Pierwsza wojna światowa i towarzyszący jej niewidzialny jak do tej pory rozlew krwi stały się straszną tragedią dla całego świata. Elity polityczne państw walczących w ten sposób dążyły do nowego podziału stref wpływów, a przywódcy narodów ujarzmionych, niemający sposobności tego rozlewu powstrzymać, pocieszali się nadzieją skorzystania z sytuacji, by ich narody uzyskały po wojnie wolność i niepodległość. Polacy pod tym względem bez wątpienia przodowali, mieli bowiem bardziej niż ktokolwiek tragiczne doświadczenie – na ich ziemiach trwały zacięte walki, kraj rujnowano, a ludzi zabijano, rzesze ludności zostały zmuszone do uchodźstwa, mężczyzn włączono do armii zaborczych, gdzie ci walczyli o interesy obcych państw i nieraz zmuszeni byli do strzelania do swoich rodaków.
Dodawał otuchy jedynie fakt, że w wojnie walczyły ze sobą państwa zaborcze, na sprzecznych interesach których Polacy spodziewali się osiągnąć rozwiązania korzystne dla narodu polskiego i odrodzić własne państwo. Niemal na początku wojny w składzie armii Austro-Węgier z inicjatywy Józefa Piłsudskiego sformowano polskie legiony.
W odpowiedzi na to polskie jednostki pojawiły się w armii rosyjskiej. Pozwalając na tworzenie polskich oddziałów, rządy walczących imperiów chciały wykorzystać zapał narodowy Polaków, lecz nie dawały jakichkolwiek bliżej określonych obietnic politycznych. Dopiero w listopadzie 1916 r. rządy Niemiec i Austro-Węgier ogłosiły utworzenie pod swą kontrolą Królestwa Polskiego i Tymczasowej Rady Stanu. Neutralizując inicjatywę państw centralnych, w grudniu 1916 r. Rosja zapowiedziała stworzenie Polski ze wszystkich trzech części. W styczniu 1917 r. tę zapowiedź poparły Anglia, Francja i USA.
Po rewolucji lutowej w Rosji rozpoczął się proces demokratyzacji społecznej i politycznej, w tym i formowanie różnego rodzaju organów narodów zamieszkujących Rosję. Wojskowi Polacy z armii rosyjskiej w ramach owej demokratyzacji powołali do życia Naczelny Polski Komitet Wojskowy, tzw. Naczpol (później – Naczelną Radę Polskich Sił Zbrojnych), za najważniejsze zadanie którego uważano tworzenie polskich formacji wojskowych. W warunkach degradacji armii rosyjskiej, dowództwo wojskowe, szczególnie Ławr Korniłow, zaczęło traktować polskie jednostki jako przeciwwagę rozpropagowanym przez bolszewików oddziałom. Trzy polskie korpusy powstały na Białorusi, w Besarabii i Ukrainie. Po dojściu do władzy bolszewików w październiku 1917 r. i zawarciu między nimi a państwami centralnymi pokoju w marcu 1918 roku, los tych korpusów układał się podobnie: korpus na Białorusi po krótkim stawieniu oporu bolszewikom odszedł na teren, okupowany przez Niemców, i na ich rozkaz został demobilizowany, korpus w Ukrainie został rozbrojony przez Austriaków, korpus z Besarabii odszedł na Ukrainę i po stoczonej pod Kaniowem bitwie z Niemcami, skapitulował. W listopadzie 1918 r. I wojna światowa dobiegła końca, państwa centralne poniosły porażkę i 11 listopada Polska ogłosiła niepodległość. Taki był ogólny przebieg wydarzeń przed powstaniem Samoobrony Grodzieńskiej.
Grodno i Grodzieńszczyzna od września 1915 r. przebywały pod okupacją niemiecką. Podczas okupacji narody z a – mieszkujące teren Ober-Ostu (okupowane przez Niemców wschodnie ziemie polskie, nadbałtyckie i białoruskie), uzyskały jedynie prawo do nauczania swych dzieci w języku ojczystym i stworzenia organizacji pomocy ofiarom wojny. Polacy skorzystali z prawa, by rozwinąć siatkę własnych szkół i zacząć działalność społeczną. Sytuacja narodowościowa była bowiem dla Polaków korzystna: w rezultacie uchodźstwa ludności prawosławnej, np. w powiecie grodzieńskim według niemieckich danych z 1916 r. było 72% katolików, 16% prawosławnych, 11% żydów i 1% innych. Katolicy tradycyjnie garnęli się ku polskości.
