Wielkie Księstwo Litewskie, łącząc się z Koroną w jedno nierozdzielne i nieróżne ciało tworzące spólną Rzeczpospolitą, przyjęło zarazem model ustrojowy wypracowany w Polsce w XV i XVI stuleciu. W Koronie uznano, że źródłem władzy nie jest król, lecz społeczeństwo zorganizowane w państwo, czyli zgodnie z ówczesną terminologią „rzeczpospolita”. Konsekwencją tego założenia było prawo wszystkich uprawnionych obywateli do współrządzenia państwem oraz uznanie urzędów władzy wykonawczej – w tym urzędu królewskiego – za urzędy państwowe odpowiedzialne przed obywatelami. Jako model ustroju przyjęto monarchię mieszaną, zalecaną już przez Arystotelesa, a w średniowieczu uważaną za najlepszą przez św. Tomasza z Akwinu.
W ustroju Rzeczypospolitej współistniały elementy trzech ustrojów klasycznych: monarchicznego (król), arystokratycznego (senat) i demokratycznego (stan rycerski, czyli szlachta). W dziele pt. Policyja Królestwa Polskiego wydanym trzy lata przed podpisaniem unii polski historyk i myśliciel Stanisław Orzechowski pisał: Nasza rzeczpospolita nie jest samemu jednemu tak poddana, aby jeden pan sam wszystko bez innych w niej mógł – tedy ona nie jest monarchia, to jest jednego państwo; pospólstwo też w niej nie rządzi – tedy nie jest to demokracja, to jest człowieka pospolitego władza; niektórzy też możniejsi nic w niej sami przez się nie mogą – tedy ona nie jest oligarchia, to jest władza niektórych możniejszych. A cóż tedy za rodzaj naszej rzeczypospolitej jest? Nie jest żaden inny, jedno jakieś osobliwe zmieszanie.
Wzajemne relacje między tymi trzema elementami oraz zakres ich praw i obowiązków określało prawo. Dlatego Jan Zamoyski mógł powiedzieć królowi Zygmuntowi III: Nie sam Wasza Królewska Mość włada, ale władają prawa, włada senat, włada i rycerstwo. Obowiązywała przy tym zasada salus Reipublicae suprema lex – dobro Rzeczypospolitej najwyższym prawem, obligująca wszystkich do podejmowania działań dla dobra państwa oraz dopuszczająca możliwość nawet złamania prawa stanowionego, jeżeli w konsekwencji przyniesie to pożytek wspólnocie obywateli.
O losach państwa mieli zatem wspólnie decydować król, senat i szlachta, kierując się przede wszystkim troską o jego dobro. Stany spotykały się i podejmowały decyzje na sejmie walnym – był to najważniejszy organ Rzeczypospolitej. Król, senatorowie oraz posłowie wybrani przez szlachtę na sejmikach ziemskich stanowili trzy stany sejmujące, każdy z nich posiadał inicjatywę ustawodawczą. Kontrolę nad działalnością wybranych przez siebie posłów szlachta sprawowała za pomocą sejmików przedsejmowych (podczas których udzielano mocy pełnej lub ograniczonej do działania w określonych sprawach) i posejmowych, kiedy rozliczano posłów z ich działalności na sejmie.
Fundamentalną zasadą obowiązującą podczas obrad sejmu była zasada zgody, bezpośrednio sformułowana już w konstytucji nihil novi z 1505 roku: nic nowego bez powszechnej zgody. Do podjęcia jakiejkolwiek decyzji przez sejm konieczna była zgoda wszystkich stanów sejmujących. Ta sama zasada obowiązywała w trakcie obrad izby poselskiej, w której konstytucje (czyli ustawy) nie były uchwalane większością głosów, lecz jednogłośnie. Debata polityczna, wymiana argumentów, szacunek dla zdania oponenta − taka była praktyka obrad izby poselskiej w XVI wieku. Przeciwników należało nie przegłosować, ale przekonać do swoich racji, by osiągnąć końcową zgodę. Głosowanie większościowe, czyli mechaniczne liczenie głosów, uważano za głęboko niesprawiedliwe (dlaczego 100 głupców ma mieć przewagę nad 99 mądrymi?) i opresyjne wobec mniejszości, której narzuca się swoją wolę, ponadto za potencjalnie szkodliwe dla Rzeczypospolitej, gdyż może wywołać dążenie do osiągnięcia większości nie za pomocą argumentacji, lecz korupcji (materialnej i politycznej).
