Media rosyjskie i brytyjskie piszą, że na mocy poufnej umowy, już około 70 proc. linków do stron z „czarnej listy” rosyjskich władz zniknęło z wyszukiwarki Google przeznaczonej dla odbiorców rosyjskich.
Na podstawie wprowadzonych pod koniec 2017 roku przepisów rosyjski regulator i cenzor internetu i mediów Roskomnadzor m.in. sporządził listę stron uznanych przez władze za niebezpieczne z różnych powodów (z powodu treści przestępczych i terrorystycznych, ale też politycznych, albo dlatego, że ich wydawca nie spełnił wymogów nakładanych przez inne paragrafy nowego prawa nakazujące zapewnienie dostępu do danych użytkowników rosyjskim służbom). Na przykład na podstawie tego prawa dla Rosjan zablokowany jest dostęp do antykorupcyjnej strony lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Toczy się też wciąż postępowanie choćby przeciwko bardzo popularnemu w Rosji komunikatorowi Telegram (właściwie, jest teoretycznie prawnie zablokowany w Rosji, ale z powodów technicznych i ogromnego zasięgu komunikatora w Rosji na razie się nie udaje tego zrealizować) oraz BBC Rosja.
Według tego prawa Google, tak jak każda strona, odpowiada przed rosyjskimi władzami i sądami za to, jakie linki wyświetlają się w wyszukiwarce czy należącym do niego serwisie wideo YouTube. Google ma serwery w USA i uważa, że nie musi na podstawie tego prawa przekazywać danych użytkowników rosyjskim służbom. Na początek został ukarany symboliczną niewielką grzywną (7500 dolarów), ale Roskomnadzor zagroził, że jeśli dalej będzie łamał rosyjskie prawo, nie będzie mógł w przyszłości być dostępny w Rosji. To wystarczyło, by Google podjął negocjacje.
Roskomnadzor był z nich bardzo zadowolony. Wadim Ampelonski, rzecznik urzędu, powiedział że rozmowy z Google był „konstruktywne” i „w pełni satysfakcjonujące”. Media i władze nie podają wielu szczegółów, poza tym, że rosyjskie portale „Wiedomosti” i anglojęzyczny „Moscow Times” piszą, że Google zaczął realizować żądania rosyjskich władz co do usunięcia stron z „czarnej listy” z wyszukiwarek w Rosji, a brytyjski tabloid „Daily Mail” już zrealizował wymogi w 70 proc.. Najprawdopodobniej „kompromis” polega na tym, że za taką współpracę Google nie będzie musiał ujawniać rosyjskim służbom danych użytkowników np. jego skrzynek mailowych gmail.
Google Rosja również odmówił komentarzy poza oświadczeniem cytowanym przez brytyjski tabloid „Daily Mail”, że nadrzędnym celem jest zapewnienie dostępu do Google rosyjskim klientom.
Pod podobnym naciskiem rosyjskich władz jak Google znajdują się inne wielkie amerykańskie marki internetowe – Facebook i Twitter, które również odmawiają ujawniania danych klientów i innego rodzaju współpracy i grozi im zablokowanie w Rosji.
Oprac. MaH, TheMoscowTimes.com, dailymail.co.uk
fot. CC BY-SA 3.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!