W Grodnie w 1916 r. w porównaniu z 1914 r. liczba ludności zmalała niemal dwukrotnie i wynosiła 24 tys. osób, w tym: 15,5 tys. Żydów, co stanowiło 63,5%, 7,5 tys. Polaków – 31%, 570 Rosjan – 2,4% i 465 Białorusinów – 2%. Szczególnie wyludniały te powiaty, gdzie prawosławni stanowili większość. Według stanu na dzień 21-22 kwietnia 1919 r. w powiecie słonimskim o trzy czwarte zmalała liczba mieszkańców. Wzmocniło to istotnie pozycję Polaków, którzy pozostali najbardziej wpływowymi gospodarzami tych ziem.
Przedstawiciel niemieckiego sztabu generalnego w Wilnie Beckerath pisał w sprawozdaniu z 1917 r.: «Nie doceniono w Berlinie nie tylko liczebnej siły polskości, ale też politycznego i ekonomicznego znaczenia tego elementu. Oficjalne statystyki rosyjskie, które tutaj znaleźliśmy, a które zupełnie nie odpowiadają współczesnym naukowym wymogom takich badań, są zapewne sfałszowane na niekorzyść Polaków, których istotna siła i znaczenie występowały na każdym kroku z oczywistością. Nasz spis z 1916 r. udowodnił, że znaczenie Polaków jest na Litwie nieporównanie potężniejsze niż przypuszczano, a do tego, Polacy są tam jedynym elementem posiadającym wybitne umiejętności polityczne i twórcze. Jeśli jest możliwe rządzić bez nich w czasie wojny, w czasie pokoju rządzenie przeciw nim zdaje się być nie tylko trudnym, ale nawet niebezpiecznym, gdyż inne narodowości na Litwie nie są zdolne dać żadnego poważnego i stałego punktu oparcia».
Kierownictwo Ober-Ostu poszło jednak inną drogą: oceniwszy stopień zagrożenia własnym interesom ze strony Polaków, zaczęło czynić im przeszkody wyraźnie popierając Białorusinów i Litwinów w sprawie szkolnictwa i obiecując Litwinom pomoc w tworzeniu własnego państwa z Wileńszczyzną i Grodzieńszczyzną włącznie. Niemcy mieli decydujący wpływ na rozwój sytuacji na tych ziemiach i po przegranej w I wojnie światowej – w odróżnieniu od zachodu, na wschodzie byli zwycięzcami i nadal pozostawali potęgą, z której należało się liczyć, a przynajmniej zamieszkującej te ziemie ludności. Na podstawie umowy z państwami Ententy Niemcy mieli pozostawać na wschodzie, będąc swoistą barierą na szlaku armii bolszewickiej, dążącej do rewolucji światowej. Co prawda po rewolucji w Niemczech w wojsku pojawiły się na wzór Rosji Sowieckiej rady żołnierskie, które samodzielnie podejmowały decyzje o ewakuacji do Niemiec, sympatyzowały z bolszewikami i stopniowo przekazywały im opuszczane przez wojsko tereny (w tej sprawie z żołnierzami byli solidarni oficerowie, mający antypolskie nastawienie po skutecznym dla Polaków powstaniu wielkopolskim i rozbrajaniu Niemców na terenie Polski), lecz kryzys w armii niemieckiej nigdy nie osiągnął takiego poziomu jak w armii rosyjskiej po rewolucji lutowej, i Niemcy pozostawali w Grodnie i okolicach do końca kwietnia 1919 r.
Pod koniec października 1918 r. powstał w Grodnie Polski Komitet Demokratyczny, z inicjatywy którego odbył się zjazd powiatowych rad narodowych. Na zjeździe wybrano Radę Naczelną Ziemi Grodzieńskiej w składzie ks. Leon Żebrowski (prezes), Stanisław Iwanowski (wiceprezes) oraz Antoni Żaboklicki (sekretarz). W najbliższym czasie celem nadrzędnym organizacji stało wsparcie moralne i finansowe tworzonych oddziałów zbrojnych, sygnałem do utworzenia których była ostateczna kapitulacja Niemców na froncie zachodnim. W następstwie klęski Niemiec w I wojnie światowej «czerwona» Rosja już 17 listopada 1918 r. podjęła działania zbrojne zmierzające do opanowania terytoriów utraconych po 1914 r. Przewidując taką ewentualność, polscy ziemianie z Litwy i Białorusi, zrzeszeni w Komisji Litewskiej, powołali w Warszawie Związek Obrony Kresów, a następnie Komitet Obrony Kresów jako organ wykonawczy Związku Obrony Kresów i Komisji Litewskiej. Komitet Obrony Kresów miał wedle swego programu stanowić organ «wysiłku społecznego, mającego na celu okazywanie pomocy władzom wojskowym przy formowaniu i zaopatrywaniu oddziałów wojskowych, przeznaczonych na front wschodni, oraz opiekę nad żołnierzem polskim tychże oddziałów, władzom zaś cywilnym przy zaopatrywaniu ludności cywilnej zajmowanych przez wojska polskie terenów».
