W czasach przed – i powojennej Rosji sowieckiej, życie człowieka było nic nieznaczącym elementem w machinie represji. Kto wpadł w jej tryby, nie było dla niego ratunku. Los Marcina Szpirki, Polaka z Podola, zamordowanego przez NKWD w 1938 roku, jest typowy dla tego okresu.
Na trop Marcina Szpirki wpadli specjaliści z Centrum „Praszczur”, którym Jurij Hrycuk zlecił zbadanie swego rodowodu. Przeglądając zasoby Archiwum Państwowego Obwodu Winnickiego, natrafili na akta sprawy jego dziadka, Marcina Szpirki. Jak mówi Jurij Hrycuk, po tym, jak dziadka w 1937 roku zabrali funkcjonariusze NKWD, o dalszym jego losie członkowie rodziny nie wiedzieli nic. Myśleli, że wywieziono go dokądś, być może na Syberię. Sąsiedzi twierdzili, że do Baru.
Z odnalezionych akt jednoznacznie wynika, że został rozstrzelany w Winnicy wkrótce po aresztowaniu. Kiedy eksperci upewnili się, że odnalezione dokumenty z całą pewnością dotyczą dziadka klienta, zaprosili Jurija Hrycuka wraz z córkami, by osobiście zapoznał się z nimi. Mężczyzna z wielkim wzruszeniem, trwogą, ale i radością – jak opowiada – przeglądał archiwalia. Akta represjonowanego czyta się tak, jakby czytało się książkę o czyimś życiu.
Są tam postacie, wydarzenia, fabuła, okoliczności. Są „postanowienia”, „stemple”, wyroki. Jest początek, rozwinięcie, zakoń- czenie. Są też kluczowe momenty. Ważnym szczegółem w aktach Szpirki był wpis o narodowości. Jak podaje postanowienie sądu: „prowadził działalność kontrrewolucyjną wśród ludności, rozpowszechniał wpływ polsko-patriotyczny”. Czy naprawdę Szpirko działał w ten sposób? Już się tego nie dowiemy.
Jednak o jego narodowości mówili wszyscy świadkowie i informatorzy, specjalnie ją podkreślając. Marcin Szpirko urodził się w 1882 roku we wsi Malczewce w powiecie barskim (obwód winnicki). Służył w carskim wojsku, najprawdopodobniej brał udział w I wojnie światowej. Miał żonę Annę i troje dzieci: dwie córki – Ruśkę i Józię oraz syna Karola. Z opisu mienia wynika, że na jego majątek składały się: gospodarka, dwa konie, krowa, dom, stodoła i szopa.
Według zeznań świadków – przewodniczącego rady wiejskiej, listonosza, rolnika biedaka i sanitariusza – Szpirko był członkiem kółka różańcowego, regularnie chodził do kościoła, wypowiadał się przeciwko działaniom władz sowieckich oraz wzywał do bojkotu kołchozów. Sam przyznał się jedynie do modlitwy w kółku różańcowym. Jak mówił, było to kółko religijne, w którym po zamknięciu kościoła ludzie zbierali się u jednego z parafian, by wspólnie się modlić.
To wystarczyło, by go oskarżyć i wydać wyrok. Mieć własne zdanie i wypowiadać je publicznie w tamtych czasach nie było wolno. Tym bardziej rozmawiać na temat władzy sowieckiej. A także chodzić do ko- ścioła, co oceniano jako działalność kontrrewolucyjną! Przyjaźń z księ- dzem była „sprzeczna z prawem”. Niebezpiecznie było opowiadać o listach z Polski, a jeszcze większym przestępstwem – jak wynika z zeznań listonosza – była odmowa prenumeraty gazety sowieckiej!
W protokole przesłuchania zapisana jest odpowiedź Marcina Szpirki: „Po cholerę potrzebna jest mi wasza gazeta, dam sobie radę bez niej, czytajcie sami”. Podczas przeszukania nie znaleziono nic, oprócz dowodu osobistego – mówi się w protokole. Lektura akt sprawy wywołuje mieszane uczucia i wiele pytań, na przykład, gdy oglądamy dokument o anulowaniu dowodu osobistego. Po co, dlaczego?
