Na Białorusi ujawniono sieć prorosyjskich mediów propagandowych. Zarejestrowane w Warszawie centrum analityczne „Państwa eurazjatyckie w okresie transformacji” Andrieja Jelisiejewa opublikowało raport dotyczący dezinformacji na Białorusi.
Wynika z niego, że w kraju tym, gwałtownie rośnie liczba mediów elektronicznych, przedstawiających prorosyjski punkt widzenia, szerzących dezinformację, promujących tezę o wspólnej tożsamości Białorusi i Rosji, donosi portal hronica.info.
Jak przekonuje dyrektor ds. badań Andriej Jelisiejew, będący autorem raportu, w ciągu ostatnich dwóch lat liczba źródeł, pełniących rolę dezinformacyjną, poświęconych w całości wydarzeniom na Białorusi wzrosła do 40, nie licząc zupełnie marginalnych o bardzo lokalnym zasięgu (15).
Taka rolę pełnią często regionalne, lokalne portale informacyjne. Autor podkreśla, że tworzą one skoordynowane sieci. Na stronach uznawanych za neutralne politycznie, cieszących się zaufaniem czytelników, informacje, wiadomości i treści rozrywkowe przeplatają się z materiałami propagandowymi.
W mediach tych pojawia się coraz więcej artykułów, w których kwestionuje się istnienie Białorusinów jako odrębnego narodu i języka białoruskiego jako niezależnego języka. Ekspert podkreśla, ze portale te wykorzystują również mowę nienawiści wobec pewnych grup społecznych: dziennikarzy, blogerów, przedstawicieli opozycji i obrońców praw człowieka, uznani za „piątą kolumnę Zachodu”.
Jedną z głównych linii narracyjnych tej propagandy jest teza o moralnie zgniłym Zachodzie, którzy chce zdestabilizować Białoruś i przekształcić ją w terytorium antyrosyjskie – informuje autor raportu. Dodaje, że zaszły też zmiany jakościowe, które pozwalają im skuteczniej działać na Białorusi.
Choć na razie zasięg źródeł tych nie jest ogólnokrajowy, ale niepokoić powinno tempo ich rozwoju. Jelisiejew wskazuje, że w niedługim czasie ich zasię znacznie się poszerzy.
Udział rosyjskich treści w białoruskiej przestrzeni telewizyjnej sięga 65 procent! Świadomość zagrożenia wynikającego z propagandy kremlowskiej może niepokoić nawet urzędników białoruskiego reżimu, ale Mińsk nie znajduje sposobu by temu zaradzić. W ostatnich latach rząd białoruski podjął wszelkie kroki administracyjne wymierzone w kontrolowanie krajowej przestrzeni informacyjnej, ale uderzają one tylko w media niezależne. Tymczasem możliwość moderowania, czy choćby wpływania na zawartość białorusko-rosyjskich hybrydowych kanałów telewizyjnych jest bez szans. Nie mówiąc o wyłączeniu stricte rosyjskich kanałów z oferty sieci kablowych.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!