W porozumieniu z Polską Organizacją Wojskową (POW) w szeregu miejsc, m.in. w Mińsku, Wilnie, Grodnie, Lidzie, Szczuczynie, Ejszyszkach, przystąpiono do tworzenia oddziałów samoobrony Litwy i Białorusi. Jednocześnie na życzenie przedstawicieli Komitetu Obrony Kresów na terenie niepodległej już Polski, w Ostrowi Mazowieckiej, rozpoczęto tworzenie Dywizji Litewsko-Białoruskiej.
Podstawy, na których opierało się tworzenie dywizji, opisał Naczelny Wódz w piśmie do gen. Iwaszkiewicza z dn. 26.11.1918 r. tymi słowami:
«Dla uchronienia Polaków i mienia polskiego na Kresach Wschodnich Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich zamierza stworzyć dywizję litewsko-białoruską, względnie ująć już tam istniejące związki.
Społeczeństwo polskie przez Komitet Obrony Kresów Wschodnich niesie pomoc we wszystkich kierunkach». Z nominacji Warszawy dowódcami formacji polskiej samoobrony w Wilnie wyznaczono gen. Eugeniusza Kątkowskiego, w Mińsku – gen. Władysława Wejtkę, a w Grodnie – płk. Władysława Podgurskiego. Szczególną aktywność przejawiał gen. Wejtko, który otrzymał nominację Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego do kierowania całą konspiracją kresową. Jego zamiarem było nadanie samoobronie cech wojska regularnego.
Józef Piłsudski mianował go 8 grudnia 1918 r. dowódcą Samoobrony Krajowej Litwy i Białorusi. Wówczas generał przystąpił do tworzenia brygad samoobrony formacji wojskowego charakteru. Formacje tworzone były z myślą o obronie tych ziem przed ich zagarnięciem przez bolszewików. Pod koniec grudnia 1918 r. Samoobrona Krajowa Litwy i Białorusi została rozwiązana. Jej członkowie mieli ochotniczo wstępować do Wojska Polskiego, a gen. Wejtko otrzymał nominację na dowódcę Okręgu Wojskowego Litwy i Białorusi.
Dnia 12 listopada 1918 r. na zebraniu 34 wojskowych i cywilnych Polaków miasta Grodna i ziemi grodzieńskiej powołano Radę Wojskową i komendanta Samoobrony. Do prezydium zebrania weszli: prezes – generał Sulewski, wiceprezes – porucznik Śpiewak, członkowie – porucznik Szymański, sztab-rotmistrz Romer i chorąży Stępniewski, któremu powierzono organizację oddziałów wojskowych i werbunek ochotników. Szczególną rolę w organizacji Samoobrony Grodzieńskiej odegrali zdemobilizowani wojskowi Polacy z byłej armii rosyjskiej oraz korpusów wschodnich, zwłaszcza I Korpusu, którym dowodził Dowbor-Muśnicki, a także księża katoliccy z dziekanem grodzieńskim księdzem prałatem Leonem Żebrowskim na czele. Na prezesa Rady Wojskowej wybrano początkowo majora Bronisława Bohaterewicza, który zrzekł się tej funkcji, uważając, że z większym pożytkiem będzie pracował na stanowisku oficera liniowego oraz organizatora oddziałów i szkolenia bojowego. Drugim głosowaniem został wybrany na prezesa gen. Mikołaj Sulewski.
W okresie międzywojennym dzień 12 listopada w Grodnie był obchodzony jako Dzień Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej. Zebranie 15 listopada 1918 r. pod przewodnictwem prezydium Rady w liczbie 150 oficerów i żołnierzy zatwierdziło następujący sztab: naczelnik załogi – generał Sulewski, szef sztabu – porucznik Śpiewak, starszy adiutant sztabu – porucznik Szymański, młodszy adiutant sztabu – chorąży Lewoniec, komendant formujących oddziałów – kapitan Jackiewicz, adiutanty – kapitan Szymański i podkapitan Luczyński, komendant stacji kolejowej Pajewski, intendant załogi – pułkownik Luczyński. Wyznaczono komendantów następujących gmin: Adamowicze – chorąży Solanko, Sopoćkinie – podkapitan Ignatowicz, Anielmanowo – A. Cydzik, Wiercieliszki – Żydomla – chorąży Półjan, Jermolicze – Olekszyce – podkapitan F. Romański, Indura – chorąży Iwanowski, Wielka Brzostowica – J. Romański, Olszanka – Kopciówka – podporucznik Czuczełowicz, Tołłoczki – porucznicy Rojszyk i Romanowski, Porzecze – porucznik W. Solanko, Nowy Dwór – podchorąży Kuc, Wiercieliszki – Płaskowce – Polnice – sztab-rotmistrz Komar i Szawerski, Hoża – kapitan Michler. 27 grudnia 1918 r. kpt Waśkiewicz został wyznaczony na czasowo pełniącego obowiązki komendanta Nowy Dwór.
