Agresja Rosji wobec Ukrainy popchnęła Zachód do współpracy z dyktatorskimi i autorytarnymi reżimami przestrzeni postsowieckiej – mówił białoruski dysydent Andriej Sannikow podczas konferencji zorganizowanej 10 grudnia w Dniu Praw Człowiek na Uniwersytecie Warszawskim.
„Nie mogę zrozumieć co się dzieje. Słusznie nazywamy wydarzenia w Ukrainie „rewolucją godności”. Z szacunkiem mówimy o powstaniu ukraińskiego narodu, jego walce o wolność i prawa człowieka. Cały demokratyczny świat poparł tę walkę. Jednocześnie, wydarzenia te w jakiś sposób pchnęły Zachód do współpracy z dyktatorskimi i autorytarnymi reżimami przestrzeni postsowieckiej, przede wszystkim na Białorusi. Doprowadziło to do gwałtownego pogorszenia się sytuacji w sferze praw człowieka w moim kraju – mówił były kandydat na prezydenta w wyborach z 2010 roku Andriej Sannikow podczas konferencji.
– Jesteśmy tutaj, nie tylko przy okazji Dnia Praw Człowieka, ale także w przeddzień czwartej rocznicy najbardziej brutalnego w historii współczesnej Białorusi, rozpędzenia pokojowego protestu przeciwko sfałszowanych wyborów prezydenckich. Nowa fala represji, która rozpoczęła się 19 grudnia 2010 roku, trwa. Dowodem na to jest, przede wszystkim, niedawno opublikowany raport Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, w którym wiele się mówi o torturach w więzieniach i zakładach karnych. Na Białorusi zastrasza się nie tylko więźniów politycznych, ale także zwykłych ludzi, z których wielu jest w więzieniach niesłusznie. W moim kraju odtworzony został systemu Gułag. Już teraz przygotowuje się bazy dla „pasożytów”, ale w rzeczywistości – chodzi o to, żeby rozprawić się z dysydentami.
Nie można pomóc Ukrainie, nie zauważając masowego łamania praw człowieka w krajach sąsiednich. Próba rozwiązania problemu agresji rosyjskiej na Ukrainie przy pomocy dyktatora Łukaszenki, który jest u władzy od ponad dwudziestu lat, będzie prowadzić do nowych konfliktów, sprzeczności i problemów dla samej Unii Europejskiej. Jestem przekonany, że UE potrzebuje teraz pilnie nowego podejścia i myślenia strategicznego, który będzie oparty na zasadach i wartościach.
Obserwujemy teraz, że deklarowanej na Zachodzie chęci pomocy Ukrainie często towarzyszy niechęć do choćby minimalnych ograniczeń, choć nie można ich nijak porównać z ofiarami ukraińskiego narodu, który oddaje życie za wolność i niepodległość.
W Europie zachodzą niebezpieczne procesy. Byłem zszokowany, gdy usłyszałem oświadczenie czeskiego wiceministra spraw zagranicznych Petera Druláka, który powiedział, że jego kraj musi przezwyciężyć nie tylko neoliberalizm Vaclava Klausa, ale również neokonserwatyzm praw człowieka Vaclava Havla. To straszne słowa wypowiedziane przez przedstawiciela kraju, który służy jako przykład dla wszystkich pokojowych przemian demokratycznych. Dlatego wzywam was, byście włączyli się do polityki europejskiej i nie zapominali o Białorusi”- powiedział Sannikau.
Obecny na konferencji były ambasador Polski na Białorusi Mariusz Maszkiewicz był bezpośrednim świadkiem ustanowienia dyktatury na Białorusi. Według niego, największy błąd Europy polega na tym, że problemowi łamania praw człowieka obecnie poświęca się znacznie mniej uwagi niż wcześniej.
„Jeszcze w czasach sowieckich Polska był zagorzałym obrońcą praw człowieka na przestrzeni postradzieckiej. Nie tylko wspólna historyczna droga pozwala nam mówić naszym wschodnim sąsiadom – Białorusi i Ukrainie, o znaczeniu wartości europejskich, ale jest cały szereg powodów.
Znam, Andrieja Sannikowa od 1994 – 95 roku, kiedy był wiceministrem spraw zagranicznych. Kiedy byłem ambasadorem w Mińsku (1998-2002), Sannikau był już dysydentem. Celem polskiej polityki zagranicznej było monitorowanie przestrzegania praw człowieka i pomocy ludziom takim jak on. Od 1994 roku, na Białorusi zaczął się tworzyć autorytarny reżim, który w rzeczywistości był projektem mającym przywrócić Związek Radziecki.
Na dzień dzisiejszy problem praw człowieka w polityce europejskiej nie jest już tak wyrazisty. O ile wcześniej, w pierwszej kolejności wspierano demokrację, teraz priorytetem są projekty humanitarne i rozwojowe. Ktoś twierdzi, że to jest wpływ systemów postkomunistycznych, efekt wpływu gospodarczego i biznesu, które były bazą do utworzenia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a później Unii Europejskiej, ale teraz łamie się tradycyjny system wartości europejskich…” – mówił były dyplomata.
Przedstawiciel Norweskiego Komitetu Helsińskiego Berit Lindeman wezwała do nałożenia sankcji wobec dyktatorskich reżimów. „Innych sposobów wpływania na sytuację w takich krajach jak Białoruś nie ma” stwierdziła obrończyni praw człowieka.
Kresy24.pl za charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!