„Wasz Łukaszenka zaczął zbytnio na Zachód spoglądać, to i wujek Wowa postanowił go zmobilizować, dopóki będzie próbował „na dwóch stołkach siedzieć”. Nie chcemy wojny, ale nie radzimy wpuszczać NATO. Stąd do Homla nie całe dwie godziny jazdy, a do granicy 40 kilometrów. Jakie to ma znaczenie….? Także – potraktujcie to w ten sposób, że do waszego Łukaszenki w gości przyjechaliśmy. A wiesz jaki jest zasięg „gradów” na przykład?” – usłyszał dziennikarz Radia Svaboda w rozmowie z rosyjskim oficerem.
Do miasteczka Klince, gdzie w ubiegłym tygodniu witano żołnierzy przybyłych z Uralu, udał się dziennikarz białoruskiej sekcji „Radia Svaboda”.
Autor raportu na portalu InformNapalm Denis Iwaszyn, przekonuje: Skierowanie brygady armii rosyjskiej pod białoruską granicę wynika z zamiarów uderzenia na Białoruś a nie na Ukrainę, ponieważ przez miejscowość Klince, gdzie stacjonują żołnierze przebiega magistrala Homel – Broańsk i kolej Homel – Unecza, a z Ukrainą żadnego połączenia nie ma.
Iwaszyn przypomina, że aby zdestabilizować sytuację w regionie, nie potrzeba masowego wtargnięcia obcych wojsk, i przywołuje przykład Krymu. Obawy budzi fakt, żołnierze 28. brygady brali udział w walkach w Donbasie – zdjęcia stamtąd zamieszczali na portalach społecznościowych.
Według blogerów śledczych, „w 2014 roku rosyjskie wojska ostrzeliwały terytorium Ukrainy z „koczujących dział” – wyrzutnie rakietowe Grad „waliły” zarówno z przygranicznych terenów obwodu rostowskiego, jak również z terytoriów Ukrainy. Pojawiały się tam na chwilę, ostrzeliwały i wycofywały się za kordon.
„Wkrótce coś będzie się działo”
Na stacji kolejowej w miasteczku Klince w oczy od razu rzuca się kolumna czołgów. Kilkanaście maszyn bojowych stoi kilka metrów od peronu.
„Jednostkę z Jekaterynburga przerzucili do nas parę dni temu” – w miasteczku tylko o tym się mówi. Wydarzenie stulecia”
Kierowca taksówki mówi z przekonaniem:
– Wreszcie będą naród bronić jak trzeba, po ludzku!
– Ale przed kim?
– No jak to, przed NATO, to chyba zrozumiałe. I przed Ukraińcami, jeśli wejdą. Ukraina po sąsiedzku, to wielkie niebezpieczeństwo. Kiedyś w Klincach zawsze jednostki stacjonowały, a kiedy zabrakło pieniędzy, wycofali je. Teraz przywracają: mówią, że do końca roku 7 tysięcy żołnierzy przyjedzie. Siły rakietowe, helikoptery, piechota – wszystko będzie. Nie tylko w Klincach ale i w Nowozybkowie, bliżej was (Białorusi). Na razie wojny nie ma, to dobrze. Ale jak się zacznie, to gdzie wy się przed nią schowacie?” – usłyszał reporter Radia Svaboda od mieszkańca rosyjskiego miasteczka.
Rzeczywiście, miejscowość Nowozybkow – dziesięć minut jazdy samochodem od granicy. W tym kontekście dość trwożnie brzmi stwierdzenie Dmitrija Pieskowa, który zaprzeczył doniesieniom o wzmożeniu aktywności Rosjan na pograniczu, a informacje o umocnieniu sił zbrojnych na kierunku białoruskim nazwał „przesadnymi, wręcz absurdalnymi”.
„Po mieście krążą pogłoski, że rzekomo spodziewane są jakieś prowokacje ze strony Ukraińców: Oni prowokują nas, Rosja będzie zmuszona odpowiedzieć, a społeczność międzynarodowa po raz kolejny potraktuje Rosję jak agresora. A co do chłopaków z Uralu – są tu zaledwie parę dni, a już do dziewuch klincowskich się przyczepiają, nie ładnie się zachowują” – opowiada studentka.
Analiza portali społecznościowych (lokalna grupa „VKontakte”) pokazuje, że sytuacja wywołuje niepokój wśród mieszkańców regionu. W komentarzach można przeczytać”
„Boję się… Czy coś się stanie?”, „Czy ja i moja rodzina możemy stracić życie?”. Ludzie zwracają się do wojskowych, chcą wiedzieć, oczekują informacji;
„Podpowiedzcie, może należałoby wyjechać stąd, jak najdalej od granicy?”
Na niepokoje lokalnej społeczności, żołnierze służby zasadniczej odpowiadają z właściwym sobie poczuciem humoru;
„Sprzęt gotowy do boju! Ruszamy na Niemcy”.
Wieczorem, mieszkaniec miasteczka powiedział dziennikarzom, że wojskowi prowadzą się tu dość luźno, uprawiają „samowolkę”, stale można ich spotkać na mieście. Poradził zajrzeć do klubu „Podkowa”, żeby porozmawiać z nimi w nieformalnej atmosferze.
