Wdowa po pisarzu-nobliście Aleksandrze Sołżenicynie udzieliła wywiadu, w którym dzisiejszą Rosję widzi jako kraj rosnący w militarną i polityczną siłę.
Wywiad jakiego udzieliła jest częścią promocji książki „Rosja, Zachód, Ukraina” poświęconej nieżyjącemu od roku 2008 pisarzowi.
Putin i jego propaganda ze wszystkich sił starają się wykorzystać tę nieoczekiwana sojuszniczkę. „On zawsze mówił – to fragment z wywiadu – że Ukraina może się odłączyć. Pisał o tym już w „Archipelagu”. W roku 1968 pisał, że ona będzie starała się odejść. A Zachód wsadził oczywiście łom w tę szczelinę i ją rozszerzył. Brzeziński pisał i mówił, że Rosję tylko wtedy można naprawdę osłabić, jeśli oddzielić od niej Ukrainę. Teraz to się dzieje. Rzecz jasna sytuacja kiedyś się unormuje, ale nieprędko. Ludzie mnie pytają, czy Sołżenicyn jest aktualny. Niestety tak. Szkoda, że jego publicystyka jest aktualna. Wolałabym, żeby nie była, bo dla nas wszystkich byłoby lepiej, gdyby się mylił. Lecz z tego, co on napisał, wiele się wydarzyło. Ostrzegał i mówił: trzeba coś robić. Nikt za nas tego nie zrobi, jeśli sami nie zaprowadzimy porządku w naszej gospodarce, stosunkach międzyludzkich, w naszych szkołach. Jeśli nie zaprowadzimy porządku – niczego nie będzie”.
Czy wdowa nie nadużywa pamięci i depozytu swego zmarłego męża? Sołżenicyn pod koniec życia zaczął cenić Putina i, zdaje się, widział w nim ratunek dla Rosji, która w latach 90 przeżywała okres smuty. Odmówił spotkania z Jelcynem, natomiast uścisnął rękę byłemu czekiście Putinowi.
Lecz pytanie pozostaje otwarte. W dziesięć lat po śmierci wiele się zmieniło. Chyba zbyt wiele, by Sołżenicyn podpisał się pod wszystkim co kiedyś powiedział.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!