Ostatni dyktator Europy, tak o Aleksandrze Łukaszence pisały jeszcze kilka lata temu światowe media, do czasu gdy zdetronizował go Władimir Putin. I choć wydawałoby się, że białoruski przywódca odetchnie z ulgą zrzucając z siebie ten przydomek, nic bardziej mylnego. Przeciwnie.
Wypierając negatywne konotacje pojęcia, Białoruś chce teraz uczynić z dyktatury swój brand, znak firmowy. W świecie, w którym „wszyscy” walczą przeciwko „wszystkim”, świecie kryzysów wartości, Łukaszenka dyktator, ma być fundatorem trwałego ładu społecznego na świecie, a pojęcie dyktatury ma mieć absolutnie odwrotne konotacje. Łukaszenka ma być już nie tylko „gołąbkiem pokoju”, którym go okrzyknięto po tym, jak zaprosił do Mińska „czwórkę normandzką”, udostępniając w swoim pałacu miejsca do rozpoczęcia procesu pokojowego w sprawie uregulowania sytuacji (zakończenia wojny) na wschodzie Ukrainy.
Pracę na zmianą sposobu myślenia o dyktaturze na Białorusi zainicjowała wczoraj urocza rzeczniczka Aleksandra Łukaszenki, Natalia Ejsmontówna.
W jednym z programów publicystycznych państwowej TV, spekulowała na temat koncepcji „dyktatury” sugerując, że w świecie wszechobecnego chaosu i kryzysów powstaje zapotrzebowanie na dyktaturę, a pojęcie to może naprawdę mieć pozytywny wydźwięk..
„Dyktatura – to bardzo interesujące słowo na dzisiaj. Jest bardzo różnie postrzegane …, powiedziała rzeczniczka przyznając, że bardzo często rozmyśla nad tym pojęciem.
„My naprawdę używamy tego słowa w zupełnie różnych znaczeniach. Czasami podchodzimy do niego satyrycznie. Teraz wydaje mi się, że słowo dyktatura przybiera w 2019 roku znaczenie pozytywne” – powiedziała rzeczniczka.
„Widzimy, co się dzieje wokół – chaos, czasem bałagan. Niekiedy wydaje mi się, że może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale pojutrze na pewno pojawi się zapotrzebowanie na dyktaturę na świecie. Ponieważ z dyktaturą w naszym obecnym rozumieniu, kojarzy się przede wszystkim porządek, dyscyplina i absolutnie normalne i spokojne życie. Cóż, co mogę powiedzieć. Wydaje mi się, że tak często to słowo wybrzmiało, że dyktatura jest już naszą białoruską marką” – powiedziała Natalia Ejsmont.
Kresy24.pl/nn.by
2 komentarzy
Paweł Roś
8 marca 2019 o 14:29Dyktatura, to przywództwo. Jaki styl wybierze przywódca, jakimi wartościami będzie się kierował, to już inna sprawa. Kiedyś to był urząd w starożytnym Rzymie, dzisiaj – przywódca państwa. Najważniejsze, aby miał głowę na karku i służył swojemu narodowi. A kto dzisiaj służy swojemu narodowi? Bo ja na to pytanie, odpowiedzieć dzisiaj nie mogą w moim niby demokratycznym państwie.
RUFUS66
12 marca 2019 o 21:15Jeśli mają na to ochotę! czemu nie,ale niech puzniej nie jęczą.Z naszego punktu położenia, to nawet i lepiej.