Lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka wezwał UE do rozszerzenia listy białoruskich urzędników podlegających sankcjom wizowym. O tym, czy istnieją inne możliwości wpływania na władzę, i dlaczego liderzy opozycji nie powinni wzywać do sankcji, próbowało odpowiedzieć internetowe wydanie gazety ” Zawtra twojej strany.”
-Nie znajduję na razie żadnych podstaw, by wycofać kogokolwiek z listy osób z zakazem wjazdu na terytorium Unii Europejskiej. Wręcz przeciwnie, lista jest niepełna – powiedział Lebiedźka. – Wśród pretendentów do wpisania na listę tych osób, wobec których istnieją ograniczenia wizowe i finansowe, powinien znaleźć się jeszcze nowy Prokurator Generalny i szef Komitetu Śledczego, obecny szef KGB.
Na sytuację na Białorusi to nie wpłynie
– Sytuacja, w której wizowe ograniczenia dotykają konkretnych osób ogranicza się do tego, że wpływa jedynie na sytuację poszczególnych ludzi, ale nie na rządzący reżim- uważa komentator polityczny Pawlik Bykowskij z gazety „Biełarusy i rynok”. Według niego lista jest dość obszena, i główni aktorzy białoruskiej sceny politycznej już się na niej znaleźli.
– Znaczenie ma jedynie to, czy umieszczono na niej Aleksandra Łukaszenkę i jego dzieci. Jedynie to może być przedmiotem dyskusji – uważa ekspert.
A co do urzędników niższego szczebla, to umieszczenie ich na liście osób pozbawionych prawa wjazdu do UE, nie wpłynie na sytuację w kraju.
Czy nie ma innych instrumentów wpływania na reżim?
Przewodniczący komisji prawnej Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Gary Poganiajło proponuje, by nie postrzegać zagadnienia sankcji wizowych z pozycji ich efektywności w konkretnych sytuacjach dzisiaj:
– Sankcje powinny być stosowane przy uwzględnianiu faktu, że społeczność międzynarodowa nie posiada innych instrumentów oddziaływania. Jak mówi prawnik, – wydaje się, że te mizerne sankcje w jakiś sposób wpływają na samopoczucie urzędników, którzy są w pełni świadomi tego, że ponoszą karę za naruszenia praw człowieka na Białorusi, w szczególności gdy mają w nich swój udział, lub tylko przymykają na nie oczy.
– Sankcje powinny mieć miejsce. Prędzej czy później sytuacja w kraju się zmieni, a potem możemy rozmawiać o zawężenie kręgu tych, którzy podlegali sankcjom wizowym. Ale dziś jest to realne narzędzie oddziaływania zarówno na rząd jako całość, jak i na konkretnych urzędników – podsumowuje Gary Poganiajło.
Prawnik podkreśla, że już dziś należy opracować projekt ustawy lustracyjnej, która zostanie wdrożona na Białorusi w momencie, kiedy stanie się ona państwem w pełni demokratycznym.
– Ale o tym powinni wiedzieć obecni urzędnicy, ponieważ projekt lustracyjny będzie dotyczył właśnie ich. A więc kiedy zostanie już przyjęty, zostaną zastosowane wobec nich środki, które będą w projekcie wymienione. Przede wszystkim dotknie on urzędników , którzy popełnili rażące naruszenia praw człowieka na Białorusi – podkreśla prawnik. – Odpowiedzą za tę tyranię, bezprawne wyroki, tortury, prewencyjne zatrzymania, konfiskaty majątku, i tak dalej.
Liderzy opozycji nie powinni mówić o sankcjach
Oceniając oświadczenie lidera ZPO, dotyczące rozszerzenie sankcji wizowych, Pawliuk Bykowskij zauważa, że liderzy opozycji nie powinni mówić o sankcjach, ponieważ „mogą skupić na sobie negatywne oceny wyborców. Ekspert podkreśla, że opozycja dość długo nie „podpisywała się pod tym, że jest inicjatorem sankcji”.
Kresy24.pl/belaruspartizan.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!