Skandaliczne zerwanie przez administratora pomieszczenia w Mińsku obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, zorganizowanych przez miejscowy oddział Związku Polaków na Białorusi to jeden z głównych tematów, omawianych przez mieszkających na Białorusi Polaków.
Większość opinii, wypowiadanych na forach internetowych i w serwisach społecznościowych, sprowadza się do tego, że zerwanie uroczystości, na której był obecny m.in. Nadzwyczajny i Pełnomocny Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białorusi Artur Michalski, jest przejawem wrogiego traktowania przez miejscowe władze polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i aktem nieprzyjaznym wobec Państwa Polskiego.
Spróbujmy dzisiaj zastanowić się, jak i dlaczego doszło do incydentu, i jakie on może mieć następstwa?
Oczywiście wypędzenie po pół godzinie z sali kilkuset ludzi, przybyłych na dwugodzinny koncert, może być przejawem zwykłej głupoty i braku odpowiedzialności ze strony administratora pomieszczenia.
Doświadczenie podpowiada jednak, że stanowiska odpowiedzialne (a takie niewątpliwie jest stanowisko każdego administratora) piastują zazwyczaj ludzie odpowiedzialni, działający zgodnie z wytycznymi, które otrzymują od swoich przełożonych.
Przypomnijmy, że sala, w której rozpoczął się uroczysty koncert, zorganizowany z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, było czwartym pomieszczeniem, po trzech odmowach, które otrzymali w różnych miejscach, próbujący wynająć salę Polacy Mińska.
Administracja sali, którą pierwotnie zarezerwowano jako miejsce zorganizowania uroczystości, mimo tego, że pomieszczenie zostało wynajęte i opłacone zgodnie z przepisami, wycofała zgodę na przeprowadzenie koncertu w ostatniej chwili.
Podobnie zachowali się włodarze dwóch kolejnych pomieszczeń, do których z prośbą o wynajęcie zwrócili się organizatorzy obchodów Święta Niepodległości Polski.
Dopiero administracja czwartego z rzędu pomieszczenia, mogącego pomieścić kilkaset osób, pragnących wysłuchać koncertu z okazji polskiego święta narodowego, wyraziła zgodę i wpuściła do środka przepędzanych z miejsca na miejsce po białoruskiej stolicy (w mroźny listopadowy wieczór) tłum miejscowych Polaków.
Otwierając drzwi do pomieszczenia odświętnie ubranym ludziom, wśród których byli m.in. polscy dyplomaci i ubrani w sceniczne kostiumy artyści, administracja sali nie mogła nie dostrzec, że nie są to bezdomni, którzy tłumnie przybyli, aby przez pół godziny się ogrzać.
Komu zatem administrator sali otworzył drzwi?
Być może o tym, kogo wpuścił zorientował się wówczas, kiedy na sali w wykonaniu połączonych chórów Oddziału ZPB w Mińsku zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, inaugurujący uroczystość?
Co do tego, że wpuścił do sali Polaków, odpowiedzialny za pomieszczenie musiał ostatecznie się przekonać, kiedy po hymnie Polski artyści zaśpiewali kilka polskich piosenek patriotycznych.
Jak się zachował administrator, mając już świadomość tego, że gości w swoim obiekcie Polaków? Odpowiedź znamy – zaczął wyłączać światło i wypraszać obecnych z pomieszczenia, sugerując, że jeżeli się nie podporządkują, to do akcji wkroczy milicja.
Czy zachowanie administratora można interpretować jako działanie, zmierzające do sprowokowania kilkuset ludzi do otwartego protestu, a nawet stawienia oporu milicji, która mogłaby za chwilę wkroczyć?
Właśnie jako prowokację odebrała żądanie administratora sali obecna na uroczystości prezes ZPB Andżelika Borys.
Pragnąc zapanować nad sytuacją i nie dopuścić do otwartego konfliktu z milicją na tle narodowościowym, liderka polskiej społeczności na Białorusi zabrała głos i zaproponowała zgromadzonym zakończyć uroczystość odśpiewaniem „Roty”, będącej hymnem Związku Polaków na Białorusi, a potem spokojnie opuścić pomieszczenie nie poddając się na prowokacje.
Autorytet Andżeliki Borys okazał się wystarczająco duży, aby zgromadzeni postąpili zgodnie z jej prośbą i spokojnie rozeszli się do domów.
Emocje towarzyszące wydarzeniu, wylały się z nich na forach internetowych i w serwisach społecznościowych.
Proponujemy Państwu zapoznać się z treścią niektórych wpisów, które świadczą o tym, że kolejna prowokacja, wymierzona w polską społeczność na Białorusi, pokojowo manifestującą swoją przynależność narodową, nie przysporzy, delikatnie mówiąc, białoruskim władzom sympatii ze strony mieszkających na Białorusi Polaków, a także Rodaków, mieszkających w Polsce i innych krajach świata:
Czesław (mieszkaniec Mińska): Dzisiaj, podczas uroczystości z okazji 100-lecia odnowienia Niepodległości Polski, moje dzieci powinny były zaśpiewać „Serce w plecaku”, ale Polacy zostali wypędzeni z sali. Udało się tylko odśpiewać „Rotę”. Śpiewałem „Rotę” i płakałem… Zrozumiałem bowiem, że radzieckie czasy, w których Polakom na Kresach nie było łatwo, mogą wrócić w każdej chwili.
