15 sierpnia 1920 zatrzymany został pochód bolszewickiej Rosji na zachód. Walki pod Warszawą trwały już od 12 sierpnia, a polskie decydujące kontruderzenie ruszyło 16 tego miesiąca – więc możemy mówić o kilku dniach zwycięstwa, nie o jednym. To jedna z najważniejszych dat w naszej historii. Na pamiątkę tego wydarzenia obchodzimy dziś Święto Wojska Polskiego. Waga Bitwy Warszawskiej jest ogromna. Wielu będzie dziś mówić (słusznie) o ocaleniu Europy przed komunistycznym potopem – ja spojrzałbym na bitwę z nieco innego punktu widzenia – pisze historyk i dyrektor Instytutu Polskiego w Kijowie Robert Czyżewski.
Świadomość historyczna w społeczeństwie polskim – szczególnie w jego elitach – była wtedy dość wysoka i nie napawała optymizmem. Chwała oręża I Rzeczpospolitej dawno przeminęła i po Wiktorii Wiedeńskiej 1683 roku, próżno był szukać wygnanych wojen – w najlepszym przypadku wygrane bitwy w przegranych powstaniach, albo sukcesu u boku kogoś innego (Napoleon)… Tak, byliśmy dumni z minionej chwały i heroizmu przegranych powstań, ale całe doświadczenie historyczne ponad 200 lat, wskazywało na niezdolność do zwycięstwa. Jak długo można „chwalebnie” przegrywać…?
Ten sukces był nam potrzebny jak powietrze – przywrócił wiarę w siebie. Pamięć o nim dodawała siły w ciężkich czasach II Wojny Światowej i w okresie komunistycznego zniewolenia. Dodaje siły i dziś.
Nie zapomnijmy dziś o tych, którzy byli wtedy z nami. Przemilczmy tych, którzy wtedy życzyli nam klęski, a było ich sporo…
Pamiętajmy dziś o Polskiej Królowej, która właśnie obchodzi swoje święto – Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Czy zwycięstwo było „Cudem nad Wisłą” za Jej wstawiennictwem? Proponuję od razu wariant dla niewierzących. Tak, był to cud – przynajmniej mobilizacji społeczeństwa, dla którego wiara była wtedy niesłychanie ważna – i w świadomości polskich żołnierzy bronili oni też chrześcijaństwa. Nie zapomnijmy maryjnego depozytariusza na ziemi – nuncjusza stolicy apostolskiej Achille Rattiego (późniejszy Pius XI), który pozostał w Warszawie dodając siły ojej obrońcom.
Pamiętajmy amerykańskich lotników-ochotników walczących po naszej stronie. Nie zapomnijmy pomocy Węgier – bez przysłanych nam 12 sierpnia amunicji i broni zwycięstwo byłoby niemożliwe.
Przede wszystkim pamiętajmy jednak sojusznika ukraińskiego. Ani razu nie uczestniczyli ukraińscy żołnierze w uroczystościach w Warszawie, a przecież wojsko ukraińskie przelewało wtedy krew za wolność Polski. Różnie bywało w naszej historii – pielęgnujmy pamięć tego, co nas łączy.
Robert Czyżewski
Ilustracja: Obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”, 1930
Artykuł pochodzi z profilu Autora na Facebooku
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!