Latem 1943 r. do Winnicy na Ukrainie ciągnęli ludzie z całej okolicy. Wieść o odkopanych tam przez Niemców dołach śmierci z ciałami osób rozstrzelanych przez NKWD w latach 1937–1938 rozeszła się błyskawicznie i poruszyła wszystkich, którzy od lat szukali bliskich, aresztowanych na Podolu pod koniec lat trzydziestych pisze Anna Zechenter w materiale IPN opublikowanym w tygodniku DoRzeczy.
Ze stacji kolejowej w mieście płynęli więc w lipcowe dni 1943 r. szeroką rzeką Polacy, potomkowie mieszkańców Rzeczypospolitej Obojga Narodów, których na sowieckiej ziemi zatrzymał traktat ryski z 1921 r.; szli także Ukraińcy, żyjący na tej ziemi od wieków obok Polaków – wszyscy po to, by wśród odsłoniętych przez Niemców szczątków szukać ojców, braci, synów.
Mord winnicki zajmuje na mapie „operacji polskiej” NKWD pozycję wyjątkową, choć był zaledwie jednym z wielu popełnionych w ramach wielkich akcji eksterminacyjnych, które swym zasięgiem objęły cały ZSRS. W żadnym innym miejscu ukrycia zwłok nie dokonano jednak systematycznej ekshumacji i nie udokumentowano jej wyników jeszcze podczas wojny. Nietknięte do dziś mogiły znaczą sowieckie ludobójstwo na Polakach w ukraińskich oraz białoruskich lasach, we wsiach i miasteczkach; rozstrzelani spoczywają wśród innych ofiar bolszewizmu w Bykowni i Kuropatach, na cmentarzu Lewaszowskim w Petersburgu, w lasach Sandarmochu w Karelii, w okolicach Archangielska, na Wyspach Sołowieckich, w chłopskich osadach Białymstoku i Wierszynie na Syberii…
Rozpoczęta w sierpniu 1937 r. „operacja polska” oraz prowadzona równolegle z nią od lipca „operacja antykułacka” pochłaniały na Podolu zarówno Ukraińców, jak i Polaków – wystarczyło, by Polak został uznany za kułaka, a trafiał na listy śmierci; dość było Ukraińcowi mieć żonę polskiego pochodzenia, a szedł pod mur. Podczas niemieckiej ekshumacji wydobyto prawie 9,5 tys. ciał. Jaką część z nich stanowili Polacy? Wśród 679 zidentyfikowanych zwłok Niemcy doliczyli się ich tylko 28, dane te jednak należy traktować z daleko idącą ostrożnością. Okupanci, niezorientowani w realiach bolszewickiego państwa, nie zdawali sobie sprawy ze stopnia komplikacji miejscowych stosunków narodowościowych. Skoro wciąż nie sposób ustalić, ilu naszych rodaków zamieszkiwało Ukraińską SRS, jak mieli Niemcy w 1943 r. trafnie kwalifikować narodowość rozstrzelanych? Na podstawie prowadzonych dzisiaj kwerend archiwalnych liczbę polskich ofiar zbrodni winnickiej lokalni badacze z Podola szacują na ok. 3 tys. czytaj dalej…
Kresy24.pl/dorzeczy.pl/ab
1 komentarz
peter
19 stycznia 2018 o 03:43Zadnego komentarza ? Ah jasne temat nie dotyczy Kresow