Opozycja ma małe szanse w drugiej turze wyborów samorządowych, głównie z uwagi na silne zaangażowanie formalnego i nieformalnego aparatu państwowego na rzecz Gruzińskiego Marzenia. Niemniej jednak partia rządząca musi się liczyć z coraz większym naciskiem zarówno ze strony własnego społeczeństwa, jak i partnerów międzynarodowych, na uwolnienie byłego prezydenta. Sam Saakaszwili zapewne liczy na pobyt w zamknięciu maksymalnie 3 lata, do następnych wyborów parlamentarnych. Niewykluczone jednak, że liderzy Gruzińskiego Marzenia „pozwolą uciec” byłemu prezydentowi już po wyborach. Jako symbol sprzeciwu wobec skorumpowanej, brutalnej władzy, oraz kolejny problem w relacjach z Zachodem, Saakaszwili może się okazać znacznie groźniejszy zza więziennych krat, niż byłby na wolności – pisze Małgorzata Zawadzka, specjalistka od Kaukazu, specjalnie dla Kresy24.pl.
30 października odbędzie się druga runda wyborów samorządów w Gruzji. Mimo wysokiego wyniku rządzącej partii – która uzyskała ponad 46 proc. głosów w pierwszej turze – najwyższy od lat odsetek głosów osiągnął Zjednoczony Ruch Narodowy (ZRN) – do niedawna pod formalnym, a teraz honorowym przewodnictwem byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Spektakularny powrót do kraju Saakaszwilego zmobilizował zwolenników ZRN do pójścia do urn; zaś jego aresztowanie i osadzenie w więzieniu pociągnęło za sobą masowy protest w stolicy kraju, a także pogłębienie napięcia w relacjach między Gruzją a jej zachodnimi sojusznikami.
Kilkudziesięciotysięczny protest w centrum Tbilisi z 14 października przyciągnął jednak nie tylko zwolenników przywódcy Rewolucji Róż, ale także zmęczoną rządzami Gruzińskiego Marzenia (GM) część społeczeństwa. Choć pozostałe partie opozycyjne odmówiły wzięcia udziału w protestach, to niektórzy ich liderzy i członkowie indywidualnie dołączyli do tłumu
O zatrzymaniu byłego prezydenta w stolicy poinformował 1 października premier Irakli Gharibaszwili. Cała sytuacja była jednak kompromitacją dla gruzińskich służb, które początkowo zaprzeczały informacjom o pobycie Saakaszwilego na terytorium kraju. Udało mu się nielegalnie przekroczyć granicę (prawdopodobnie w ciężarówce wiozącej nabiał, która przypłynęła promem z Ukrainy) i bez przeszkód dotrzeć do stolicy. Media obiegły także kadry z zatrzymania Saakaszwilego, który miał dopić wódkę przed opuszczeniem lokalu, a na posterunek wprowadzano go szeroko uśmiechniętego. Po osadzeniu byłego lidera w więzieniu w Rustawi ogłosił on strajk głodowy, trwający do dziś – Saakaszwili miał już stracić kilkanaście kilogramów, a stan jego zdrowia się pogarsza.
Na Saakaszwilim ciążą dwa prawomocne wyroki (łącznie skazano go na 6 lat więzienia) oraz dwa toczące się postępowania: o sprzeniewierzenie środków państwowych i, jak ogłosiła 20 października gruzińska prokuratura, o nielegalne przekroczenie granicy (za co grozi od 3 do 5 lat pozbawienia wolności). Paradoksalnie, to przekroczenie granicy jest sprawą budzącą najmniej wątpliwości. Polityczne motywowanie zarzutów w pozostałych sprawach (choć nie oznacza to, że nieprawidłowości nie było) podkreślają nie tylko sympatycy, ale i krytycy Saakaszwilego. Przykładowo, skazano go za nadużycie władzy i przekroczenie uprawnień (głównie przez niedopełnienie formalności) w sprawie ułaskawienia funkcjonariuszy zamieszanych w śmierć bankiera Sandro Girgwilianiego – natomiast kontrowersyjny sędzia Lewan Musuridze, który nie zezwolił na ponowne rozpatrzenie tej sprawy, w 2018 roku otrzymał dożywotnią posadę sędziowską. Co więcej, pod koniec sierpnia br. Tbilisi odmówiło przeprowadzenia reformy sądownictwa, rezygnując tym samym z drugiej transzy pożyczki z Unii Europejskiej – 75 mln euro.
