W ramach 6. Przeglądu Najnowszych Filmów Polskich „Pod Wysokim Zamkiem” we Lwowie otwarto w sobotę wystawę „Sportowy świat dawnego Lwowa: ludzie i miejsca”. – Przedstawiliśmy sportowców z różnych dziedzin, którzy urodzili się we Lwowie lub spędzili tu znaczną część życia. Byli prawdziwymi gwiazdami. Ta wystawa przypomina ich zasługi dla lwowskiego i polskiego sportu – powiedział Marek Horbań, prezes Pogoni Lwów.
Przed lwowskim pokazem filmu „Gwiazdy” Jana Kidawy-Błońskiego, opartym na życiorysie Jana Banasia (polska premiera miała miejsce 9 maja br.), odbyło się spotkanie z gościem specjalnym 6. Przeglądu „Pod Wysokim Zamkiem” – była to pierwsza wizyta Banasia w mieście, z którego pochodziła jego matka.
Jan Banaś, syn Niemca i Polki, urodził się 29 marca 1943 w Berlinie jako Heinz-Dieter Banas (imię i nazwisko zmienił 2 marca 1967). Z wykształcenia technik górniczy. Karierę piłkarską zaczynał w AKS Mikołów (1956-1958), następnie w Szkółce Wojewódzkiego Komitetu Wychowania Fizycznego Katowice (1958-1959). W 1959 przeszedł na trzy lata do Zrywu Chorzów, uzyskując w tym czasie powołanie do juniorskiej reprezentacji Polski, gdzie grał razem m.in. z Zygfrydem Szołtysikiem i Antonim Piechniczkiem. Karierę ligową rozpoczął po przejściu w 1962 do bytomskiej Polonii. W czerwcu 1966 był jednym z bohaterów afery, kiedy przed meczem Polonii ze szwedzkim IFK Norrköping w ramach rozgrywek Pucharu Intertoto zdecydował się pozostać na Zachodzie. Nakłonił go do tego ojciec, obiecując szybkie załatwienie gry w Niemczech. Rok później, rozczarowany postawą ojca, postanowił wrócić do Polski i został zrehabilitowany ze względu na wysokie umiejętności sportowe. Zmienił wówczas oficjalnie pisownię nazwiska. W 1969 przeszedł do Górnika Zabrze, w barwach którego zdobył dwa tytuły mistrza Polski (1971, 1972) i trzy Puchary Polski (1970, 1971, 1972). Występował także w najlepszym sezonie Górnika w europejskich pucharach – przyczynił się do awansu zespołu do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, strzelając m.in. bramki Lewskiemu Sofia w ćwierćfinale; zdobył także gola w pierwszej z trzech słynnych półfinałowych potyczek Górnika z AS Roma. W Górniku rozegrał łącznie 170 oficjalnych meczów, w tym 124 w ekstraklasie i 20 w pucharach europejskich. W 1975 zakończył karierę w Górniku i wyjechał za granicę. Grał początkowo w polonijnych klubach w Chicago (Wisła, Polonia, Eagles), następnie w Atlético Español (1976), francuskich US Melun (1977), US Bolougne (1977-1978), AS Cambrai (1978-1981), Porto Vecchio (1981-1983), Saintes (1984-1985, także grający trener), Mantes (1986-1990). Jako piłkarz Banaś imponował świetnym wyszkoleniem technicznym, zbierał oklaski za sztuczki techniczne, posiadał znakomity przegląd sytuacji, strzelał bramki w nieprawdopodobnych sytuacjach. W latach 1964-1973 zaliczył 31 oficjalnych spotkań w reprezentacji Polski, zdobywając w nich 7 bramek. Wystąpił m.in. w meczu z Anglią na Stadionie Śląskim w Chorzowie w czerwcu 1973, wygranym przez Polskę 2:0 (pierwsza bramka tego meczu, zaliczona oficjalnie Gadosze, bywa niekiedy przypisywana Banasiowi). Banaś nie znalazł się jednak w kadrze na mistrzostwa świata w 1974, podobnie jak dwa lata wcześniej w kadrze olimpijskiej z przyczyn pozasportowych, gdyż po jego ucieczce z 1966 roku polskie władze uniemożliwiały mu wyjeżdżanie z reprezentacją Polski do Niemiec, choć pozwalały mu tam wyjeżdżać z klubem; zarówno igrzyska olimpijskie w 1972 r., jak i mistrzostwa świata w 1974 r. odbywały się właśnie w Niemczech.
Kresy24.pl/Kurier Galicyjski, nota biograficzna za pl.wikipedia.org (HHG)
2 komentarzy
Jan_Polak
10 października 2017 o 15:50Byłem w Weekend we Lwowie piękne miasto z Polską duszą. Ale ulica bohaterów UPA czy Bandery to przesada, a Ci potomkowie bandytów rosną w siłę, gdy prości Ukraińcy milczą. Teraz neobanderowcy chcą nazwać Politechnikę Lwowską imieniem Bandery. Jakby Polacy i Ukraińcy się dogadali tworząc nową Rzeczpospolitą to byśmy w przeciągu kilkunastu lat stali się mocarstwem regionalnym. I ani szwab ani kacap by nam nie podskoczył. Dlatego rosyjskie służby tyle prowokacji robią, żeby skłócić Ukrainę z Polską czy z Węgrami. Nie możemy dać się na to nabrać. Musimy wziąć naszych pseudo nacjonalistów za pysk. I najważniejsze mieć mądrych przywódców po obu stronach granicy.
Barnaba
10 października 2017 o 23:46Nie wiem czy widziałeś pomnik wzniesiony przez banderowców na cześć pierwszego meczu piłki nożnej na rzekomej Ukrainie w XIX wieku, który rzekomo dał początek ukraińskiej piłce nożnej. O tym że drużyny pochodzące ze Lwowa i Krakowa rekrutowały się głównie z towarzystwa gimnastycznego „Sokół” ani słowa. A dlaczego? Bo w tym towarzystwie 95% członków było Polakami. Statystycznie więc w meczu może wziął udział jakiś Ukrainiec, ale i to wątpliwe. Ale banderowców to nie zniechęca żeby przypisać ów mecz Ukraińcom.