Poszanowanie praw jednostki przejawiało się w możliwości złożenia protestu przeciw uchwałom izby poselskiej i sejmu (osławione liberum veto). Choć stosowane (i to wcale nierzadko), w XVI i w pierwszych dekadach XVII wieku nie wpływało destrukcyjnie na obrady sejmu. Przede wszystkim ograniczały je zasady ważenia i ucierania głosów, czyli badania wagi padających argumentów i przekonywania przeciwników, którzy często dołączali do zdania większości, odczuwając moralny imperatyw dojścia do zgody. Gdy wagę argumentów protestujących uznawano za zbyt małą, przechodzono do porządku dziennego nad protestami nie tylko pojedynczych parlamentarzystów, lecz nawet kilkunastu posłów – zgodnie z zasadą salus Reipublicae suprema lex.
Taki tryb podejmowania decyzji przez izbę poselską i cały sejm wymagał od wszystkich uczestników życia publicznego ogromnej odpowiedzialności za państwo, cnoty obywatelskiej i, co za tym idzie, odpowiedniego wychowania młodego obywatela − co podkreślali bez mała wszyscy ówcześni pisarze polityczni i teoretycy ustroju. Zapewne współcześnie wielu obywateli mogłoby uznać tak funkcjonujące państwo za utopię, Rzeczpospolita jednak nią nie była. Ustalony jeszcze przed podpisaniem unii system działał − co prawda w XVII wieku z coraz większymi zgrzytami − przez kolejne stulecie.
Na sejmie elekcyjnym w 1573 roku podstawowe zasady ustroju Rzeczypospolitej, w tym relacje między sejmem i królem, zostały ujęte w artykułach henrykowskich. W dokumencie zagwarantowano m.in. wybór króla w drodze wolnej elekcji, pokój religijny w państwie, wprowadzono kontrolę sejmu nad polityką zagraniczną. Wypowiedzenie wojny i zwołanie pospolitego ruszenia mogło się odbyć tylko za zgodą sejmu. Miał być on zwoływany co dwa lata (tzw. sejmy ordynaryjne) lub częściej w miarę potrzeb Rzeczypospolitej (tzw. sejmy ekstraordynaryjne). Jako organ doradczy (i kontrolny) króla utworzono instytucję tzw. senatorów rezydentów, którzy mieli rezydować na dworze (sejm wybierał 16 senatorów na dwuletnią kadencję, mieli oni przebywać przy królu po czterech na każdy kwartał). Ostatni artykuł sankcjonował możliwość wypowiedzenia królowi posłuszeństwa w wypadku łamania przez niego praw i niewypełniania obowiązków. Sejmowi przyznano więc rolę nie tylko ustawodawczą, lecz również kontrolną w stosunku do urzędów władzy wykonawczej, z których najistotniejszy był urząd królewski − zwierzchni wobec pozostałych, przede wszystkim centralnych (ministrów): marszałków, kanclerzy, podskarbich, a także urzędników terenowych, czyli starostów.
Wśród historyków coraz powszechniejsza staje się opinia, że artykuły henrykowskie można uznać za pierwszą nowożytną ustawę zasadniczą, przed Konstytucją 3 maja. Moim zdaniem w Rzeczypospolitej XVI−XVII wieku nie istniała konstytucja formalna, czyli wprowadzona w życie jednym aktem prawnym regulującym kwestie ustrojowe. Była to raczej – tak jak w Anglii rozwijającej się w czasach nowożytnych w podobny sposób, a także we współczesnej Wielkiej Brytanii, która do dziś nie ma konstytucji pisanej − konstytucja materialna. W takim przypadku normy regulujące ustrój państwa opierają się na wielu aktach prawnych, a także na zwyczajach i zasadach, które nie zostały spisane. Artykuły henrykowskie były zwieńczeniem całego procesu kształtowania się „porządku konstytucyjnego” w Polsce zapoczątkowanego przez przywilej koszycki, a kontynuowanego przez serię przywilejów szlacheckich z XV wieku z fundamentalnym zakazem uwięzienia obywatela i konfiskaty jego mienia bez wyroku sądowego na czele, konstytucję nihil novi i wiele innych konstytucji sejmowych, które określały kwestie ustrojowe. Te akty prawne były uzupełniane przez zasady niepisane, jak dążenie do zgody przy podejmowaniu decyzji (tylko w części zdefiniowane w 1505 r.), ważenie głosów czy fundamentalne pryncypium ustrojowe: zasadę, że dobro wspólnoty tworzącej państwo jest najwyższym prawem.
