36 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., w Polsce został wprowadzony stan wojenny.
„Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie Polski oraz tego jakby się rozwijała bez wprowadzenia stanu wojennego. To oczywiście nie znaczy, żeby uznawać stan wojenny za konieczny dziejowo. Myślę, że stanu wojennego należało unikać za wszelką cenę, a jego wprowadzenie było nie próbą obrony Polski przed inwazją sowiecką, tylko ochroną status quo ustrojowego, również tej ekipy, która rządziła w tym momencie z generałem Jaruzelskim na czele” – uważa prof. Wojciech Roszkowski.
Według niego w myśl istniejących dokumentów prawdopodobieństwo wkroczenia Sowietów w grudniu 1981 r. było bardzo niewielkie. „Sowietom raczej nie zależało na tym, żeby wkraczać do Polski. Chcieli rozstrzygnąć kwestię Solidarności siłami polskimi, a Jaruzelski tym, co zrobił, dał im to na tacy. Argumentacja, że wprowadzenie stanu wojennego zapobiegło inwazji sowieckiej wydaje mi się bardzo bałamutna” – powiedział prof. Roszkowski. Można również spekulować, czy wprowadzenie stanu wojennego stwarzało zagrożenie wojną domową. Solidarność zareagowała dosyć biernie, dzięki czemu uniknięto większego rozlewu krwi, z którym liczyli się architekci stanu wojennego.
13 grudnia 1981 r. o godzinie szóstej rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów. Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i „Solidarności”. W sumie w pierwszych dniach stanu wojennego internowano około 5 tys. osób, które przetrzymywano w 49 ośrodkach odosobnienia na terenie całego kraju. Łącznie w czasie stanu wojennego liczba internowanych sięgnęła 10 tys. W więzieniach znalazła się znaczna część krajowych i regionalnych przywódców „Solidarności”, doradców, członków komisji zakładowych dużych fabryk, działaczy opozycji demokratycznej oraz intelektualistów związanych z „Solidarnością”.
O godzinie pierwszej w nocy w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, teoretycznie najważniejszego organu władzy PRL. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tego nocnego spotkania. Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przeciwko głosował jedynie przewodniczący PAX – Ryszard Reiff. Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 r. Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby wyznaczone było na 15 i 16 grudnia.
Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje również liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji ulicznych.
kresy24.pl/Dzieje.pl-PAP (HHG)
6 komentarzy
Anonymous
11 grudnia 2017 o 13:59>„Sowietom raczej nie zależało na tym, żeby wkraczać do Polski.
A co jesli nie mieliby wyboru?
turyniecki
11 grudnia 2017 o 16:36Na jakiej podstawie pisze się takie bzdury.Rosja nigdy wcześniej nie zapowiadała,tym bardziej uzgadniała że dokona najazdu,a jeżeli by to zrobiła to bez wiedzy Jaruzelskiego z zaskoczenia bo taka jest taktyka w rosyjskiej polityce od zawsze.Krym zajęli też bez zapowiedzi,jak powiedział Putin , że to jakoś tak samo wyszło.Czyżby lepiej było żeby to wojska sowieckie wkroczyły?Donbas byłby w Polsce.
ltp
11 grudnia 2017 o 23:16a co SOwiety zrobiłyby, gdyby Jaruzelski nie podał na tacy?
observer48
12 grudnia 2017 o 07:25Sowieci nie musieli wkraczać, bo w roku 1981. kacapy mieli w Polsce blisko 100 tys. bojców w całej zachodniej Polsce. Sowieci po prostu nie chcieli wymierzonych w nich aktów sabotażu i terroryzmu na terenie Polski, gdzie ich instalacje były doskonale znane miejscowej ludności.
Zdrajca Wojciech K*rwa-Jaruzelski, zwany przez kolegów ze szkoły oficerskiej „Jezuskiem-Lizuskiem”, po prostu bronił swojej egzystencji i jak zwykle przerósł gorliwością swoich sowieckich panów trzymających go na krótkiej smyczy. Według raportów gen. Kuklińskiego nie miał on nawet dostępu do ściśle tajnych dokumentów sztabowych Układu Warszawskiego. To była wyjątkowa kanalia i szuja o wysokim poziomie inteligencji,ale bez żadnych hamulców etyczno-moralnych. Czekam cierpliwie na jego degradację do stopnia szeregowca i wyprowadzenia jego truchła z Powązek.
SyøTroll
17 grudnia 2017 o 14:50„Weszli by”,a dokładniej wykorzystaliby siły znajdujące się w Polsce jak w Poznaniu w 1956. Model krymski interwencji, nazywałby się polskim, straty ludności byłyby większe czyli dla Solidurni byłoby to \zapewne korzystniejsze, mogliby bardziej wieszać psy na ruskich.
SyøTroll
17 grudnia 2017 o 14:53Wiedziałem że jest pan kanalią najgorszego sortu uznającą że z politycznego punktu widzenia lepsza maksymalizacja strat ludności cywilnej, niż ich minimalizacja.