Tym razem maszyna należąca do Federacji Rosyjskiej pojawiła się wysuniętą na północ, niezamieszkaną wyspą Vaindloo.
W związku z incydentem estońskie MSZ oczywiście wezwało do siebie ambasadora Rosji w Tallinie by wręczyć mu kolejną notę protestacyjną. Jak twierdzą służby prasowe Sztabu Generalnego Estońskich Sił Obronnych tym razem nie był to jednak samolot wojskowy ale zwykłe Tu-154. Maszyna miała jak zwykle wyłączony transponder a jej załoga nie odpowiadała na komunikaty kontroli lotów.
Err.ee Oprac MK
foto wikipedia
1 komentarz
wqr...ny
31 października 2019 o 13:11Czekają kiedy zestrzelą, a potem zaczną ich „wyzwalać” wbrew ich woli!