W 1569 roku w Lublinie postanowiono, że zjednoczenie dwóch państw i narodów nastąpi przede wszystkim poprzez dwie kluczowe w ustroju państwa instytucje: sejm i króla, a głównym spoiwem łączącym Wielkie Księstwo Litewskie z Królestwem Polskim będzie wspólny obiór króla i wspólny parlament. Tak się stało. W pozostałych kwestiach oba państwa zachowały szeroką autonomię: odrębne urzędy centralne, odrębny skarb i wojsko, swoje własne systemy prawne, nawet odrębne języki urzędowe (na Litwie język ruski, w Polsce łacinę). Wspólny dla obu państw miał być jeszcze pieniądz, jednakowy pod względem wagi i próby srebra, jednak reformy monetarnej nie udało się szybko przeprowadzić i do ujednolicenia stosunków monetarnych doszło dopiero w drugiej połowie XVII wieku.
Właściwie jedyną kwestią, która od początku wzbudzała kontrowersje, był zakres kompetencji marszałków koronnych i litewskich. Obowiązki pieczętarzy, podskarbich czy hetmanów (którzy zresztą rangę ministrów otrzymali dopiero w XVIII wieku) w miarę bezkolizyjnie rozciągały się na sprawy „swojego narodu”. Specyficzne kompetencje marszałkowskie były związane najściślej z osobą króla i miejscem jego przebywania. Marszałek zarządzał dworem, dbał o porządek i bezpieczeństwo, mając prawo karania wichrzycieli, rozdzielał kwatery dla posłów i senatorów, ustalał ceny na przedmioty handlu – z czego czerpał tzw. targowe. Ponieważ król stale rezydował w Koronie, tam miały odbywać się sejmy – marszałkowie litewscy byliby zatem w dużo gorszej sytuacji. Dlatego Zygmunt August pozwolił im na wykonywanie zadań swego urzędu w Koronie, co wzbudziło sprzeciw marszałka wielkiego koronnego. Spory między marszałkami trwały aż do 1647 roku, kiedy król Władysław IV ostatecznie rozstrzygnął ten problem.
W newralgicznych kwestiach, czyli elekcji wspólnego króla i wspólnego sejmu, zdecydowaną przewagę mieli koroniarze. Postanowienia unii i modyfikujące je kolejne konstytucje sejmu w Lublinie w 1569 r. środek ciężkości zjednoczonego państwa wyraźnie przenosiły na teren Korony: tam miał być wybierany wspólny król, koronacja miała się odbywać w Krakowie, miejscem odbywania wspólnych sejmów została Warszawa.
Ustalając Porządek rady koronnej polskiej i litewskiej, czyli skład i hierarchię senatorów, Litwinom na 140 miejsc w senacie zapewniono tylko 27 (19,3 proc.). Do senatu nie weszli przedstawiciele rodów kniaziowskich, urzędnicy nadworni i marszałkowie hospodarscy, którzy tradycyjnie zasiadali w radzie litewskiej. W izbie poselskiej reprezentantom Litwy przyznano 44 miejsca na 158 (27,8 proc.). Praktyka parlamentarna pokazała zresztą, że posłów litewskich nie traktowano w izbie poselskiej jak przedstawicieli jednego z dwóch członów państwa, lecz jako reprezentantów jednej z trzech prowincji Rzeczypospolitej. Pozostałymi były Wielkopolska (obejmująca również Prusy Królewskie, Mazowsze i Podlasie) i Małopolska, do której wliczano także województwa ukrainne. Zgodnie z zasadą tzw. alternaty z tych trzech prowincji wybierano kolejno marszałka sejmu, tzn. na co trzecim sejmie marszałkiem zostawał Litwin, posłów i senatorów do komisji sejmowych również wybierano w tej samej liczbie z każdej prowincji (zatem reprezentanci Litwy stanowili 1/3 składu). Dopiero od roku 1678 co trzeci sejm odbywał się na Litwie (w Grodnie).
Liczba posłów i senatorów z Wielkiego Księstwa w sejmie nie miała kluczowego znaczenia przy obowiązujących zasadach podejmowania decyzji (czyli zgodnie). Znaczenie miało jednak pewne niewyrobienie polityczne Litwinów, ich brak zrozumienia dla zasad rządzących ustrojem Rzeczypospolitej i przedkładanie partykularnego interesu Wielkiego Księstwa nad dobro całego państwa. Wytrawny parlamentarzysta i propagator idei ruchu egzekucyjnego Świętosław Orzelski ocenił, że Litwa pro forma na sejmiech zasiada, więcej trudniąc, niż ratując Rzeczpospolitą, a do żadnych spólnych ratunków i pomocy powinnych z Koroną się nie przykładają. Rezygnacja w akcie unii lubelskiej z przeprowadzenia egzekucji dóbr na Litwie − zatem utrzymanie dominującej pozycji magnatów i uzależnienie od nich szlachty − miało bardzo negatywne konsekwencje dla ustroju Rzeczypospolitej. Reprezentanci Litwy w sejmie w znacznej mierze byli podporządkowani tamtejszej magnaterii i wykonywali jej polecenia.
