O tym, że rosyjska dezinformacja wykorzystuje sfabrykowane treści publikowane w Polsce oraz na Litwie i Łotwie wiemy nie od dziś. Firma FireEye przeprowadziła analizę publikacji pojawiających się w sieci od marca 2017 i wyrokuje – są to elementy szerszej kampanii wpływu, pisze portal cyberdefence24.pl.
Raport przygotowany przez firmę FireEye wskazuje na operacje, które analizowane były wcześniej również przez naszą redakcję. Większość z przebadanych przez ekspertów działań, było narracjami wymierzonymi w NATO w ramach, których wykorzystywano włamania na strony internetowe lub fałszywe konta e-mail do rozpowszechniania sfabrykowanych treści, w tym sfałszowanej korespondencji od przedstawicieli wojska. Operacje, przebadane na potrzeby raportu, wymierzone były w obszar informacyjny Polski, Litwy i Łotwy, jednak jak wielokrotnie informowaliśmy, podobne operacje zdarzają się również w innych krajach. Eksperci na potrzeby raportu nazwali tę operację „Ghostwriter”.
2 komentarzy
qumaty
3 sierpnia 2020 o 17:11…i co z tego? Co poza łatwą do dementi dezinformacją ma dziś do zaproponowania dawnej Pribałtice czy Polsce współczesna Rosja? Dobrobyt? Rozwój? Skok cywilizacyjny? Lepsze drogi? No proszę.. 😉 To może choć jakąś porywającą ideologię? Bo co „ruski mir” montować? W Estonii? Czy w Polsce? Nawet jak w wyniku wojskowej operacji zajmą te kraje to na kim oprą swoją władzę? Z kim chcą współpracować? To chyba podstawowy problem współczesnej Rosji. Nie ma światu nic do zaproponowania. Żyje dawnym snem o potędze trwoniąc i tak skąpe środki na zbrojenia zamiast na swoj rozwój. Mają wszystko. Mogliby być najbogatszym krajem świata. Rajem do którego wszyscy chcieliby się dostać. A jest jak jest. I wcale nie trzeba tam jechać by ten „raj” zobaczyć.
dede
4 sierpnia 2020 o 17:31qumaty – masz rację – nic dodać, nic ująć 🙂