Najbliższym swym celem Rada Wojskowa ogłosiła ochronę mienia mieszkańców i utrzymanie porządku i ładu na Ziemi Grodzieńskiej, ponieważ na skutek ściągnięcia przez niemiecką radę żołnierzy w Grodnie naraz bez uprzedzenia wszystkich posterunków i urzędów niemieckich z całego powiatu, teren został wydany na pastwę grabieży. Zostało splądrowano 27 majątków prowadzonych uprzednio przez niemiecki wydział gospodarczy.
Ponadto władze niemieckie domagały się wydania artykułów żywności, które jeszcze ocalały i znajdowały się pod ochroną polskich oddziałów zbrojnych w powiecie. To stawiało Polaków w bardzo trudnym położeniu, wobec wrogiego w tej sprawie stanowiska zarówno oddziałów, jak i ludności. Celem dalszym, o którym nie mówiono w odezwie, ale który pojawił się w raporcie Rady Wojskowej z dn. 16 listopada 1918 r. do Naczelnika Sił Zbrojnych Państwa Polskiego Józefa Piłsudskiego, było oddanie się pod rozkazy Rządu Polskiego, w związku z czym podkreślano, że «biura nasze werbunkowe przy naszych zbrojnych oddziałach dla wspólnego naszego Państwa Polskiego pracują» i proszono «jak najgoręcej o opiekę i pomoc w postaci wysłania do naszej ziemi regularnego oddziału polskiego, dostarczenie nam pewnej liczby oficerów kadrowych, broni i amunicji».
Grzegorz Łukomski i Rafał Stolarski tak opisują początki Samoobrony Grodzieńskiej: «Samoobrona Grodna zorganizowana została nieco później, choć przygotowania organizacyjne rozpoczęto także we wrześniu. Dużą rolę odegrało duchowieństwo katolickie, z powodzeniem wykorzystując swoje wpływy w społeczeństwie. Inspiratorem i twórcą działań był ks. prałat Leon Żebrowski, ówczesny dziekan w Grodnie. Wspierał materialnie, dostarczał broni i żywności, lecz nade wszystko – za pośrednictwem poszczególnych parafii propagował ideę walki o Polskę.
Godna odnotowania była postawa księży w dekanacie grodzieńskim. Pomagali nie tylko moralnie i materialnie, lecz także stawali na czele poszczególnych oddziałów. Przykładem jest chociażby ks. Piotr Mazur, który w Łunnie rozbroił posterunek niemiecki, ks. Józef Bielawski natomiast, na czele kilkunastu żołnierzy Samoobrony zdobył posterunki w Kwasówce i Zaniewiczach, a ks. Józef Zera śmiałym atakiem zdobył Sokółkę. […] Nieliczne siły, jakimi dysponowali powstańcy nie pozwoliły na opanowanie Grodna, gdzie mieścił się silny garnizon niemiecki.
Zdecydowana akcja połączona z zaskoczeniem przeciwnika umożliwiła opanowanie (13 listopada) pobliskich gmin, m.in. zajęto Sopoćkinie, Indurę, Tołłoczki i Mosty. Pozwoliło to na rozszerzenie rekrutacji ochotników z tych terenów i wkrótce wzmocniło liczebnie szeregi powstańcze. Już następnego dnia oddział z Sopoćkiń liczył 60 żołnierzy, w Tołłoczkach zwerbowano dodatkowo 10 ochotników, w pozostałych po kilkunastu.
Ochotnicy wstępowali do szeregów z własną bronią, bądź to przechowywaną od lat w domach rodzinnych lub też pozostawioną przez Niemców i Rosjan w czasie walk frontowych, poczynając od 1914/1915 roku. Najwięcej broni ofiarowała gmina Tołłoczki, gdzie mieszkańcy, przeważnie zaściankowa szlachta, rozbroili trzy niemieckie kolumny gospodarcze, zdobywając około 200 karabinów, ciężkie wozy transportowe i znaczne ilości zapasów żywności. Pozwoliło to na tworzenie regularnego pułku strzelców.
Dużą rolę w tworzeniu Samoobrony Grodzieńskiej odegrała POW, prowadząc wywiad, transportując broń i amunicję, a przede wszystkim szkoląc z zakresu służby wojskowej. Odbywały się one w mieszkaniu Emilii Rossochackiej przy ul. Policyjnej (później gen. A. Listowskiego). Prowadzili je wysłannicy z Okręgu Białostockiego POW». W Żydomli została przerwana łączność telefoniczna, przeprowadzono tam akcję zbrojną przeciwko miejscowej żandarmerii i warcie mostu kolejowego. C.d.n.
Jan KUŹMICKI, Magazyn Polski na Uchodźstwie nr 10/2018
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!