Jednocześnie władze ogłosiły, że „nie ma siły, która wyciągnęłaby Saakaszwilego z więzienia”. Prezydent Gruzji, Salome Zurabiszwili, wykluczyła możliwość ułaskawienia swojego poprzednika, natomiast Gharibaszwili posunął się do publicznej „żartobliwej groźby” dołożenia Saakaszwilemu kolejnych zarzutów, jeśli nie będzie „się [dobrze] zachowywał”.
Przez lata taktyka GM, polegająca na straszeniu powrotem Saakaszwilego, odnosiła zamierzony skutek. Podczas, gdy na Zachodzie utożsamia się go głównie z demokratycznymi reformami oraz zwrotem gruzińskiej polityki zagranicznej w stronę UE, NATO i USA, w Gruzji jego rządy – zwłaszcza zaś ostatnie lata – pamiętano inaczej. Dochodziło do rekwirowania atrakcyjnych działek i ruchomości „na rzecz państwa” czy przejmowania biznesów – oraz pobić lub nawet morderstw binzesmenówi przeciwników politycznych. Coraz brutalniej obchodzono się także z protestami i opozycją. Z drugiej strony, dla wielu „Misza” pozostaje symbolem Rewolucji Róż i przede wszystkim przywódcą, który pchnął kraj na drogę rozwoju i wzrostu ekonomicznego – obecnie najbardziej palącej kwestii dla Gruzinów. Rośnie także nowe pokolenie wyborców, niezainteresowanych ani powrotem Saakaszwilego, ani utrzymaniem władzy przez partię Iwaniszwilego. Jednocześnie Saakaszwili od lat zaangażowany jest w ukraińską politykę – zresztą jako obywatel tego państwa – przez co kwestionowany był sens jego przywództwa w ZRN, co zresztą doprowadziło w 2017 roku do rozłamu w partii.
W pewnym stopniu Saakaszwilemu udało się osiągnąć właściwy cel swojego przyjazdu – zmobilizowanie twardego elektoratu ZRN. Co więcej, zawziętość władz co do ścigania byłego prezydenta, przejawiająca się w niedyplomatycznych wypowiedziach liderów GM, dodatkowo pogłębiła napięte stosunki Gruzji z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Regres we wzajemnych relacjach trwa już od dłuższego czasu i składa się na niego zarówno aspekt ekonomiczny, jak i społeczny. Poważnym zgrzytem na linii Waszyngton-Tbilisi było zablokowanie – w dość kuriozalnych okolicznościach – rozpoczętej inwestycji portu w Anaklii, w którą duży wkład miały amerykańskie firmy. Zarówno USA, jak i UE z zaniepokojeniem obserwują coraz częstsze sięganie po niedemokratyczne metody walki politycznej i antyzachodnie wypowiedzi czołowych polityków GM, co postrzegane jest jako jeden z symptomów zbaczania z „europejskiej ścieżki” Gruzji. Tego rodzaju wypowiedzi oraz uderzanie władz w tony niepodległościowe i konserwatywne wynika też z pilnej potrzeby rozbudowy bazy wyborczej. W ten sposób GM zagospodarowuje radykalizujący się, ale i rosnący liczebnie elektorat nacjonalistyczny, głównie poprzez krytykę ruchów LGBT i nieformalnego przyzwolenia na przemoc wobec osób o odmiennej orientacji. Efektem bierności policji w czasie parady równości w Tbilisi w maju b.r. był atak uczestników „antymarszu” na uczestników parady i przedstawicieli mediów – w jego rezultacie ataku na dziennikarzy przez uczestników „antymarszu” zmarł kamerzysta TV Pirweli Lekso Laszkarawa (został wtedy również dźgnięty nożem obywatel Polski, wzięty za przedstawiciela ruchu LGBT).
