż do swojej śmierci w 1904 roku. Był on duchownym cenionym w środowisku luterańskim, pod koniec XIX wieku został superintendentem diecezji płockiej (odpowiednikiem biskupa diecezjalnego w Kościele rzymskokatolickim).
Ksiądz pastor Ernest Wilhelm Bursche był dwukrotnie żonaty, miał jedenaścioro dzieci, a rozpiętość wieku między najstarszym a najmłodszym wynosiła 31 lat. Jego pierworodnym synem był Juliusz (1862-1942), późniejszy wieloletni proboszcz kościoła św. Trójcy w Warszawie i biskup Kościoła ewangelicko-augsburskiego, z kolei najstarsza zaś córka Juliusza, Helena (1886-1975), założycielka i dyrektorka szkoły im. Anny Wazówny w Warszawie była o siedem lat starsza od swojego najmłodszego stryja Teodora urodzonego w 1893 roku.
Ernest Wilhelm był absolwentem polskiego gimnazjum, był jednak niemieckim pastorem, nie wygłosił ani jednego kazania po polsku. Mimo dominującego języka niemieckiego, dom Ernesta Wilhelma był już domem niemiecko-polskim. Dowodzi tego fakt, że z jedenaściorga dzieci Ernest z polskością identyfikowało się ośmioro, zaś przy niewątpliwej identyfikacji niemieckiej została tylko jedna z córek, Maria.
Ernest Bursche dał większości dzieci wyższe wykształcenie. Był to olbrzymi wysiłek, którego nie byłby w stanie sam ponieść za 2 tysiące rubli rocznej pensji pastorskiej. W rodzinie przyjęto zasadę, że młodsze dzieci były kształcone wspólnym wysiłkiem tych, które już wykształcenie zdobyły. Tak więc najstarszy syn Juliusz, gdy został ordynowany na duchownego oraz jego młodszy o 4 lata brat Ernest, chemik, gdy został dyrektorem fabryki w Twerze w Rosji, współfinansowali studia rodzeństwa przyrodniego, znacznie od nich młodszego.
Młodszymi braćmi byli: Emil, lekarz, późniejszy naczelny chirurg szpitala ewangelickiego, Edmund, ksiądz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, współzałożyciel i wieloletni dziekan Wydziału Teologii Ewangelickiej; Alfred, znany adwokat warszawski; Henryk, naczelny chemik fabryki Poznańskiego, wybitny «kolorysta» – czyli specjalista od barwników, którymi drukowano tkaniny bawełniane, oraz bohater dzisiejszego opowiadania, najmłodszy z dzieci Ernesta– Teodor Bursche (1893 – 1965).Teodor, jak prawie wszyscy Burschowie, startując ze stosunkowo skromnej pozycji zdołał osiągnąć duży sukces. Wybrał zawód architekta, w 1922 ukończył Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. Pierwsze swoje znaczne projekty młody architekt wykonał na Kresach Wschodnich. To był wówczas najbardziej problematyczny dla odrodzonej Polski region. Kresowe ziemie były obszerne, lecz miejscowa ludność mocno ucierpiała w czasie I wojny światowej i żyła w porównaniu z całą Polską bardzo ubogo. Na początku lat 20. XX w. częstym zjawiskiem na wschodnim pograniczu były napady band finansowanych przez komunistyczną Rosję. Jak opowiada ówczesne wydanie «Korpus Ochrony Pogranicza w pierwszą rocznicę objęcia służby na wschodniej granicy Rzeczypospolitej», bandytyzm nękał ludność kresową, zagrażał życiu imieniu obywateli, a emisariusze sowieccy, zdążając w głąb kraju przez otworem niemal stojącą «zieloną granicę», bezkarnie szerzyli hasła wywrotowe z wyraźnym zamiarem zachwiania autorytetu władz.
Było widocznie, że Kresy potrzebowały efektywnej i kwalifikowanej administracji, zdolnej rozwiązać istniejące problemy. Tak więc na wschód były skierowane setki polskich urzędników państwowych. Wielu z nich przybywał ona nowe miejsce pracy razem z rodzinami. W taki sposób Rząd spotkał się z kolejnym problemem: dla tych ludzi katastroficznie nie wystarczało mieszkań.
Sprawa budowy domów urzędniczych we wschodnich województwach II Rzeczypospolitej nabrzmiała wprost do rozmiarów klęski. Jednak dzięki pomyślnym wynikom sanacji Skarbu, w połowie czerwca 1925 roku ten problem wszedł niespodziewanie w fazę urzeczywistnienia. Kredyty przyznane Ministerstwu Robót Publicznych dały możność rozpoczęcia akcji zmierzającej do złagodzenia, a w następstwie i usunięcia owej klęski. W 1925 roku rozpoczęto prace architektoniczne, polegające na opracowaniu szkiców i projektów budowy oraz kosztorysów. Zostały opracowane 33 typy domów, w tym 8 na domy drewniane i 25 na murowane. Były to domy dla starostów powiatowych, domy dwu– i cztero mieszkaniowe, baraki dla policji. Do pracy stanęło 14 architektów, wśród których był i Teodor Bursche. Został kierownikiem robót prowadzonych w Nieświeżu, Równem i Łucku, a także wykonał kilka projektów domów mieszkalnych dla kolonii w Baranowiczachi Lidzie.