Ludmiła (mieszkanka Mińska): A jeszcze tydzień temu (na przyjęciu wydanym przez Ambasadora RP na Białorusi – red.) wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Oleg Krawczenko powiedział m.in., że Niepodległość to najwyższe osiągnięcie narodu i, że droga Polaków do Niepodległości nie bywa łatwa. Przypomniał wówczas także o tym, że Białorusini i Polacy to bratnie narody i mają ze sobą dużo wspólnego… Czy dzisiejszy incydent nie przeczy, słowom, wygłoszonym publicznie przez białoruskiego wiceministra?
Michał (mieszkaniec Mińska): To jest po prostu poza granicami dobra i zła! (…) Dziękuję Związkowi Polaków za to, że ludzie w Mińsku mieli okazję się przekonać – kto jest kim w relacjach polsko-białoruskich, a Polacy z Polski – mogli zobaczyć, jak wygląda przestrzeganie praw konstytucyjnych białoruskich obywateli. Polacy przetrwali 123 lata zaborów, więc jedną zgniłą sowiecką specsłużbę, także przetrwają.
Maja (urodzona w Mińsku mieszkanka Polski): Smutne to bardzo, ale nie wolno się poddawać i wspaniale, że Pani Andżelika tak ciężko pracuje dla naszej wspólnej Biało-Czerwonej. Mój Tata znał i współpracował z Panią Andżeliką i gdyby żył – na pewno byłby na tych uroczystościach. Gratuluję wszystkim rodakom na Białorusi miłości do Naszej Niepodległej i życzę wytrwałości!!!
Kresy24.pl za znadniemna.pl, zdjęcia Anny Worobiowej
6 komentarzy
Paweł III
20 listopada 2018 o 16:00Twój komentarz czeka na moderację
W 2011 roku po 39 latach nieobecności wystąpił, nie byle gdzie, a Pałacu Republiki 110-osobowy Zespół Pieśni i Tańca ŚLĄSK. Muzyka polska brzmiała we wszystkich państwowych środkach przekazu w metrze, w TV, na rynku Komorowskim, reklama była dostrzegalna absolutnie wszędzie i co? Kiedy zostały rozdane zaproszenia do Ambasady RP i Instytutu Polskiego usłyszeliśmy, że to akcja prywatna i nic z polskością nie mająca wspólnego. No to teraz macie temat do przemyślenia.
Powiem tak, wszystko należy solidnie przygotować i uzgadniać, należy mieć szacunek nie tylko do Polaków, mieszkających w RB, ale i do władz.
W Polsce jest to samo.
Polak z Białorusi
20 listopada 2018 o 20:26Gadasz byle co. Przyjedź do Mińsku i zobacz jak nas tu lubią, …tu nienawidzą każdego wolnego człowieka, nie tylko Polaków, lecz i Białorusinów….Ile są Białorusinów w Polsce i na stałe? Porównujesz Białoruś i Polske ws. Poszany? Durniu albo …szczurze!……Kto jeszcze mazłudzenia wb.Władz Białorusi? Co, Łukaszenko tu nie jest zaangażowany?Oczywiście , osobiście nie, jego pachołki tak!
ktos
21 listopada 2018 o 08:16Tak z czystej ciekawosci… dlaczego Polacy z Bialorusi nie wyjada? Tysiace osob wyjezdza z Ukrainy do Polski. Znajduja tu prace i sa przychylnie traktowani przez Polakow. Oczywiscie zawsze jest sentyment do miejsca urodzenia ale i w Polsce, Polacy przenosza sie z polnocy na poludnie zmieniajac miejsce zycia.
Jezeli faktycznie tak ciezko jest na Bialorusi (nie wiem jak jest ale z Panskiego wpisu tak wnioskuje) moze warto sie spakowac i zmienic kraj na taki ktory przychylnym okiem patrzy na swoich obywateli?
Paweł III
22 listopada 2018 o 20:21Bywam i wiem.
Tomek
20 listopada 2018 o 18:35Nie wiem co powoduje większa odrazę. Postsowietyzm na Białorusi czy zatrudnienie przez „dobra zmianę” w dyplomacji michnikowych cyngli typu Wojciechowski.
Jarema
21 listopada 2018 o 10:33To rzecz jasna niepokojące i wskazujące jednocześnie jasno sympatie Łukaszenki. Niestety jednak trudna sytuacja Polaków na wschodzie trwa od 1990 r. na Litwie, Ukrainie i z tego co piszą na Białorusi, przy czym ponoć rządy litewski i ukraiński to nasi „partnerzy”. Polska ma sporo możliwości wpływania na Litwę i wywierania nacisku począwszy od ostracyzmu. Niestety tego nie robi, aby poprawić sytuację dyskryminowanych Polaków