Z czasem przyczyniło się to do deformacji ustroju państwa, choć należy zaznaczyć, że mieli też w tym swój udział magnaci koronni. Ustrój monarchii mieszanej gwarantował szlachcie równość w prawach politycznych i obywatelskich bez względu na status majątkowy. Oznaczało to, że głos magnata, właściciela kilkuset wsi i miast, formalnie znaczył w życiu publicznym, na sejmikach i sejmie tyle samo co głos szlachcica mającego jedną wioskę lub w ogóle pozbawionego włości. Magnaci, szukając sposobu na zwiększenie swych wpływów na politykę, rozpoczęli budowanie własnych fakcji. Nie były to partie polityczne we współczesnym znaczeniu, raczej stronnictwa, których głównym spoiwem był przywódca. Magnat w zamian za realizację jego poleceń politycznych zapewniał swoim klientom ogólną opiekę w sferze ekonomiczno-prawnej, politycznej i prestiżowej, np. poprzez pożyczki, wydzierżawianie własnych dóbr, zatrudnianie ich w swoich majątkach, popieranie w staraniach o urzędy albo w sprawach sądowych.
Poprzez członków swoich fakcji magnaci zaczęli wpływać na przebieg obrad sejmikowych i sejmowych. Groźba ich zablokowania zmuszała króla do uwzględniania żądań magnatów w większym stopniu, niżby to wynikało z ich pozycji prawnej. Magnaci zaczęli dążyć do automatycznego uznania każdego protestu poselskiego za skuteczny, z pominięciem dotąd obowiązujących zasad. Oznaczało to, że pojedyncze liberum veto, złożone przez członka jakiejś fakcji, mogło doprowadzić do rozejścia się sejmu bez żadnych uchwał. Stało się tak w 1652 roku, kiedy Władysław Siciński, poseł upicki z Litwy i człowiek fakcji Radziwiłłów, wyraził swój sprzeciw wobec przedłużenia sejmu. Odtąd liberum veto było coraz częściej używane w fakcyjnej walce politycznej, co doprowadziło ostatecznie do zupełnego upadku znaczenia sejmu.
Na zakończenie słów kilka o oficjalnej nazwie państwa, które 1 lipca 1569 roku pojawiło się na mapie Europy, a właściwie o jej braku. Federacja Królestwa Polskiego, zwanego również Koroną Polską, z Wielkim Księstwem Litewskim nie otrzymała nowej nazwy. Zrezygnowano z koncepcji wcielenia Litwy do Polski (według propozycji kanclerza Walentego Dembińskiego Litwa miała stać się prowincją Królestwa Polskiego zwaną Nową Polską), zaś inkorporacji Polski do Litwy nikt trzeźwo myślący nie zakładał. W tej sytuacji w dokumentach oficjalnych, wewnętrznych i międzynarodowych wymieniano odrębnie Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie. Natomiast użyte w akcie unii lubelskiej sformułowania: Rzeczpospolita obojego narodu, spólna Rzeczpospolita itp. nie miały charakteru nazw własnych, więc tym bardziej nazw oficjalnych. Rzeczownik „rzeczpospolita” oznaczał pewną społeczność, wspólnotę polityczną, zorganizowaną w państwo o określonym ustroju i rządzącą się własnymi prawami. W tym też znaczeniu Zygmunt August pisał o rzeczypospolitej państw naszych, czyli o wspólnocie mieszkańców Polski i Litwy.
Z braku jednak innej atrakcyjnej alternatywy stosunkowo szybko słowo „rzeczpospolita” stało się potoczną nazwą federacyjnego państwa polsko-litewskiego, używaną również na forum sejmowym. W wieku XVIII Rzeczpospolita Polska stała się oficjalną nazwą państwa (obok wymieniania nadal Królestwa i Wielkiego Księstwa), a dodanie przymiotnika „Polska” było odzwierciedleniem dominującej roli Korony w politycznej i kulturalnej wspólnocie obu narodów.
Krzysztof Wiśniewski
Artykuł pochodzi z „Mówią wieki” nr specjalny 2/2019. Publikujemy za zgodą Autora
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!