21 października w Kutaisi po raz pierwszy po wyborach zasiadło w ławach poselskich 85 polityków koalicji Gruzińskie Marzenie Bidziny Iwaniszwilego i 65 posłów dotychczas rządzącej partii Zjednoczony Ruch Narodowy.
Przewodniczącym izby został Dawid Usupaszwili. Za jego kandydaturą głosowało 85 posłów – wszyscy z Gruzińskiego Marzenia. Nie został natomiast zaprzysiężony z powodów proceduralnych Bidzina Iwaniszwili. Nastąpi to prawdopodobnie na następnym posiedzeniu.
W inauguracyjnym, niedzielnym posiedzeniu parlamentu uczestniczył prezydent Micheil Saakaszwili. Zapowiedział, że on i jego ekipa nadal będą służyć narodowi i ojczyźnie, dążąc do integracji ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi. Przypomniał prostą prawdę, że ci, którzy są dziś w opozycji, jutro mogą powrócić do władzy i wezwał zwycięską większość do współpracy na rzecz przywrócenia integralności kraju. A w ramach dalszego demokratyzowania życia publicznego zaproponował, aby gubernatorów regionów i merów miast Gruzini wybierali w wyborach bezpośrednich.
Wszystko po nowemu?
Nowi są po wyborach nie tylko gruzińscy posłowie, ale również budynek sejmu, w którym zasiadają. Z Tbilisi musieli przenieść się do Kutaisi na mocy decyzji poprzedniego parlamentu (z 17 maja 2011 roku), który postanowił o zmianie siedziby władzy ustawodawczej. Teraz to w Kutaisi, dokąd już wcześniej została przeniesiona Izba Kontroli Gruzji i kilka innych urzędów, mają być przeprowadzane sesje plenarne i odbywać się praca komitetów parlamentarnych. Czy to tu będzie więc pracować również rząd z premierem na czele?
Prezydent Micheil Saakaszwili jako główny motyw przeniesienia parlamentu i wielu innych instytucji życia publicznego ze stolicy podawał decentralizację kraju, umocnienie samorządów, równomierny rozwój oraz pokonanie stereotypów, zgodnie z którymi wszyscy obywatele mieszkający poza Tbilisi są obywatelami drugiej kategorii. Wyrażał nadzieję, że przeniesienie instytucji rządowych pobudzi ekonomiczny rozwój regionów, w których się znajdą i że dzięki temu pojawią się nowe miejsca pracy.
Całkowicie odmiennie ocenia to dotychczasowa opozycja, która jednak opozycją już nie jest. Przed wyborami oraz tuż po nich zapowiadała, że nie zgodzi się na taką decentralizację i nazywała ja „depolityzacją”. Zapowiadała też powrót centralnych instytucji państwa do Tbilisi.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!