Portal The Atlantic przekazał nieprawdopodobne informacje: Rosja kupuje od USA zdjęcia satelitarne do ataków na Ukrainę. Źródło publikacji twierdzi, że liczba przypadków, gdy po zakupie zdjęć natychmiast następuje atak, jest zbyt duża, by traktować to jak zbieg okoliczności.
Rosyjskie ataki dalekiego zasięgu z użyciem rakiet manewrujących najprawdopodobniej przeprowadzane są z wykorzystaniem zdjęć satelitarnych dostarczonych przez amerykańskie firmy, pisze Greame Wood na łamach amerykańskiego magazynu The Atlantic, powołując się na ukraińskie źródło wojskowe.
Według autora materiału, sekwencja jest prosta: satelita robi zdjęcia na zamówienie danego miejsca, a kilka dni lub tygodni później trafia w nie wraża rakieta. Czasami inny satelita wykonuje dodatkowe zdjęcia, być może w celu sprawdzenia rozmiaru zniszczeń – pisze gazeta.
„Liczba zbiegów okoliczności, gdy po zakupie zdjęcia następuje atak, jest zbyt duża, aby mogła być przypadkowa”
Magazyn pisze, że podejrzanych przypadków jest zbyt dużo aby traktować je jak zbieg okoliczności. A ponieważ wiele firm zajmujących się zdjęciami satelitarnymi oferuje listę zarchiwizowanych zdjęć, opatrzonych datami i współrzędnymi, można przejrzeć dziesiątki tysięcy zdjęć wykonanych na Ukrainie i zauważyć sugestywnych prawidłowości.
The Atlantic zauważa, że takich przypadków są setki. Podaje przykłady lotniska pod Mirhorodem, atak na Międzynarodowe Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa w obwodzie lwowskim. Pod koniec stycznia tego roku ktoś zlecił firmie komercyjno-satelitarnej wykonanie świeżych zdjęć Kijowa, tuż przed uderzeniem w miasto ostrzału rakietowego.
Ukraina twierdzi, że monitoruje przeloty rosyjskich satelitów. Ba, do niedawna zakładała, że sojusznicze satelity nie są dostępne dla Rosji.
„Jakieś sześć miesięcy temu nie mogliśmy sobie wyobrazić, że prywatne firmy będą sprzedawać zdjęcia satelitarne we wrażliwych obszarach. Trudno jednak uwierzyć, że te zbiegi okoliczności są przypadkowe” – powiedział gazecie anonimowu ukraiński urzędnik wojskowy.
Ministerstwo Obrony Ukrainy podejrzewa, że Rosja kupuje zdjęcia satelitarne od Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem firm zewnętrznych.
„Zamawianie zdjęć od tych firm jest łatwiejsze niż myślisz. Nieaktualne, rozmazane zdjęcia można bezpłatnie publikować w Mapach Google. Świeże, wyraźne obrazy tego, czego chcesz, a czego nie chcesz, rozbić na kawałki, kosztują nieco więcej – pisze magazyn. – Firmy oferują zaskakująco szybkie terminy realizacji za cenę kilku tysięcy dolarów. Krótszy czas realizacji i wyższa rozdzielczość zwiększają koszty.’
Publikacja przypomina, że dwie największe firmy zajmujące się komercyjnym obrazowaniem satelitarnym w Stanach Zjednoczonych to Maxar i Planet.
„Obie dostarczyły zdjęcia ukraińskich miejsc, w które później uderzyły rosyjskie rakiety. Obie podkreśliły, że dokładnie weryfikują swoich klientów i przestrzegają amerykańskich przepisów, które od początku wojny zabraniają transakcji z Rosją. Firma Maxar odmówił komentarza na temat konkretnych przypadków zamówień podejrzanych obrazów na Ukrainie, ale stwierdza, że „na początku marca 2022 r. zaprzestała wszelkich relacji biznesowych z rosyjskimi organizacjami, w tym ze sprzedawcami”.
Planet twierdzi, że udostępnia zdjęcia „odpowiedzialnym podmiotom, takim jak rządy, organizacje pomocowe i media” oraz „dokładnie pracuje, aby uniknąć możliwości niewłaściwego wykorzystania i nadużyć” – czytamy w publikacji.
1 komentarz
Jagoda
18 marca 2024 o 21:46Jak to mówią żaden pieniądz nie śmierdzi !