Rzeczywiście, spotkaliśmy tam kilku oficerów sztabowych piechoty, umundurowanych. Poznaliśmy mjr S.
Siada on na werandzie i powoli, patrząc w dal zapala papierosa: „Wiesz, co jest najgorsze? Usłyszeć rozkaz №1. Pamiętam, jak w Rostowie byliśmy – całymi dniami czekając nie wiadomo na co. Nikt cię nie pyta o zdanie. Wysyłają cię, i tyle”.
„Wasz Łukaszenka zaczął zbytnio na Zachód spoglądać, to i wujek Wowa postanowił go zmobilizować, dopóki będzie próbował „na dwóch stołkach siedzieć”. Nie chcemy wojny, ale nie radzimy wpuszczać NATO. Stąd do Homla nie całe dwie godziny jazdy, a do granicy 40 kilometrów. Jakie to ma znaczenie….? Także – potraktujcie to w ten sposób, że do waszego Łukaszenki w gości przyjechaliśmy. A wiesz jaki jest zasięg „gradów” na przykład?” – pyta wymownie major.
Major S. jest przekonany: Rosyjska baza wkrótce pojawi się na Białorusi: „Wam, Białorusinom Łukaszenka mówi, że nie będzie. A między sobą oni już dawno się umówili. Po prostu czekają na właściwy moment. A wy co chcecie, żeby wojska NATO tu weszły?!”.
Major – weteran II wojny czeczeńskiej. Trafił jako 18 – latek do kanionu arguńskiego, przeżył i postanowił zostać w armii. Później przeszedł Osetię Południową. Jego przyjaciel, porucznik był ostatnio w Syrii. Sierżant E. potwierdził, że wielu z obecnych w barze brało udział w walkach:
„Tak, długi czas, aż do 2007 roku, nie wiedzieli dokąd nas posłać. No i oczywiście – do Czeczenii. Ja zdjęć z Czeczeni do tej pory nawet żonie nie pokazałem. To było zbyt straszne, żeby opowiadać o tym”.
O Syrii oficer opowiada w taki sposób, jakby się tłumaczył: „Nie…, no a co? W Syrii przecież oficjalnie byliśmy, nie tak jak na Ukrainie!”.
Dwie godziny później ściemniło się, kolacja się skończyła, a oficerowie zamówili wódkę. Kiedy ta już się skończyła, kompania zamówiła taksówkę, żeby pojechać do „bani”.
„Nas w ogóle nie przygotowywali w żaden sposób przed wyjazdem tu. Żadnego zebrania nie zwołali, nawet wykładu z ideologii nie było. I samowolka tu panuje, ale są też żołnierze kontraktowi. Jak wracamy do bazy – to wiecie czym się zajmujemy? A widzicie ten metalowy drut, którym lokomotywa przywiązana jest do szyn? Na rozkaz chorążego tniemy ten drut i sprzedajemy go w mieście. A za to kupujemy wszystko czego on potrzebuje; papierosy, jedzenie. Pomyśl tylko, on żyje naszym kosztem – oburza się żołnierz służby poborowej, którego do zwierzeń namawiać nie trzeba.
– A my musimy się cieszyć, gdy jedną porcję suchego prowiantu na trzech dostajemy. Po drodze to jeden na pięciu dawali. Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się służba, jest przyjemnie, oczywiście, jest wesoło … zawsze chciałem iść do wojska, bo jestem patriotą!” – kończy.
Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, dyslokacja 28. Samodzielnej Brygady Zmotoryzowanej to tylko «jedna z odpowiedzi Federacji Rosyjskiej na intensyfikację ćwiczeń NATO». Monisterstwo Obrony Białorusi odmówiło komentarza.
Kresy24.pl za svaboda.org
3 komentarzy
radmir
8 czerwca 2016 o 13:41Pamiętajcie, że dusza Rosjanina(…) jest przeżarta duchem nienawiści do każdego wolnego Polaka i do idei wolnej Polski. Oni są łatwi i zdolni do uczucia nawet wielkiej przyjaźni i będą was kochać szczerze i serdecznie jak brata, dopóki nie poczują, że w sercu swoim jesteście wolnym człowiekiem i boicie się ich miłości, w której dominującym pierwiastkiem jest żądza opieki nad wami, inaczej mówiąc władzy. To jest skaza urodzeniowa ich duszy, dziedziczna i kilkusetletnia, za ich niewolę, za Tatarów, za Iwana, za opryczników, za odwieczne bunty topione we krwi (…). Jeśli własna wolność jest nieosiągalna, wolność cudza wzbudza zawiść i odrazę. Jesteśmy od wieków zbyt bolesnym dla nich wzorem, zaprzeczeniem ich własnego losu. Obawiam się, że dużo czasu upłynie, zanim oni zrozumieją, że nikt i nic, chyba śmierć, nie odbierze nam prawa do wolności!” ( Józef Piłsudski, cyt. z „Pamiętników” Karola Wędziagolskiego.)
Kaz
17 czerwca 2016 o 20:08Jak świat światem, nigdy nie był Kacap dla nikogo bratem.
Mordor to był i jest bandycki kraj, który dla dobra ludzkości im szybciej przestanie istnieć tym lepiej.
Na pohybel putlerowcom !
stefan gryniewicz bereza
19 sierpnia 2016 o 14:12Calkowicie zgadzam się „radmirem”