Zapowiedziana na 6 czerwca w Moskwie akcja jest protestem świata nauki przeciwko uznaniu za „zagranicznego agenta” fundacji „Dynastia”, której grozi likwidacja. Główny sponsor fundacji, Dmitrij Zimin, zapowiedział wstrzymanie jej finansowania.
Zimin dotował fundację, przekazując co roku 10 mln dolarów na jej działanie, a tym samym wspierając edukację w kraju. Wykładał je ze swojej kieszeni – powiedział na antenie radia Echo Moskwy dziennikarz Aleksandr Niewzorow. – Nagle został uznany za obcego agenta.”
Dmitrij Zimin jest Rosjaninem. 25 maja rosyjski resort sprawiedliwości zakwalifikował „Dynastię” jako „zagranicznego agenta” tylko dlatego, że swoje pieniądze ma ulokowane za granicą, co nigdy nie było tajemnicą. Rosyjscy dziennikarze i naukowcy ironizują, że zgodnie z tą logiką za „zagranicznego agenta” należy uznać również państwo rosyjskie.
Pracownicy rosyjskiego ministerstwa sprawiedliwości stwierdzili, że podczas kontroli w siedzibie fundacji specjalizującej się w projektach naukowych i edukacyjnych dla dzieci i młodzieży znaleźli „oznaki” świadczące o tym, że organizacja jest dotowana z zagranicy. Nie pomogły tłumaczenia pracowników fundacji, że są to pieniądze Dmitrija Zimina, przelewane z legalnych zagranicznych kont przedsiębiorcy.
Ustawa o „zagranicznych agentach” weszła w Rosji w życie w 2012 roku. Zgodnie z nią do rejestru „organizacji pełniących funkcje zagranicznych agentów” prowadzonego przez ministerstwo sprawiedliwości powinna zostać wpisana każda działająca w Rosji organizacja pozarządowa, która otrzymuje pieniądze od zagranicznych fundatorów. Rosyjskie NGO bronią się przed nadaniem im tego statutu, ponieważ uważają, że określenie „zagraniczny agent” ma wydźwięk pejoratywny i może działać odstraszająco.
Kresy24.pl/znak.com, freerussia.eu
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!