Odpowiedź przynosi następna strona. Jest to wyciąg z aktu: „Postanowienie Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS i Prokuratora z dn. 16 stycznia 1938 roku. Protokół nr 798 o rozstrzelaniu Szpirki Marcina, wykonano w dniu 1 lutego 1938 roku o godz. 24. Winnica, USRS”. Niczym chichot historii brzmi kolejny dokument, tym razem z 1989 roku: „Orzeczenie odnośnie do Szpirki Marcina, aresztowanego 27.12.1937 r., oskarżonego zgodnie z art. 54-4, 54-10 UK USRS o prowadzenie kontrrewolucyjnej działalności nacjonalistycznej.
Na mocy decyzji NKWD ZSRS z dn. 16 stycznia 1938 rozstrzelanego 1 lutego 1938. Ulega działaniu art. I Dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRS z dn. 16 stycznia 1989 r. O dodatkowych działaniach w zakresie ustalenia sprawiedliwo- ści wobec ofiar represji, które miały miejsce w okresie lat 30-40 i początku lat 50”. Szkoda, że opamiętanie przyszło tak późno, że trzeba było śmierci milionów istnień ludzkich, by przyznano się do strasznej pomyłki, uznano niesprawiedliwość wykonanych czynności.
Badacz genealogii Wiktor Dołecki tak komentuje akta Marcina Szpirki: – Sprawa zawiera typowy zestaw dokumentów: postanowienie Decyzja o rozstrzelaniu Polaka Marcina Szpirki przez NKWD o aresztowaniu, nakaz aresztowania, protokół przeszukiwania, ankieta aresztowanego, opinia z rady wiejskiej, protokół przesłuchania oskarżonego, protokół przesłuchania świadków, orzeczenie skazujące, wyciąg z protokołu rozstrzelania, dokument o rehabilitacji. Podobnych spraw winnickie archiwum zwiera bardzo dużo.
– Ciekawe jest to, że wszystkie zarzuty i zeznania świadków przeciwko Polakom są jednakowe, mimo że sprawy pochodzą z różnych miejscowości, a nawet regionów – relacjonuje Wiktor Dołecki.
– W sprawie Szpirki napotykamy jako świadków osoby trzecie (informatorów). Zdarzało się też inaczej. Jedynym potwierdzeniem „przestępstwa” były wzajemne doniesienia oskarżonych, często przy tym w czasie pierwszego przesłuchania odrzucali zarzuty, podczas następnych zaś – składali zeznania przeciwko sobie i innym uczestnikom sprawy. Wydaje się, że celem tych spraw było zniszczenie aktywnych ludzi, którzy nie zgadzali się z polityką władz komunistycznych.
Większość rozstrzelanych miała doświadczenie prowadzenia działań bojowych i była w stanie zorganizować opór. Było to celowe ludobójstwo za to, czego te ofiary nie robiły, ale teoretycznie mogły dokonać w przyszłości.
– Bardzo się cieszę, że udało się znaleźć informacje o dziadku – mówi Jurij Hrycuk. – Przykro wiedzieć, że został rozstrzelany, ale jednocześnie pojawia się szacunek wobec mojej rodziny, mojego przodka. Ponieważ nie bał się, bronił swoich przekonań. Świadomość tego, że przodkowie mieli mocną pozycję, inspiruje, abym był silny i dumny z mego rodu.
Jeżeli chcieliby Państwo otworzyć nieznane karty z życia przodków, zapraszamy do winnickiego Centrum Badania Genealogii „Praszczur”: +38 (063) 141-76-02; +38 (097) 705-01-24; (0432) 60- 34-21,
pr******@gm***.com
, http:// prashhur.com
opracowanie Irena Rudnicka
Słowo Polskie, Sierpień 2015 nr 8 (37)
1 komentarz
Tomasz Nowak
17 lipca 2016 o 20:09Wygląda na to, że dostęp do akt w Winnicy jest dość prosty. Czy nie powinien ktoś tego materiału przebadać kompleksowo, w ramach badań na zagładą dalszych Kresów, nad „Operacją polską”?