Domy zaprojektowane przez Teodora Bursche miały cechy stylu dworkowego. Ideałem dla tego nurtu stał się polski dwór szlachecki z jego typowymi elementami: kolumnowym gankiem, wysokim łamanym dachem i alkierzami. Wnętrze domu także charakterystyczne było dla starego dworu szlacheckiego, gdzie na piętrze znajdowały się pokój dla gości, gabinet, kuchnia i pokój jadalny, zaś na górze były sypialnie dopełnione współczesnymi wygodami – łazienkami i toaletami.
Niestety, większość tych oryginalnych zabudowań nie oszczędziła wojna i liczne pracy budowlane prowadzone w latach powojennych. Jednak część zaprojektowanych przez Teodora Bursche obiektów zachowała się do dnia dzisiejszego. Najbardziej poszczęściło kolonii urzędniczej w Nieświeżu, gdzie architekt pełnił wówczas obowiązki kierownika robót budowlanych. Dawne domy polskich urzędników należą tam obecnie do miejscowego Centrum Higieny i Epidemiologii, mają status zabytków architektonicznych. Kilka domów można dostrzec też w Baranowiczach. W jednym z nich mieści się miejski oddział Departamentu Ochrony, zaś w drugim– zakład fotograficzny oraz kawiarnia «Złoty róg”.
Na początku lat 30. XX w. Teodor Bursche był już znanym w całej Rzeczypospolitej architektem. Wchodził w skład zarządu Stowarzyszenia Architektów Polskich oraz komitetu redakcyjnego czasopisma „Architektura i Budownictwo”.
Najbardziej znanym dziełem architekta w tym okresie był projekt gmachu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie. Oto co napisano o tym projekcie w miesięczniku „Architektura i Budownictwo»: «Usytuowanie gmachów, jak również rozwiązanie rzutów poziomych, posiada wybitnie klasyczny charakter. Taką jest również architektura, przeprowadzona z taktownym uniknięciem pseudoklasycznego zdobnictwa, oparta na elementach najprostszych, zasadniczych: wielkich płaszczyznach oraz liniach poziomych i pionowych, wzbogaconych prawidłowym łukiem. Być może, swój charakter monumentalny gmach ten zawdzięcza tej właśnie prostocie, działającej silnymi spokojnymi kontrastami form, zdecydowanym charakterem rytmiki ich zespołu”. Prócz tego, w latach 30. XX w. Bursche realizuje jeszcze dwa projekty– willi Władysława Różyckiego przy ulicy Elsterskiej w Warszawie, oraz kościoła ewangelickiego w Rudzie Pabianickiej.
W okresie międzywojennym Teodor Bursche wykonał także swój kolejny projekt na Kresach –restaurację zamku w Mirze. Wspaniały zabytek został mocno uszkodzony w czasie I wojny światowej i ówczesny właściciel zamku książę Michał Świętopełk-Mirski polecił architektowi odbudowę swego gniazda rodzinnego.
Prace prowadzone przez Teodora Bursche w Mirze warto uznać za jedną z pierwszych prób naukowej restauracji zabytków, bowiem ocalałe fragmenty zamku uważano za wartość kulturalną. Wielką uwagę przy tym nadawano przysposobieniu zabytku do potrzeb XX wieku. Tak więc w zamku powstały oświetlenie elektryczne i wodociąg. Pracy restauracyjne w Mirze trwały do śmierci księcia Michała, która nastąpiła w 1938 roku. Zostały odnowione dwie wieże oraz część pałacowego korpusu.
W czasie niemieckiej okupacji Warszawy Teodor Bursche został aresztowany wraz z braćmi, był więziony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, następnie w kamieniołomach w Mauthausen–Gusen. Po wyjściu z obozu koncentracyjnego spolszczył pisownię nazwiska na Bursze.
Po 1945 roku Teodor Bursze pracował na Wydziale Architektury Zabytkowej, a następnie w Pracowni Konserwacji Zabytków w Warszawie. Główne prace tego okresu to odbudowa kamienicy przy ulicy Nowy Świat 40, kościoła ewangelicko-augsburskiego przy ulicy Królewskiej, kamienicy Busserowskiej na Rynku Starego Miasta 24 i wielu innych domów w Warszawie, zrujnowanych podczas II wojny światowej. Wspólnie z rzeźbiarzem Stanisławem Sikorą architekt zaprojektował w 1955 roku pomnik na terenie obozu Mauthausen-Gusen. Zmarł Teodor Bursze w Warszawie, pochowany został na Powązkach.
Dymitr Zagacki
Magazyn Polski nr 10(94) październik 2013
1 komentarz
Edwinpa
31 stycznia 2015 o 19:02Wykonuję profesjonalne kontenery magazynowe z tego mam na chleb. Jestem zatrudniony w firma z tradycjami. Doceniam mojego pracodawcę za to co dla mnie czyni.