Amerykańskie dowództwo kosmiczne (SPACECOM) twierdzi, że zagroził on Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Wyniesiony w kosmos w 2013 roku rosyjski satelita „Resurs-P1” rozpadł się na ponad 100 kawałków dwa dni temu i jego szczątki krążące po niskiej orbicie stanowią teraz poważne zagrożenie dla MSK – ostrzegają amerykańscy wojskowi.
Roskosmos utracił kontrolę nad tym satelitą już dwa lata temu. Nie wiadomo, czemu obecnie doszło do jego katastrofy. Niewykluczone, że on również z czymś się zderzył. Rosyjska służba prasowa nie udziela żadnych wyjaśnień.
Przypomnijmy, że w sierpniu ubiegłego roku po zderzeniu z „kosmicznym złomem” rozpadł się też rosyjski satelita „Kosmos”, którego wysłano na orbitę jeszcze w czasach sowieckich. Z kolei w 2021 roku USA oskarżyły Rosję o celowe zniszczenie innego starego satelity w ramach testów broni anty-satelitarnej. W wyniku tego na orbicie znalazło się wtedy ok. 1,5 tys. groźnych odłamków.
O wiele większe zagrożenie pojawiło się jednak kilka dni temu, po tym jak Rosjanie wynieśli na orbitę satelitę bojowego zdolnego strącać amerykańskie aparaty kosmiczne. Czytaj o tym więcej: Alarm na orbicie! Rosyjski satelita gotowy do uderzenia na USA-314
KAS
2 komentarzy
nowy ład
28 czerwca 2024 o 13:22Tak to jest, gdy pragmatyka wyzwoliła się spod etyki.
W średniowieczu nie pozwalano kształcić się ludziom plugawym moralnie. Nie tylko w Europie, także w innych cywilizacjach każdy mistrz wybierał sobie uczniów, którzy byli godni, aby ich uczyć.
Jeszcze przyjdzie czas, że ludzkość będzie żałować, że nie spalono na stosie Galileusza…
Każdy wynalazek wcześniej czy później trafi w plugawe ręce i stanie się bronią. Nie tylko dynamit.
Bardzo dobrze to widać dziś w medycynie. Centralny rejestr pacjentów miał ułatwić dostęp do badań i leczenia. W praktyce pozwala w pełni kontrolować dostęp do badań i ograniczyć leczenie do wąskiej elity. – Reszta niech zdycha, albo leczy się lewatywą.
Tyle kasy idzie na szpitale i tzw. służę zdrowia (celowo z małej), a zdrowotność społeczeństwa wcale się tak nie poprawiła. Zgony przed 60-tką to żaden wyjątek, nikogo nie dziwią. – Trudno oprzeć się spostrzeżeniu, że lekarze mają zabronione uczciwe leczenie pacjentów. Bo wszystko jest w systemie i dostaniesz po uszach.
Kiedyś jeden z młodych lekarzy powiedział mi, że gdy pacjent przychodzi, to lekarz od razu widzi, na co ten człowiek jest naprawdę(!) chory. Odbarwienia na skórze, na tęczówce, opuchnięcia tkanek, nawet sposób poruszania się, itd. – W 5 minut mógłby postawić diagnozę i wyleczyć człowieka. ALE MU NIE WOLNO. – Może zlecić tylko te badania, które są w jego specjalizacji, przepisać tylko te leki, które mu wolno przypisać. Dermatolog nie może przepisać leku na wątrobę. Specjalista od płuc nie zauważy, że 10 kilogramowy guz nie pozwala pacjentowi oddychać, tylko wmówi mu że ma bezdech senny i powinien spać w aparacie, który będzie wtłaczał powietrze do płuc (jego szwagier sprzedaje takie aparaty z dofinansowaniem NFZ).
Ile razy byłem świadkiem, gdy starszy człowiek prosił o badanie rezonansem magnetycznym albo tomografią – opryskliwie odmawiano, BO NIE WOLNO. I co z tego, że drogie aparaty stoją, regularnie są serwisowane za ciężkie pieniądze, ale… nie dla psa kiełbasa. Plebs ma zdychać, powoli. I czuć, że umiera.
Pytajniczek
30 czerwca 2024 o 15:58Co ma piernik do wiatraka, czyli co ma wspólnego twój wpis z treścią artykułu?