Nie uwierzycie, co mówi prezydent Gdańska korespondentce „Rossijskoj gaziety” Ariadnie, nomen-omen, Roksossowskiej, pytany o to, czy pracownicy służb miejskich i placówek handlowych w Gdańsku kierowani są na kursy języka rosyjskiego i czy w mieście pojawią się rosyjskojęzyczne tablice.
Paweł Adamowicz „wsławił się” m.in. tym, że próbował przywrócić legendarnej Stoczni Gdańskiej, gdzie narodziła się Solidarność, imię Lenina. Okazuje się, że plany „rusyfikacyjne” ma znacznie dalej idące…
Fragmenty jego wypowiedzi dla „Rossijskoj gaziety” cytujemy za propagandową tubą Kremla „Głos Rosji”:
„Mogę powiedzieć, że obecnie znaczną część materiałów informacyjnych już drukujemy w języku rosyjskim. Nasz portal internetowy rozbudowuje rosyjskojęzyczną wersję. Planujemy przetłumaczyć na język rosyjski jak najwięcej nazw. Jest to kwestią czasu. Staramy się być jak najbardziej nastawieni na język rosyjski, aby mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego czuli się u nas swobodnie. Jest to biznes, są to kontakty, natomiast dla mnie, jako polityka regionalnego, jest to bardzo ważne narzędzie w budowie realnych powiązań polsko-rosyjskich i w przezwyciężaniu stereotypów, jakie istnieją od dwustu lat, a może nawet dłużej. Oczywiście, wymaga to czasu, jak też konsekwencji w działaniu. Jednak jest to możliwe. Jestem entuzjastą. Języka rosyjskiego uczyłem się w czasach, gdy wielu moich rodaków uważało go za wrogi, jednak sprawiało mi to przyjemność. Egzamin zdałem na piątkę” – chwali się Adamowicz i dodaje:
„Szef jednego z największych ośrodków handlowych w Gdańsku powiedział mi, że dzięki mieszkańcom obwodu kaliningradzkiego w dniach wolnych o 30 procent zwiększyła się wymiana towarowa. Ponadto Rosjanie są świetnymi klientami, gdyż wiedzą, czego chcą i płacą gotówką. Rosyjski jest używany w pierwszej kolejności w ośrodkach handlowych: tam można zobaczyć rosyjskie napisy i różne ogłoszenia i plakaty. Doszło do odrodzenia języka sąsiadów na poziomie relacji ogólnoludzkich.
Ciekawostką jest, że w PRL-u zmuszano nas do wzajemnej miłości polsko-rosyjskiej. Obecnie natomiast to zamiłowanie ma charakter absolutnie dobrowolny i o wiele bardziej intensywny, niż to było dawniej. Na przykład, kiedyś w jednym z ośrodków handlowo-biurowych spotkałem kilku Rosjan, którzy chcieli zjeść śniadanie i nie mogli wybrać dań z menu. Pomogłem im. Zdziwili się trochę, że mówię po rosyjsku, a gdy wyjaśniłem, że jestem burmistrzem Gdańska byli wprost zaskoczeni. Przez cały ten czas podchodzili do naszego stolika radni miejscy i urzędnicy. Mówiłem im: to nasi sąsiedzi z Kaliningradu! Ten krótki epizod jest ilustracją wielkiego spotkania Polski i Rosji na przykładzie naszego miasta: praktycznie już nie ma żadnych negatywnych ocen” – entuzjazmuje się prezydent Gdańska.
Pytany o „drugą stronę medalu” (podwójne morderstwa dokonane w Gdańsku przez Rosjanina) i obawy o wzrost przestępczości, gospodarz miasta bagatelizuje:
„Obawiałem się tego, jednak, na szczęście, nie spowodowało to nasilenia się nastrojów antyrosyjskich. O tej zbrodni słyszeli wszyscy, jednak nikt nie kładł nacisków na przynależność narodową domniemanego sprawcy. Jeśli będziemy mówić o bezpieczeństwie w ogólnym zarysie, to nie zanotowano u nas żadnego wzrostu przestępczości po wejściu w życie porozumienia w sprawie małego ruchu granicznego”.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!