Sąd w Moskwie wydał decyzję o natychmiastowym zablokowaniu na terenie Rosji dostępu do komunikatora Telegram, który jest stworzoną przez rosyjskiego informatyka i przedsiębiorcę konkurencją dla należących do Facebooka Messengera i WhatsApp.
Od kilku miesięcy Federalna Służba Bezpieczeństwa domagała się dostępu do danych użytkowników Telegramu. Współtwórca Telegramu i prezes firmy, która jest jego właścicielem, Paweł Durow (na zdjęciu), odmawiał twierdząc, że żądanie jest niezgodne z konstytucją. FSB powoływało się na przyjęte w październiku nowe prawo dotyczące internetu i w końcu pozwała firmę do sądu. Choć pierwszy raz FSB zaczęła nachodzić Durowa jeszcze przed przyjęciem tej ustawy, we wrześniu 2017 roku powołując się z kolei na ustawę antyterrorystyczną z 2015 roku, którą Telegram miał łamać.
Sądy w kolejnych instancjach nakazywały Durowowi wydanie FSB klucza do danych użytkowników, ale ten odmawiał i apelował. Ostatnia apelację odrzucił rosyjski sąd najwyższy 20 marca i wtedy regulator internetu Roskomnadzor nakazał Telegramowi wydanie informacji FSB w ciągu 15 dni. Gdy Durow znowu odmówił, sprawa trafiła do sądu w Moskwie, a ten błyskawicznie podjął decyzję.
Durow, który od dłuższego czasu mieszka za granicą, nawet nie wysłał do sądu swoich prawników nazywając proces „farsą”. Wyrok rzeczywiście zapadł 20 minut po rozpoczęciu pierwszej rozprawy.
Sędzia Julia Smolina stwierdziła, że Telegram powinien być natychmiast zablokowany, nie czekając na ewentualna apelację.
W grudniu 2016 roku rosyjskie władze zablokowały portal społecznościowy LinkedIn stwierdzając, że właściciel pogwałcił rosyjskie prawo nie przechowując danych rosyjskich użytkowników na serwerach w Rosji.
Durow opuścił Rosję w 2014 roku po tym, jak został, jak twierdzi, zmuszony przez władze do sprzedaży udziałów w innej popularnej w kręgu rosyjskojęzycznym „odpowiedzi na Facebooka”, portalu społecznościowym VKontakte.
Telegram został uruchomiony w 2013 roku, od tego czasu zebrał ponad 200 mln użytkowników na całym świecie. Wynalazcami aplikacji byli Paweł Durow oraz jego brat.
Jedną z przyczyn popularności Telegramu jest właśnie to, że użytkownicy uważają, że ich dane są lepiej chronione niż u amerykańskich gigantów internetowych, którzy zwłaszcza ostatnio są w ogniu zmasowanej krytyki po wybuchu serii afer związanych z handlem danymi osobowymi i wykorzystywaniem ich do manipulowania odbiorcami w celach marketingowych bądź politycznych.
Z powodu panującej opinii o tym, że oferuje bezpieczne połączenie, Telegramu chętnie używają też działacze i politycy przeciwni Kremlowi. Z drugiej strony, Telegramu jako bezpiecznego połączenia używali również czasem urzędnicy Kremla, z rzecznikiem Dmitrijem Pieskowem na czele. Pieskow jednak nie bronił Telegramu, ale oficjalnie powiedział, że jego zdaniem firma nie przestrzega prawa, nad czym ubolewa.
AKTUALIZACJA:
Rosyjski regulator internetu Roskomnadzor zobowiązał dostawców internetu w Rosji, by zgodnie z wyrokiem sądu zakazać dostępu do Telegramu.
AKTUALIZACJA 2
Rozpoczął się proces blokowania Telegramu w Rosji, ale napotyka trudności. Wielu użytkowników wciąż ma do niego dostęp. Jak zapowiadał Paweł Durow, twórcy aplikacji próbują też obejść blokady poprzez „chmury” należące do np. do Amazona czy Google. W reakcji na to Roskomnadzor zaczął blokować użytkowników z IP powiązanych z tymi firmami. To z kolei miało skutki uboczne w zakłóceniu terminali kart kredytowych, czy gier online albo innych aplikacji do komunikacji. Niektórzy użytkownicy zaczęli używać serwisów VPN/proxy, za pomocą których można uzyskać dostęp do Telegramu. Władze zapowiadają, że VPN również zablokują.
Oprac. MaH, rferl.org, buzfeed.com
fot. TechCrunch, CC BY 2.0
1 komentarz
Stary Olsa
10 września 2020 o 02:09hehehe ma nadzieję że Białorusini zaraża Rosjan swoja walka o wolność