Kryzys pogłębił fakt wycofania się GM w lipcu z podpisanego 19 kwietnia br. pod egidą Unii porozumienia z opozycją pod pretekstem niepodpisania go przez ZRN. Zgodnie z jego zapisami, jeśli GM uzyskałoby w wyborach samorządowych mniej niż 43 proc., byłoby zobowiązane do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Obecne władze wycofały się z porozumienia, jako argument podając nie przystąpienie do niego ZRN. I choć największa partia opozycyjna podpisała porozumienie 2 września, ze strony rządu nie padły słowa o powrocie do uzgodnionych postanowień. Dwa dni po masowych protestach 14 października przedstawiciele UE i USA spotkali się z politykami opozycji.
Ponieważ Saakaszwili jest obywatelem Ukrainy, prezydent Wołodymyr Zełenski wezwał do ekstradycji gruzińskiego polityka – nie wiadomo jednak nic o podjęciu przez Kijów oficjalnych kroków w tej sprawie. Ciekawym, pobocznym wątkiem tej historii jest opublikowanie przez jedną z ukraińskich deputowanych, Lizę Jaśko, filmiku, w którym wraz z Saakaszwilim deklarują chęć założenia rodziny. Najbardziej zaskoczona tym wyznaniem była żona Saakaszwilego, Sandra Roelofs, do 2016 roku aktywna polityczka ZRN. Do tej pory brak jasnego motywu opublikowania tych materiałów w chwili, gdy raczej szkodziły byłemu prezydentowi.
Frustrację społeczeństwa dodatkowo napędza rosnące bezrobocie i pogarszająca się sytuacja ekonomiczna państwa. W mniejszym stopniu na społeczeństwo wpływają nowe skandale – m.in.: związane z upublicznieniem nacisków na urzędników na głosowanie na partię rządzącą i wycofanie poparcia dla opozycji, a także z nielegalnym nagrywaniem przez służby opozycji oraz działaczy i aktywistów społecznych. Warto podkreślić, że wynik wyborów – dogrywka we wszystkich samodzielnych miastach – może być dla GM niesatysfakcjonujący z uwagi na nakłady finansowe, włożone w kampanię wyborczą. Jak podaje Transparency International Georgia, w okresie od 2 sierpnia do 12 września GM zebrało niecałe 8,3 mln lari w dotacjach na partię, co stanowiło 70 proc. wszystkich dotacji w ogóle.
Opozycja ma małe szanse w drugiej rundzie, głównie z uwagi na silne zaangażowanie formalnego i nieformalnego aparatu państwowego na rzecz GM. Niemniej jednak partia rządząca musi się liczyć z coraz większym naciskiem zarówno ze strony własnego społeczeństwa, jak i partnerów międzynarodowych, na uwolnienie byłego prezydenta. Sam Saakaszwili zapewne liczy na pobyt w zamknięciu maksymalnie 3 lata, do następnych wyborów parlamentarnych. Niewykluczone jednak, że liderzy GM „pozwolą uciec” byłemu prezydentowi już po wyborach. Jako symbol sprzeciwu wobec skorumpowanej, brutalnej władzy, oraz kolejny problem w relacjach z Zachodem, Saakaszwili może się okazać znacznie groźniejszy zza więziennych krat, niż byłby na wolności.
Małgorzata Zawadzka
Autorka publikacji naukowych na temat Gruzji, współpracowała Towarzystwem Demokratycznym Wschód i CASE
1 komentarz
Stanislaw
31 października 2021 o 03:11To jest chciejstwo. Przypominam Białoruś a także stan wojenny w Polsce.
Saakaszwili, bardzo popularny na Ukrainie, mianowany przez prezydenta przewodniczącym zespołu doradczego do spraw reform, nie był w stanie ich wdrożyć. Zniechęcił się i wybrał drogę Nawalnego.
Politycznego samobójstwa.